Rozdział 15

1.9K 109 16
                                    

Kilka dni po niezręcznej sytuacji z prawie pocałunkiem, Jacob się do mnie nie odzywał. Wiem, że był u Belli i z nią rozmawiał jednak kiedy ja chciałam z nim pogadać olał mnie i po prostu wyszedł z domu.

Wyszłam z domu i skierowałam się do swojego samochodu. Zmarszczyłam brwi widząc kartkę za wycieraczką, wyjęłam ją i ze zmarszczonymi brwiami otworzyłam. Widząc napis w środku zrobiło mi się słabo więc oparłam się o auto i rozejrzałam po okolicy. Wsiadłam do auta i położyłam kartkę na kokpicie, wzięłam głęboki wdech i wyjechałam z podjazdu. 

- Halo? - pytam odbierając telefon i wpatrując się uważnie w drogę. 

- Czekamy na ciebie - uśmiecham się na słowa Emily i zmieniam bieg w aucie. 

- Wyjechałam właśnie z domu - mówię wjeżdżając w las. - Niedługo powinnam być Em, szykuj mi coś dobrego - chichocze spoglądając na las. Kiedy spoglądam na jezdnię hamuje gwałtownie, a telefon wypada mi z rąk. Hamowanie jednak to było na nic bo samochód wpada w poślizg i po chwili zaczyna dachować. Samochód leżał dachem do jezdni, a ja sama rozglądałam się dookoła. Ułożyłam ręce na dachu chcąc choć trochę się utrzymać. 

Spojrzałam w miejsce, gdzie stała osoba i zobaczyłam jak zbliża się do mnie. Przełknęłam ślinę i starałam się wydostać jednak szło mi to marnie, kiedy postać była na tyle blisko, że widziałam jej buty i to jak zaczyna się schylać ta zniknęła. Spojrzałam dokładniej w stronę gdzie zniknęła i krzyknęłam przerażona widząc przed sobą twarz Edwarda. 

- Jak tam? - pyta przyglądając mi uważnie, 

- Edward - mówię płaczliwym tonem 

- Utknęłaś - mówi stając prosto i rozgląda się dookoła. 

- Pas się zaciął - mówię na co chłopak szybko kuca obok mnie. 

- Wyciągnę cię - mówi i spogląda na mnie - Połóż ręce na dachu - robię to co kazał i czekam na kolejne wskazówki - Gotowa? - kiwam głową i czuję jak chłopak łapie za pas. - Raz, dwa..- czuję jak pas zostaje zerwany, a ja nim opadnę na twarz zostaję złapana przez Edwarda. - Mam cię - mówi i niesie mnie w stronę jak mniemam swojego auta. - Jesteś cała? Połamałaś się? Możesz stanąć? - dopytuje na co kręcę głową, kiedy staję na asfalcie czuje jak moje nogi się uginają jednak ramiona Edwarda skutecznie mnie powstrzymują od upadku. - Hayley skup się, popatrz na mnie - robię to o co prosił brunet i spoglądam na niego. 

- Ktoś tu był - szepcze i zamykam oczy osuwając się na ziemie. 

~*~

Z każdą sekundą, albo minutą docierało do mnie coraz więcej bodźców. Czułam jak ktoś trzyma mnie za dłoń i głaszcze jej wierzch, niedaleko czułam czyjąś obecność i jakieś szepty. Wiedziałam, że jestem w szpitalu i to nie przez głupie pikanie maszyn tylko przez odór leków w powietrzu. 

- Jacob idź do domu siedzisz już tutaj cały dzień - słyszę zmartwiony głos Charliego i chcę powiedzieć czy krzyknąć cokolwiek jednak nie mogę. 

- Nie mogę jej zostawić Charlie - mówi brunet puszczając moją dłoń. - Mogłem przestać zachowywać się jak szczeniak i wszystko z nią sobie wytłumaczyć. Wtedy nie leżałaby tutaj z wstrząsem mózgu. Otwieram oczy i z jękiem siadam na łóżku, łapię się za głowę i spoglądam na Charliego i Jacoba. - Hayley

- Pójdę po lekarza - mówi Charlie i wychodzi z sali. Zdejmuję wąsy tlenowe z twarzy i oddycham z ulgą. 

- Nic ci nie jest? - pyta Jake na co uśmiecham się delikatnie. 

- Boli mnie tylko głowa - mówię i z pomocą Jacoba kładę się na łóżku. Chłopak łapie moją dłoń w swoją i przykłada do swojej twarzy. - Co się stało? - pytam na co Black wzdycha cicho i przygląda mi się. 

- Jechałaś do Emily, miałaś wypadek. Twój samochód dachował i znalazł cię Edward jadący do Belli. Zanim straciłaś przytomność powiedziałaś, że ktoś był na jezdni podejrzewamy, że to Wiktoria. - kiwam głową i marszczę brwi dopiero teraz dostrzegając jak gorący jest chłopak. 

- Wszystko dobrze Jake? - pytam na co ten uśmiecha się nie rozumiejąc pytania - Jesteś gorący - mówię, a uśmiech z jego twarzy znika. Chwilę później mimo wszystko pojawia się ponownie tym razem bardziej cwaniacki. 

- Więc jestem gorący? - pyta na co wywracam oczami i wyrywam dłoń z uścisku chłopaka. 

- Chodziło mi bardziej o to, że jesteś rozpalony - mówię cicho rumieniąc się delikatnie. 

Gorący też jesteś - pomyślałam i pokręciłam szybko głową chcąc wyrzucić te słowa z głowy. Opanuj się Hayley to tylko twój przyjaciel nic więcej!

----

/ Czekam na wasze komentarze co o tym myślicie! 

Wpojenie|Jacob BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz