Tydzień później Josefine popijała kawę, siedząc w mieszkaniu Daniela i Anji. Tande tłumaczył jej właśnie gdzie trzymali kocie żarcie, a Anja z kolei nakładała jej na talerzyk domowej roboty placka, którym, jak się wyraziła, chciała wyrazić swoją wdzięczność za to, że Josefine zgodziła się pomóc.
— To naprawdę nie kłopot, poza tym mam doświadczenie z kotami — stwierdziła, nie odmawiając jednak placka. — Jak mieszkałam w Hiszpanii to razem ze starym mieliśmy kota — dodała.
— Ze starym? — Anja popatrzyła na nią z niezrozumieniem, a Josefine parsknęła śmiechem.
— W sensie z moim byłym — wyjaśniła, niemal krztusząc się kawałkiem ciasta. — Mówię na niego stary, bo był starszy ode mnie o dobre kilka lat i tak się po prostu przyzwyczaiłam. Kiedy się rozstawaliśmy on zatrzymał kota. W końcu dostaliśmy go od jego wuja, więc bardziej był jego, niż mój, ale dalej trochę za nim tęsknię — westchnęła ciężko, odstawiając filiżankę z kawą na stolik.
— Domyślam się, zerwania bywają trudne — stwiedził Daniel, a Josefine zmarszczyła brwi, nie za bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. — No co?
— Daniel, Josefine miała na myśli, że tęskni za kotem, nie za byłym — Anja wywróciła oczami, a Josefine usiłowała zdusić śmiech. — Ty mnie naprawdę kiedyś wykończysz — stwierdziła, widząc głupkowatą minę swojego chłopaka.
— Myślałem, że nadal mówimy o twoim byłym, przepraszam — Daniel pokręcił głową, ale Josefine tylko machnęła ręką.
— Nie masz za co przepraszać, nikt nie umarł — Josefine wzruszyła ramionami. — Wracając do tego kota, to Pepe był czasami nie do zniesienia, ale kochałam go z całego serca. Znaczy kiedy akurat mnie nie gryzł i nie drapał, ale można powiedzieć, że nieźle sobie z nim radziłam. O ile wasze koty to nie krwiożercze potwory to nie powinno być problemu.
— Nie, raczej nie sprawiają kłopotu. No może Lily, bo jest jeszcze dość mała i raczej lubi się bawić. Jak nas nie ma przez dłuższy czas to często coś niszczy, a Nino zazwyczaj po prostu śpi, albo zajmuje się swoim drapakiem — odparła Anja.
— O tyle dobrze, że nie muszę ryzykować swoim życiem — stwierdziła, a Daniel z Anją się zaśmiali. — Śmiejcie się do woli, ale kiedyś naprawdę myślałam, że Pepe mi wydrapie oczy. Musiał jechać do weterynarza i nie mógł się uspokoić na tyle, żeby można mu było zrobić zastrzyk...
— Nie, to nasze są potulne jak baranki, nie musisz się przejmować — Anja machnęła ręką. — Nie przeszkadzałoby ci, żebyś czasem tu trochę posiedziała i pobawiła się z nimi? Trochę mi głupio cię o to prosić, ale Lily serio rozrabia jak się nie wyszaleje i...
— Dajcie spokój, pewnie że mogę — Josefine wzruszyła ramionami. — Mogę sobie nawet pracę przynieść tutaj, jeśli wam nie będzie przeszkadzać, że okupuję wam dom — dodała jeszcze, po czym dopiła do końca kawę i podniosła się z kanapy. — Będę lecieć, za godzinę mam jeszcze konwersacje i nie mogę się spóźnić, a jeszcze muszę coś załatwić.
— Jasne, nie ma sprawy — odparła Anja, wyciągając z kieszeni pęk kluczy. — Poradzisz sobie ze znalezieniem odpowiedniego klucza, czy mam cię przeszkolić? — zażartowała, a Josefine wywróciła oczami, sięgając po swój płaszcz.
— Dam sobie radę, bawcie się dobrze u rodziny i nie martwcie się, zajmę się waszymi stworami — uśmiechnęła się, ściskając Anję na pożegnanie, a z Danielem zbili piątkę.
Do swojego mieszkania dotarła jakieś pół godziny później i znów musiała wspinać się na właściwe piętro po schodach. Pierwsze co zrobiła po przekroczeniu progu to odwiesiła płaszcz i zsunęła buty, oznajmiając wszem i wobec, że wróciła, chociaż wiedziała, że w mieszkaniu siedziała tylko jedna osoba i wcale nie musiała drzeć się w niebogłosy, bo Halvor właśnie przechodził korytarzem obok i niemal na siebie wpadli.
CZYTASZ
niepamięć | ski jumping norway
FanficUmysł ludzki skrywa przed człowiekiem więcej tajemnic, niżbyśmy sądzili. Żeby chronić cię przed wspomnieniami, których nie jesteś w stanie znieść, umieszcza je w czymś podobnym do czarnej skrzynki i wypiera ze świadomości. Trafiają one w otchłań nie...