-Mamy to.- uśmiechnąłem się gdy na kartce zauważyłem napis głoszący datę oraz miejsce spotkania.
-Mam być w Star City, spotkanie odbędzie się za trzy dni.- poinformowałem i zabrałem mu kopertę oraz test z rąk. Wsadziłem wszystko z powrotem do niej i założyłem torbę na ramię. Krew wciąż sączącą się z dłoni wytarłem o jasnoniebieską bluzę, którą miałem na sobie tworząc szkarłatną plamę po czym jakby nigdy nic ruszyłem w stronę platformy Zeta wybierając numer sierżanta.
-A ty gdzie?- usłyszałem głos Roya.
-Nie twój interes.- odpowiedziałem przechodząc przez nią, chwilę później byłem w uliczce Star City. Napisałem smsa do sierżanta i ruszyłem w stronę mojego mieszkania.Gdy tylko tam dotarłem przekręciłem kluczyk w drzwiach i wszedłem do zimnego pomieszczenia. Westchnąłem i rzuciłem torbę przy drzwiach.
-Już myślałem, że tam zamieszkasz.- usłyszałem męski głos, głos X.
-Tu też nie zostaję...- powiedziałem czytając smsa od sierżanta.
-Bo co?- spytał siedząc rozłożony na kanapie.
-Mam plany.- poszedłem do łazienki po apteczkę i wróciłem do salonu skopując jego nogi z kanapy, gdzie usiadłem.
-Co znów zrobiłeś?- westchnął widząc krwawiącą ranę.
-Ściśle tajne. Zszyjesz?- spojrzałem na niego znudzonym wyrazem twarzy gdy usłyszałem dzwonek swojego telefonu.
-Jasne.- westchnął i zajął się szwami.
-Halo?- odebrałem nieznany numer.
-Masz być jutro w bazie o 6.- głos Roya rozszedł się po pokoju gdy przełączyłem go na głośno mówiący. X zaśmiał się pod nosem i zaczął zszywać.
-Kto tam jeszcze jest?- tym razem przez telefon odezwała się Donna.
-Nie zaprzątaj tym sobie głowy Wonder Girl. Wracając do tematu, może będę na 6, która w ogóle jest godzina?- spojrzałem na zegarek. 18. Cicho syknąłem gdy igłą wbiła się zbyt głęboko.
-Jezu, uważaj jak mnie kłujesz.- uderzyłem tego barana w ramię.
-Sory.- odpowiedział i znów skupił się na mojej dłoni.
-Raczej nie uda mi się tak wcześnie. W zasadzie, po co wam jestem?- skinąłem do X'a głową gdy ten pokazał mi bandaż do osłonięcia rany.
-Musimy cię przygotować.- usłyszałem aksamitny jak jedwab głos Dawn.
-T.tak, dobrze.- mruknąłem i szybko się rozłączyłem.
-Stary, co to było?- zapytał mężczyzna cicho się śmiejąc.
-Zamknij się, wieziesz mnie na popijawę.- klepnąłem go w ramię z uśmiechem.Otworzyłem oczy do dźwięku dzwonka własnego telefonu. Leniwie wyciągnąłem w jego stronę rękę, lecz zamiast na urządzenie natrafiłem na coś ciepłego i miękkiego. Gdy wstałem do siadu zauważyłem kobietę. W moim łóżku. Z moją dłonią na jej gołej piersi. Jak poparzony wstałem i złapałem telefon. Nie pamiętałem nic z wczorajszej nocy. Na szczęście byłem we własnym domu. Złapałem telefon po drodze ociężale się ubierając. Ponad 20 nieodebranych połączeń od jakiegoś numeru. Roy. Z bólem głowy, suchym gardłem i problemem z utrzymaniem równowagi wyszedłem z pomieszczenia po cichu zamykając za sobą drzwi.
-Hej, jak minęła noc z Claudią?- usłyszałem głośny głos X.
-Ciszej.- jęknąłem masując nasadę nosa. Poszedłem w stronę kuchni łapiąc coś na ból głowy i przy okazji jakąś bułkę. Z zamkniętymi niemal oczami rzuciłem się na kanapę, nawet najmniejszy dźwięk czy struga światła powodowała że mózg zataczał fikołki a nogi traciły równowagę. Po chwili na stoliczku ustawiono przede mną kubek z parującą kawą i parą okularów przeciwsłonecznych, które natychmiast wrzuciłem na swój nos.
-Dzięki.- mruknąłem łykając leki i powoli zjadając pieczywo.
-Wiesz, że jest już 12?- spytał z uśmieszkiem.
-Tak, zbieram się do tych wariatów.- westchnąłem. Powoli wstałem i poszedłem po bluzę. Jak z nikąd X pojawił się za mną i podciągnął mi koszulkę.
-Dick, masz tu numery telefonów. Tak jak na rękach i z przodu też.- w tym momencie niemal płakał ze śmiechu.
-Cholera, rzeczywiście.- delikatnie się uśmiechnąłem na głupkowatość tej sytuacji.
-Dobra, zrobię zdjęcie i je sprawdzę.- już płakał ze śmiechu i po zrobieniu zdjęć i otrzymaniu od mężczyzny kawy na drogę w plastikowym kubku ruszyłem przed siebię, w międzyczasie przejrzałem galerię w swoim telefonie. Zdjęcia gdy piję, gdy sierżant pije, jak kobiety wypisują na moim ciele swoje numery telefonów, jak całuję się z tą dziewczyną Claudią i jak KJ wymiotuje przez okno najprawdopodobniej klubu. Westchnąłem i mimowolnie uśmiechnąłem się na te głupie fotki, po czym natychmiastowo wyrzuciłem je z pamięci. Nikt nie może tego zobaczyć, szczególnie tych dowodów na moje głupie zachowanie. Wypiłem łyka kawy i skręciłem w odpowiednią alejkę prowadzącą do platformy Zeta. Poprawiłem okulary przeciwsłoneczne i dłonią ułożyłem włosy po czym przeszedłem przez nią.-Znalazł się książę, gdzie ty kurwa byłeś przez ostatnie 6 godzin?- na powitanie zostałem zjebany przez Roya.
-Właśnie! Odchodziliśmy od zmysłów!- krzyknęła z kolei Zatanna.
-Od mojego ucznia spodziewałem się czegoś więcej.- pokręcił głową Bruce.
-Pierdol się, pierdol się i..pierdol się.- przewróciłem oczami dopinając kawę.
-Dziś nie trenuję, nie układam strategii, jestem tu bo mnie o to prosiliście.- dodałem trąc oczy pod okularami.
CZYTASZ
Be my Robin || Dick Grayson
AcciónTo już druga część opowiadania "Nothings end today || Dick Grayson" zapraszam do czytania!