18.

410 41 16
                                    

— Nie wierzę, że dałem się w to wrobić — Halvor popatrzył na swoje odbicie, kręcąc z niedowierzaniem głową. — Możesz mi jeszcze raz wyjaśnić jaki w tym miałaś cel? 

— Jak to jaki? — uśmiechnęła się chytrze, wzruszając ramionami. — Upokorzenie cię w oczach całego świata jest z pewnością godną nagrodą za wygrany zakład — stwierdziła, puszczając do niego oczko, a on po raz kolejny przejrzał się w lustrze. — Nie martw się, włosy nie zęby, odrosną — dodała, po czym szybko włączyła aparat w telefonie i cyknęła mu zdjęcie, od razu rozsyłając do wszystkich wspólnych znajomych, których mieli. 

Poprzedniego dnia założyli się o wynik meczu, a przegrany musiał ogolić się na łyso i prawdę mówiąc Josefine odetchnęła z ulgą dopiero kiedy skończył się doliczony czas. Nie chciałaby pozbywać się swoich ukochanych włosów, ale nie wyobrażała nie przyjąć zakładu. Na szczęście wszystko potoczyło się po jej myśli i Halvor, który był pomysłodawcą tego wszystkiego, siedział właśnie przed lusterkiem i oglądał swoją ogoloną głowę, obiecując sobie, że już nigdy więcej nie zamierza w nic takiego angażować się z Josefine, bo jakimś cudem to zawsze ona wygrywała, a on dostawał po dupie.

— Nie mam pojęcia jak ty to robisz — stwierdził obracając się w jej kierunku, a ona podniosła wzrok znad wyświetlacza i uniosła brew. — No wiesz, zawsze jesteś najlepsza — prychnął, a ona zdusiła śmiech. 

— Ty się teraz na mnie obrażasz, czy raczej wziąć to za komplement? — spytała, a Halvor mimowolnie wywrócił oczami. — Nie wyglądasz najgorzej, wyobraź sobie mnie z łysą glacą, to by była katastrofa — dodała, zerkając na zegarek. — O matko, moja bajka leci! — krzyknęła, rzucając się do telewizora, a Halvor patrzył na nią jak na wariatkę. 

Widząc, że włączyła Disney Channel i faktycznie zamierzała oglądać jakąś kreskówkę, utwierdził się w przekonaniu, że ona faktycznie ma coś nie po kolei w głowie, ale zdał sobie sprawę, że jemu aż tak bardzo to nie przeszkadzało. Zamiast jakkolwiek to skomentować wyjął z szafki paczkę paluszków i przesypał je do kubka, po czym zajął miejsce obok niej na kanapie. 

— Oglądasz ze mną? — zdziwiła się, biorąc od niego całą garść paluszków. 

— Nie mam nic innego do roboty — wzruszył ramionami, rozsiadając się na kanapie. — Ale jak komukolwiek wspomnisz, że oglądam z tobą bajki dla dzieci, to chyba urwę ci głowę, zrozumiałaś? — zagroził, a ona wybuchła spazmatycznym śmiechem. 

— Już się nie unoś, tylko oglądaj, bo się zaczyna — uciszyła go, wbijając spojrzenie w ekran. 

Halvor wywrócił oczami, ale również przyglądał się temu, co dzieje się w telewizorze, ale z każdą kolejną minutą coraz bardziej wszystko mu się mieszało i nie wiedział o czym w ogóle to wszystko było, a Josefine zdawała się bawić dziesięć razy lepiej, niż na Bridget Jones. To również wywołało w nim dziwne skonsternowanie. 

— Czyli, że ten koleś w czarnych lateksowych gaciach to jest Adrien, tak? Ten co się w nim buja Marinette? — spytał, a Josefine skinęła głową. — A ta co ma kropki to jest... To przecież jest Marinette! 

— No dokładnie, Sherlocku — wywróciła oczami. — I teraz skup się. Marinette buja się w Adrienie, który jest Czarnym Kotem, Adrien buja się w Biedronce, którą jest tak naprawdę Marinette. 

Halvor otworzył usta ze zdziwienia, lecz po chwili je zamknął, by dalej oglądać, aż nagle wydarł się tak głośno, że Josefine podskoczyła na kanapie. 

— Ale skoro on jest Czarnym Kotem, a ona Biedronką, to o co tu chodzi?! — popatrzył na Josefine z niezrozumieniem, a ona puknęła się w głowę. — Przecież... Oni są oboje w sobie zakochani i nie są ze sobą, bo o tym nie wiedzą?! 

niepamięć | ski jumping norwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz