Wiedźmin nadal spał, dziewczyna powoli do niego podeszła i go szturchnęła.- Geeraalt...? Geraaaalt... - mówiła, potrząsając jego ramie.
- Geralt wstawaj... - powiedziała nieco głośniej. Białowłosy delikatnie otworzył oczy, ujrzał dziewczynę w za dużej koszuli, która należała do niego.
- Clair... - wiedźmin przeciągnął się. - Czy to moja koszula...?
- Ah... tak twoja... Wybacz mi ale moje rzeczy rzeczy zostały w chacie rybaka... A ta sukienka jest rozerwana na...- dziewczyna się zaczerwieniła. Przypominała sobie, że wiedźmin wczoraj zobaczył dużo, za dużo. Szybko zmieniła temat:
- Jak twoja noga? - Geralt zerknął na nią.
- Lepiej, rana się już zagoiła. - odparł. - A ty jak się czujesz...?
- Cały czas nie mogę uwierzyć w to, że to już koniec, że Izbor nie żyje...
- Wracasz do Toussaint? - wiedźmin znowu się przeciągnął.
- Nie. Nie mam po co tam wracać... - jej twarz posmutniała dziewczyna nie wiedziała co będzie dalej robić, gdzie ma iść i co będzie jutro.
- A to dlaczego? Przecież tam jest twój rodzinny dom.
- Ahhh... chyba w końcu jestem gotowa ci to powiedzieć - dziewczyna westchnęła i usiadła obok wiedźmina.
- Bo widzisz... Izbor był bardzo wpływowym człowiekim. Mogłeś o nim słyszeć pod imieniem Izbor Octavius Grausam Defauve.
- Tak. Coś mi się obiło o uszy. Chyba Dijkstra mi coś o nim wspominał.
- No widzisz...? Bardzo dobrze znał się z Jaśnie Oświeconą i miał różne wtyki u różnych władców krain. - Na chwile przerwała.
- I co było dalej...? - zapytał dociekliwie wiedźmin.
- Kiedy pojawił się na dworze w Beauclair od razu wpadłam mu w oko. Na początku był naprawdę zatroskany, dbał o mnie, chodziliśmy razem na spacery. Geralt... ja... go nawet kochałam... W końcu oświadczył mi się moja rodzicielka była nim zachwycona . Kiedy moja matka zmarła, przez przypadek tak jak wtedy w polu ukazałam swoje przekleństwo, zniszczyłam cały pokój jednym gestem . Mówiłam ci już nie potrafię ich kontrolować... Izbor zmienił się w stosunku do mnie. Zamknął mnie w pokoju i zabierał ze sobą tylko na bankiety, aby ludzie nie gadali... Przychodził do mnie tylko po to żeby wyżywać na mnie swoje chore fantazje. Siedziałam tam sama Geralt, przez całe trzy lata siedziałam tam sama bez nikogo... Byłam gwałcona i poniżana - oczy dziewczyny napłynęły łzami. - W końcu nadszedł czas bankietu. Zabrałam ze sobą worek i kiedy mieliśmy już wychodzić, przy chwili nieuwagi Izbora uciekłam. Gonił mnie aż do granic krainy wina... Tak znalazłam się w Novigradzie... On musiał zginąć - dziewczyna zacisnęła zęby.
- Clair...
- Nic nie mów Geralt... nie wiesz jak to jest cierpieć każdego dnia. Spoglądać w gwiazdy i płakać każdej nocy nad swoim nędznym życiem... - wiedźmin spojrzał na dziewczynę złapał wdech i powiedział:
- Akurat coś o tym wiem... - dziewczyna spojrzała na niego.
- Nie pamietam swoich rodziców, nie wiem jak mnie nazwali. Zostałem im zabrany przez wiedźminów, znosiłem katusze pod czas prób traw. Wiesz, że tę mutacje przeżywa tylko trzech, najwyżej czterech na dziesięciu chłopców. Ja przeżyłem, za cenę męki i wiecznego potępienia ze strony ludzi. Czegokolwiek bym nie zrobił, jakiego potwora bym nie ubił, jak bardzo bym nie nastawiał dla nich karku, to i tak będę dla nich wstrętnym mutantem i odmieńcem.
- Prze-przepraszam Geralt... nie widziałam...
- Nic się nie stało... skąd mogłaś wiedzieć. Aczkolwiek to co ty przeżyłaś jest wstrząsające... - przyznał białowłosy. Na chwilę zapadła niezręczna cisza, wiedźmin szybko ją przerwał.
- Clarice... wiem, że obiecałem do tego nie wracać, ale to nie daje mi spokoju. Chce wiedzieć... - dziewczyna przerwała mu wypowiedź.
- Chcesz wiedzieć kim jestem? Wybacz Geralt, ale nie udzielę ci odpowiedzi. Nie dlatego, że nie chcę, tylko dlatego, że nie wiem. - blondwłosa spojrzała na niego.
- Więc, chociaż powiedz mi od czego to się zaczęło. - dziewczyna złapała głęboki wdech i sięgała myślami daleko w przeszłość.
- To miało miejsce kiedy miałam jedenaście lat. Bawiłam się na dworze z jakimiś chłopcami. Zaczęli mi dokuczać, zabrali mi wtedy moją ukochaną lalkę Yurkę... Byłam wściekła machnęłam ręką i powaliłam ich wszystkich na kolana... Jednym głupim gestem... Uciekli w popłochu. Pamiętam też, że moja matka szybko wyleciała i zabrała mnie ze sobą mówiąc ,,Dziecko drogie, coś ty narobiła przyjdą czarodziejki, zabiorą cię i potną...". Nie wiem o co jej wtedy chodziło, ale zachowywała się podejrzanie dziwnie...
- Zapewne - wtrącił się wiedźmin. - Chciała ci powiedzieć, że jeżeli ktoś powie komuś o twoich zdolnościach, to dowiedzą się o tym czarodziejki z Aretuzy i tam cię jej zabiorą. Chciała cię mieć przy sobie.
- Po tej sytuacji moja matka trzymała mnie w domu pod kluczem. Strzegła mnie jak smok swoich jaj... Mogłam wychodzić tylko pod jej nadzorem...
- Tłumacze ci jeszcze raz. Chciała cię chronić.
Z jednej strony źle, że matka nie posłała cię do Aretuzy od razu gdy poznała twoje zdolności, a z drugiej dobrze bo zmarnowałabyś tam sobie życie...- Jest jeszcze trzecia strona... - powiedziała dziewczyna i spojrzała na Geralta.
- Gdyby mnie tam posłała nie poznałabym ciebie...
Geralt obdarzył Clarice czułym uśmiechem, co było u niego niezwykle, rzadkie.
- Clair... - wzrok wiedźmina posmutniał. - Przepraszam cię, nie powiedziałem ci prawdy, którą powinnaś znać. Yennefer i ja... to przeszłość. Kiedyś połączyło nas moje głupie życzenie...
- Spokojnie Geralt... To ja przepraszam za moją dziecinną reakcje, nie powinnam odrazu uciekać... Ja po prostu poczułam się... - wiedźmin się wtrącił.
- Wykorzystana... Wiem, dlatego przepraszam.
- Nie musisz mi wszystkiego mówić, jeżeli nie chcesz... - dziewczyna spojrzała mu głęboko w oczy.
- Dziękuję Clarice... - białowłosy delikatnie się uśmiechnął.
- Wiedz tylko, że to przeszłość, nic mnie już z nią nie łączy, czar prysł. - wiedźmin wziął wdech. - Chyba czas stąd już iść.
- Masz rację. - dziewczyna się podniosła. - Tylko dokąd? - zapytała niepewnie.
- Do Oxenfurtu - powiedział Geralt.
**************************************************************************************************

CZYTASZ
Ma ghilana mir din'an
FantasyBędąca na życiowym zakręcie młoda szlachcianka ucieka przed przeszłością. Na swej drodze spotyka białowłosego najemnika. Ich losy, pozornie odmienne, lecz nieuchronnie związane z wędrowniczym trybem życia splatają się pewnego słonecznego poranka. Ci...