#Proszę o miły komentarz!
*Dwa miesiące później*
Uśmiechnęłam się mojego lustrzanego odbicia i przygryzłam wargę. Jak dotąd zielone błyszczące oczy wydawały się wyblakłe do tego stopnia, że wydawały się zgniłą zielenią. Czerwone malinowe usta były popękane i sine, a cera była blada jak u trupa.
Trupa.. Ja nim się powoli staje.
Sięgnęłam po podkład i zaczęłam go rozprowadzać po twarzy by nadać jej choć odrobiny ciemnego odcienia. Podmalowałam delikatnie oczy i usta i ruszyłam do wyjścia, weszłam do pokoju gdzie przebrałam się w togę i spojrzałam na wielkie lustro w rogu pokoju.
Kurde już za chwilę będę kończyła szkołę po raz drugi.
Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pokoju na dole przy schodach stał Charlie ze zmartwionym wyrazem twarzy.
- Myślałem, że coś się stało. Bella i Edward już pojechali więc pojedziesz ze mną - kiwam głową i z pomocą Charliego wychodzę z domu. Schodząc po schodach z werandy o mało co się nie zabiłam jednak w ostatniej chwili udało mi się utrzymać równowagę. - Wszystko w porządku? - uśmiecham się do Charliego i kiwam głową.
Charlie Swan odkąd przypadkiem dowiedział się o mojej chorobie nie spuszcza mnie z wzroku. Wychodzić mogę jedynie z Bellą i choć niezbyt przychylnie z Jacobem.
Bella moją chorobę przyjęła z małym szokiem, ale nie załamała się.
Jacob niestety, gdy się dowiedział o wszystkim.. cóż pokłóciliśmy się i chłopak wyszedł bez słowa z domu Charliego. Ale po kilku godzinach wrócił przepraszając za swoje krzyki i obiecał mnie wspierać.
- Jedźmy już - mówię kiedy od kilku minut siedzimy w aucie nie odzywając się słowem. Przygryzam wargę patrząc na krajobrazy za oknem.
~*~
Kiedy rozdane zostały dyplomy i Jessica wygłosiła swoją mowę na koniec wszyscy mogli rozejść się do domów czy na rodzinny obiad.
- To co? Jedziemy na obiad? - pyta Charlie zbliżając się do mnie, Belli i Edwarda.
- Jasne - mówi Bella patrząc na Edwarda, który patrzy na dziewczynę niczym na największej sławy obraz.
- Nie czuję się zbyt dobrze i jeśli się nie pogniewacie..
- Jasne - mówi Charlie na co uśmiecham się i zdejmuję togę wkładając ją do auta. Moje ramiona owiał ciepły dreszczyk przez promienie słoneczne.
- Hayley podrzucić cię? - spoglądam na Lydię i jej rodziców i kiwam głową.
- Widzimy się w domu - całuję policzek Charliego i ruszam w stronę przyjaciółki. Zatrzymałam się słysząc szepty i kiedy one ucichły poczułam jak zostaje popchnięta w przód, a obok mnie przejechało z wielką szybkością jakieś auto.
- Hayley.. nic ci.. - nad sobą widziałam zamazaną postać wujka i Carlisle'a, a później ciemność.
Kiedy się ocknęłam słyszałam szum w około siebie, kiedy uchyliłam powieki zobaczyłam niebieskie niebo z białymi chmurami na nim.
- Ocknęłaś się - spoglądam na Belle i uśmiecham się delikatnie.
- Nie podnoś się możesz mieć wstr..- podnoszę się do pozycji siedzącej i jęczę z bólu łapiąc się za głowę. Czując ciecz odsuwam dłoń i patrzę na czerwoną krew na niej.
- Karetka jest w drodze - mówi Cullen na co kręcę głową i podnoszę się na równe nogi, chwieje się delikatnie i gdyby nie dłonie Belli upadłabym.
- Nic mi nie jest - mówię stając o własnych siłach.
- Hayley uderzyłaś w krawężnik i..
- Nic mi nie jest - zaciskam pięści i spoglądam na każdego z gromami w oczach. - Chcę wrócić do domu i położyć się spać.
- Więc chodźmy - mówi Charlie i prowadzi mnie do auta. Zamykam drzwi i posyłając ostatnie spojrzenie pozostałym razem z wujkiem opuszczamy szkolny parking.
CZYTASZ
Wpojenie|Jacob Black
FanfictionOkładeczka od -amortencja Hayley Higgins-Swan kuzynka Isabelli Swan. Dziewczyna przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta,które opuściła razem z rodzicami w wieku pięciu lat. Wraca sama, opuszczona i musi zmagać się z demonami z przeszłości. Czy śmie...