Rozdział 5

3.4K 170 18
                                    

*dwa dni później*

Biegłam przez las oddychając spokojnie, postanowiłam że w końcu czas pobiegać bo cóż. Ostatnio mam za dużo emocji i mogę się chociaż trochę wyluzować. Wbiegłam na polanę i oparłam dłonie na kolanach. Schyliłam się w dół zauważając rozwiązany but i związałam go. Kiedy miałam się podnosić mimo muzyki w słuchawkach usłyszałam warczenie. Uniosłam głowę w górę, a moje oczy rozszerzyły się w geście zdziwienia. Wilk warczał na mnie na co przełknęłam ślinę i powoli uniosłam się na równe nogi. 

- Dobry wilczek..- szepcze na co wilk zbliżył się do mnie obnażając swoje kły - Nie? Okej..- mówię do siebie i odwracam się ruszając biegiem do lasu. Biegłam przed siebie nie odwracając się nawet na chwilę. Kiedy postanowiłam spojrzeć za siebie potknęłam się i runęłam na ziemię. Od razu obróciłam się na plecy i chwyciłam gałąź leżącą nie daleko w dłonie. Wilk skoczył na mnie jakby chciał mnie zabić, ale uniosłam kij w górę czego efektem była choć mała obrona od dzikiego zwierzęcia. Siłowałam się z wilkiem przez chwilę, aż w końcu coś go ze mnie zrzuciło, a mówiąc coś mam na myśli prawie dwu metrowego czarnego wilka z czerwonymi oczami. Zaraz za nim przybiegło jeszcze z kilku i wszyscy wpatrywali się we mnie, jednak z wielką szczególnością patrzył na mnie rudy wilk. 

Uniosłam się do siadu i powoli poniosłam na równe nogi, poczułam jak strużka krwi cieknie mi po dłoni i kilka kropel upada na trawę. Uniosłam rękę i spojrzałam na nią dostrzegając cztery ślady po pazurach. Spojrzałam jeszcze na wilka z czarnym futrem, który wciąż wpatrywał się we mnie swoimi czerwonymi ślepiami i powoli zaczęłam cofać się do tyłu. Odwróciłam się i ruszyłam biegiem przed siebie tym razem ciągle patrząc przed siebie. 

Wybiegłam na ulicę i prawie zostałam potrącona przez samochód jednak ten w ostatniej chwili wyhamował przede mną. Oddychałam szybko, a moja ręka wciąż krwawiła..przełknęłam ślinę i spojrzałam na kobietę wychodzącą z auta. Rudowłosa kobieta podbiegła do mnie i spojrzała na moją rękę. 

- Hayley?- unoszę wzrok na Lydię i oddycham z ulgą. 

- Znasz tą dziewczynę? - pyta kobieta na co moja przyjaciółka potakuje i podchodzi do mnie. 

- To Hayley mamo, siostrzenica szeryfa Swan - mówi brunetka - Wsiadaj zawieziemy cię do szpitala..- kiwam głową razem z Lydią siadamy z tyłu. 

~*~

- Hayley dziecko - unoszę wzrok na wujka i uśmiecham się delikatnie w jego stronę. - Wszystko z tobą dobrze? Wszystko z nią dobrze? - pyta najpierw mnie, a później pielęgniarkę. 

- Tak wujku, to tylko draśnięcie - mówię i spoglądam na bandaż na mojej ręce. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na wejście, a głosy w mojej głowie zaczęły szeptać. 

- Wracamy do domu Hay - mówi wujek na co kiwam głową i we dwoje kierujemy się do wyjścia z soru. Wychodzimy z sali i zatrzymujemy się dostrzegając łóżko pchane przez lekarzy i przykryte białą płachtą zapewne zwłoki. Podążałam za nimi wzrokiem do póki nie zniknęli za rogiem mimo to wciąż wpatrywałam się w tamto miejsce. - Hay? Hayley? - w mojej głowie szumiało, a wzrok błądził po korytarzu. Widziałam zbliżającego się do nas mężczyznę w białym kitlu, zapewne lekarza, ale nie zwracałam na to uwagi. Cofnęłam się lekko i upadłam na szpitalne kafelki uderzając głową w nie. 

- Hayley? - widziałam nad sobą twarz mężczyzny, ale jego głos słyszałam jakby z oddali. 

- Hayley kochanie..- słysząc ten pełny troski głos mojej mamy zerwałam się do siadu i rozejrzałam po korytarzu.  Wzięłam głęboki wdech dostrzegając jej postać na końcu korytarza i w moich oczach pojawiły się łzy. 

- Hayley chodźmy - mówi wujek po chwilowym wpatrywaniu się w korytarz. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to ten sam korytarz w którym zniknął trup. Z pomocą wujka i jakiegoś lekarza podniosłam się z miejsca. - Dziękuję doktorze Cullen - wujek kiwa wdzięcznie do mężczyzny i obejmując mnie ramieniem kieruje się ze mną w stronę wyjścia ze szpitala. 

Wpojenie|Jacob BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz