Rozdział 11 Bloody gown

76 4 0
                                    

Drogi Geralcie.

W dniu dzisiejszym zabieram Clarice na wieczorne przyjęcie które odbędzie się w posiadłości Vegelbudów, nie opodal Novigradu. Nie gorączkuj się wrócimy z samego rana. Obiecuje mieć na nią nią oko i nie dopuścić do tego, aby stała się jej jakakolwiek krzywda.

Z poważaniem Twój przyjaciel Jaskier.




Jaskier pośpiesznie i niezdarnie wbiegł po schodach na piętro. Skręcił korytarzem w lewo i zapukał w drzwi pokoju w którym wypoczywała Clarice.

- Halo! Halo! Clarice! - krzyczał melodyjnie. Dziewczyna ledwo podniosła się z łóżka, po czym otworzyła drzwi.

- Jaskier... Coś się stało? - mówiąc to przecierała oczy. Bard oparł się o ramę drzwi i skrzywił trochę usta.

- Ojej... Przepraszam wyrwałem cię ze snu?

- Nie, nie spokojnie, i tak miałam już wstać... Ucięłam sobie drzemkę, dobrze, że mnie obudziłeś...

- Uff dobrze... Bo widzisz jest taka jedna, ważna dla mnie sprawa... - spuścił wzrok na podłogę.

- Słucham... - przeciągle ziewnęła.

- Dziś wieczorem u rodziny Vegelbudów, odbędzie się bal... Chciałbym żebyś mi towarzyszyła i udawała moją partnerkę...

- Że co...? Po co...?

- No.. Jest taka jedna co się ode mnie wcale nie chce odczepić i wcale nie rozumie, że nie jesteśmy sobie pisani... A taki trubadur kiedyś mi powiedział, nie bierz dziewki co ci nie pisana bo biada ci będzie...

Bard pomachał palcem wskazującym i zamknął oczy.

-Po za ty moja droga, jesteś szlachcianką i posiadasz dobre maniery.

- Nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej...?

- Wybacz. Dopiero teraz dostałem zaprosznie... - Jaskier wyszczerzył swoje białe ząbki. Clarice westchnęła.

- No cóż... niech ci będzie...

- Ubierz się idziemy do Elihal! - dziewczyna wytrzeszczyła oczy.

- Teraz? Muszę powiedzieć Ger... - przerwał jej.         

- A-A-A Geralt, Geralt nie martw się zostawiłem mu liścik na jego łóżku. Nie zabieram cię przecież w góry, żeby polować na widłogony. Ubieraj się czekam na dole. A po za tym jest już bardzo mało czasu. Musimy jeszcze tam dojechać! - trubadur zbiegł ze schodów dokładnie tak samo jak wbiegł. Clarice zaczęła się zastanawiać czy dobrze zrobiła. Jednak odwróciła się na pięcie i ubrała czarne spodnie i białą koszule która przepieła pasem. Zeszła powolnym krokiem na dół.

- No w końcu, chodźmy szkoda czasu. - wyszli.

Dotarli do małej chatki na Zamurzu Novigradu.
Na jej ścianie namalowane były kolorowe kwiaty,
a cała chata wykonana była z brzozowego drewna, które pod wpływem mijających lat zdarzyło ściemnieć. Weszli do niej bez pukania. Powitał ich piwnooki i wysoki elf, z czarnymi włosami zaczesanymi do tyłu.

- Witaj Elihal. - powiedział Jaskier. - Pozwól że ci przedstawię... - elf przerwał mu i spojrzał na dziewczynę - Vhenan. - powiedział. Bard mocno się zdziwił, że ta dwójka zna się.

Ma ghilana mir din'anOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz