,,Waszyngton"
-Czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał, a ja spojrzałam na swoje stopy i wzięłam więcej powietrza do płuc.
Spodziewałam się, że w końcu mnie o to zapyta, ale na pewno nie tak szybko w końcu znamy się dwa tygodnie. Chciałam mu odmówić, ale nie mogłam. Nie mogłam ze względu na to, że ten etap relacji przed związkiem zakończyłby się, a przez to wyszłabym na zwykłą dziwkę, która przespała się z nim nie czując nic do niego. Co prawda byłam nią, ale im mniej osób wiedziało tym było lepiej. Zrobiłam coś nie do pomyślenia i musiałam ponieść tego konsekwencje. Nie chciałam powtórki z tego co wydarzyło się w majami. Nie chciałam oceniających spojrzeń, szeptów i odwrócenia się wszystkich ode mnie. To było głupie. Ja byłam głupia, ale za bardzo się bałam.
-Tak. - odpowiedziałam krótko ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
Lorenzo natychmiast uśmiechnął się od ucha do ucha, a wszelki stres z niego zszedł. Nie musiałam długo czekać, żeby poczuć jego usta na swoich. Chłopak chwycił swoimi rękoma moją twarz i zaczął mnie namiętnie całować, natomiast ja stałam jak wryta ledwo oddając pocałunki.
Lopez całował naprawdę dobrze, w sumie nie powinno to być dla mnie żadnym zaskoczeniem w końcu tyle lasek się do niego kleiło, a on ponoć ich nie zbywał.
Zastanawiałam się nad tym co powiem Peter'owi.
Zresztą o czym ja mówię!
Przecież on ewidentnie traktuje mnie tylko jako przyjaciółkę i przede wszystkim podoba mu się Liz.
•••
Minęły trzy dni, a ja zamiast skupić się na moim związku w głowie miałam Peter'a. Za każdym razem jak mnie widział starałam się wyczytać z jego mowy ciała i nie tylko co myśli o tym, że jestem z Lorenzo. Jedyne co udało mi się wyczytać to jego delikatne podenerwowanie, ale nie takie jakby był nam mnie zły tylko tak jakby czuł się z tym niezręcznie. A co jeśli jednak ja też mu się podobałam i przez tą jedną imprezę wszystko zaprzepaściłam?
Nie! To nie może być prawda! Jemu podoba się Liz, a ja muszę w końcu przestać o nim myśleć i skupić się na związku z Lorenzo.
Pakowałam szybko ostatnie rzeczy potrzebne mi na wyjazd na Olimpiadę Naukową do Waszyngtonu. Wczoraj wydawało mi się, że na spokojnie zdążę dopakować potrzebne mi jeszcze rzeczy, a jednak byłam już prawie spóźniona na zbiórkę.
Spojrzałam na okno i zauważyłam Peter'a również pakującego szybko swoje rzeczy i wpadłam na pewien pomysł. Nie zastanawiając się dłużej otworzyłam szybę i krzyknęłam imię chłopaka, a ten od razu spojrzał w moją stronę. Zdziwiło mnie, że od razu zareagował, bo nie krzyknęłam jakoś głośno.
CZYTASZ
𝐄𝐱𝐜𝐞𝐩𝐭𝐢𝐨𝐧 (𝟏𝟖+) | 𝐏𝐞𝐭𝐞𝐫 𝐏𝐚𝐫𝐤𝐞𝐫 [1] ✔
Fanfiction,,Brunet chwycił moją twarz w swoje dłonie i spojrzał prosto w moje oczy. -Obiecaj mi, że pójdziecie jak najszybciej do twojego mieszkania. - pokiwałam szybko głową. - Uważaj na siebie, wrócę jak najszybciej. - przybliżył swoją twarz do mojej. - Koc...