19.

391 42 12
                                    

— Wymień trzy znienawidzone przez ciebie książki — Anja obróciła klepsydrę, a Josefine chwyciła się za głowę, usiłując sobie przypomnieć co ona właściwie ostatnio czytała. 

Impreza trwała w najlepsze, chociaż niektórzy zdążyli już odlecieć i cicho pochrapywali, ale większość towarzystwa nadal się świetnie bawiła. Grali aktualnie coś w stylu "pięciu sekund" i Josefine właściwie nie mogła zrozumieć jakim cudem można było w tym pokoju spać, bo wszyscy przekrzykiwali się nawzajem, muzyka grała na pełnej petardzie, a oni jeszcze dodatkowo ryczeli ze śmiechu. 

— Yyy... "Romeo i Julia"! — krzyknęła dziewczyna, widząc, że czas już się jej skończył. 

— Jak można nie lubić "Romea i Julii"?! — zdziwiła się Helene, patrząc na Josefine z niezrozumieniem. — Nazwijcie mnie naiwną, ale to jedna z piękniejszych historii poświęcenia dla miłości, jakie kiedykolwiek powstały — dodała, a Josefine wytrzeszczyła oczy. 

— No chyba sobie żartujesz — prychnęła, sięgając po chipsa z miski obok siebie. — Ten twór tak obrzydliwe wykręca rzeczywistość, że jak to czytałam to mi się w żołądku przewracało. Ten typ przecież najpierw był zakochany w jakieś innej lasce i jak zobaczył Julię to nagle wielka miłość. Przepraszam, ale to jest totalnie żałosne. Dam sobie uciąć rękę, że jakby tam była jakaś inna dziewczyna, ładniejsza od Julii, Romeo z pewnością nie przepuściłby okazji. Poza tym, o jakiej miłości to jest historia, skoro wszystko trwa jakiś tydzień? No i nie wspominając o tym, że Julia miała trzynaście lat, a przez ten cyrk na koniec było sześć trupów — wzruszyła ramionami, wrzucając do ust kolejnego chipsa. 

— Może i masz trochę racji, ale nadal, czy to nie piękne i romantyczne, że skoro nie mogli żyć razem, to zdecydowali się umrzeć? Bo nie mogli żyć w świecie, w którym nie mieliby siebie? 

— Jeśli o mnie chodzi to trochę toksyczne — odparła, wzruszając ramionami. — Zdaję sobie sprawę, że w szesnastym wieku inaczej się na to patrzyło, ale kurna, jest dwudziesty pierwszy. A ta książka nie przekazuje żadnej prawdy. Ani o życiu, ani o miłości, ani o samobójstwie. Poważnie, zdegradowanie problemu samobójstwa do koncepcji "ej bo nie mogę żyć bez ciebie to też sobie umrę" i dawanie tego do czytania nastolatkom to jedna z głupszych rzeczy, jakie można zrobić. 

— Josefine, myślę, że powinnaś...

— Czekaj, ja jeszcze nie skończyłam — przerwała Anji, kręcąc głową. — Młodzi ludzie są jak gąbki, chłoną absolutnie wszystko. Wiem co mówię, bo pracuję z nastolatkami. Karmi się ich jakimiś dziwacznymi wyobrażeniami o miłości, które raczej należą do działu fantastyki, niż rzeczywistości, a potem wypuszczamy w świat młodzież, która wchodzi w życie z przeświadczeniem, że ta wielka miłość nadejdzie, będzie spektakularna, romantyczna do posrania i będzie trwać całe życie, ale zapominamy powiedzieć tym dzieciakom, że to tylko projekcja wyobraźni autora, który od dawna jest kupką pyłu, a świat wygląda inaczej. A to tylko jeden z problemów, z jakimi zmaga się młodzież. Brak akceptacji, wymagania, którym nie można sprostać, poczucie wyobcowania, prześladowanie, problemy rodzinne, niepowodzenia, samotność... Ale pewnie, stwierdzenie, że odebranie sobie życia to prosta i szybka decyzja, tak jak w przypadku Romea, wcale nie jest bagatelizowaniem problemu...

— Wcale tego nie powiedziałam — wtrąciła Helene. 

— Nie mówię konkretnie o tobie, ale teraz tak ogólniej, nie odbieraj tego personalnie — Josefine uśmiechnęła się. — Po prostu... samobójstwo to nie jest jakiśtam literacki motyw, ale za tym pojęciem stoją prawdziwe tragedie życiowe i gdybyśmy mieli trochę więcej świadomości na ten temat, to może dzieciaków, które odbierają sobie życie, byłoby mniej, niż obecnie. Ale nie możesz rozwiązać problemu, jeśli nie wiesz skąd się wziął. A takie spłaszczanie sprawy, jak w tego typu książkach, zdecydowanie nie pomaga. 

niepamięć | ski jumping norwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz