- O co ci chodzi Hayley? - pyta Bella po wejściu do domu. Przewróciłam oczami i poszłam do kuchni zaglądając wcześniej do salonu. Charlie spał na kanapie, a w tle cicho grał telewizor. Westchnęłam i oparłam się o blat opuszczając głowę w dół. - Hayley? - pyta cicho i układa dłoń na moim ramieniu.
- On tu będzie tak stał? - pytam spoglądając na Edwarda stojącego w wejściu do kuchni. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i prychnął kręcąc głową.
- Poczekam w samochodzie - mówi do Belli i wychodzi z domu.
- Dlaczego go nie lubisz? - pyta dziewczyna na co wzruszam ramionami.
- Bella on coś ukrywa nie widzisz tego? - pytam na co dziewczyna zaciska pięści i odsuwa się ode mnie.
- Nie mieszaj się do tego - mówi na co unoszę brwi do góry.
- Nie zatrzymasz mnie Bello i dowiem się co on ukrywa - prycham na co w oczach dziewczyny widać zdenerwowanie.
- Zawsze tak jest co? - pyta na co marszczę brwi - Zawsze robisz co chcesz nie zważając na nic. Właśnie dlatego zginęli twoi rodzice. Zabiłaś ich przez swoją upartość i to tylko i wyłącznie twoja wina..- w moich oczach zbierają się łzy, a kiedy szloch opuszcza moje usta dziewczyna chyba zdaje sobie sprawę z tego co powiedziała. - Hay..- wymijam dziewczynę i wbiegam po schodach na górę mijając Charliego. Wbiegam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi z hukiem.
- No cóż...jesteś potworem. - podskakuje w miejscu i rozglądam się po pomieszczeniu. Spoglądam w lustro gdzie odbija się moja postać z drwiącym uśmiechem. - A jeśli ty nim jesteś to ja też i cóż..nie czuję się z tym źle. Zabiłyśmy rodziców, czyż to nie cudowne Hayley?
- Zamknij się - warczę podchodząc do lustra.
- Och ani trochę mi ich nie szkoda Hay..tobie też nie powinno w końcu sami się o to prosili.
- Zamknij się - krzyczę - Zamknij..zamilknij i znikaj z tąd. Ciebie tutaj nie ma, jesteś wytworem mojej wyobraźni..nie ma cię..- krzyczę siadając na podłodze, a do środka wbiega wujek. - Wynoś się..jesteś tylko w mojej głowie..nie ma cię tu - krzyczę zasłaniając dłońmi uszy i zaciskając oczy.
- Hayley..spójrz na mnie - mówi wujek zabierając moje dłonie z uszu i zmuszając mnie do spojrzenia na siebie. - Spójrz na mnie - mówi, a ja delikatnie otwieram oczy. Dostrzegając tylko wujka wtulam się w niego i szlocham głośno.
- To wróciło..- mówię, a wujek przytula mnie mocniej i całuje w głowę rozglądając się po pokoju.
~*~
Kiedy się uspokoiłam i wujek wyszedł do pracy siedziałam na łóżku z herbatą w dłoniach i okryta kocem. Czekałam na wiadomość od Alice i cóż siedziałam jak na szpilkach. Miałam multum wiadomości od Belli, ale nie zwracałam na nie uwagi i wpatrywałam się w ekran laptopa. Już po chwili usłyszałam znaną melodyjkę i odebrałam połączenie. Uśmiechnęłam się kiedy moim oczom ukazała się rodzinka Higgins'ów.
- Cześć wam - mówię spokojnie i ustawiam wszystko tak by było mnie widać.
- Cześć skarbie - mówi Alice i przygląda mi się..- Mów o co chodzi bo się martwię..
- Mogłabyś skonsultować się z moją panią psycholog? Czy muszę przyjechać? - pytam na co kobieta otwiera zdziwiona usta.
- Co ta krowa zrobiła? - pyta kobieta na co wzdycham cicho i wzruszam ramionami. Opowiedziałam jej wszystko na co ta rzuciła w stronę Belli kilka bardzo niegrzecznych epitetów i cóż mimo woli zaśmiałam się. - Oczywiście, że pogadam z tą babką od razu przyślę ci receptę - kiwam głową i uśmiecham się lekko.
- Katy..- głośny krzyk Alana sprowadza mnie z zaświatów.
- Przepraszam..zamyśliłam się - wzdycham i drapię się po policzku.
- Nie szkodzi kochanie - mówi delikatnie Alice i uśmiecha się do mnie.
- Tęsknię za wami..- mówię cicho, a w moich oczach stają łzy.
- My za tobą bardziej - wzdycha Alice i uśmiecha się do mnie lekko - Odwiedzisz nas niedługo - mówi na co uśmiecham się delikatnie i kiwam głową.
Kiedy skończyłam rozmawiać z rodziną Higginsów wyłączyłam laptop i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i wypiłam szklankę wody. Kiedy dostrzegłam, że nikogo nie ma wbiegłam na górę i przebrałam się w strój do biegania.
Wybiegłam z podwórka i ruszyłam w stronę centrum miasteczka, w moich uszach rozbrzmiały pierwsze nuty znanej melodii. Wybiegłam z ulicy na której obecnie mieści się mój dom i wbiegłam na kolejną. Nie zwracałam uwagi na przechodniów tylko biegłam przed siebie nie zważając na dzisiejszą pogodę.
~*~
Zatrzymałam się pod sklepem i oparłam dłonie na kolanach łapiąc głębokie wdechy. Uniosłam głowę i zmarszczyłam brwi dostrzegając niedaleko nieznajomego chłopaka z rana. Przypatrywał mi się ze zmarszczonymi brwiami i cóż..wyglądał zabawnie. Obok niego stało dwóch chłopaków i oboje o czymś zaciekle rozmawiali. Otrząsnęłam się zza dumy i sprawdziłam godzinę przy okazji ukazały mi się nieodebrane połączenia od Charliego. Westchnęłam cicho i odwróciłam się na pięcie powoli ruszając w stronę domu. Włączyłam od nowa listę i już miałam zacząć biec, kiedy czyjaś dłoń złapała mnie za rękę.
- Cześć - wyjmuję słuchawkę z ucha i spoglądam na chłopaka przede mną. - Nie przedstawiłem się rano..Jestem Jacob - kiwam głową i wyrywam dłoń z jego uścisku.
- A ja Hayley - mówię i uśmiecham się delikatnie.
- Co powiesz na spotkanie? Jutro wieczorem - unoszę brwi i wybucham śmiechem patrząc na niego.
- Wybacz, ale nie umawiam się z nieznajomymi - mówię i cofam się kilka kroków. - Mógłbyś być seryjnym mordercą - wkładam słuchawkę do ucha i odwracam się ruszając truchtem w stronę domu. Czułam na sobie wzrok Jacoba, ale całkiem to olałam i po prostu zniknęłam na zakręcie w stronę mojej ulicy.
CZYTASZ
Wpojenie|Jacob Black
Fiksi PenggemarOkładeczka od -amortencja Hayley Higgins-Swan kuzynka Isabelli Swan. Dziewczyna przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta,które opuściła razem z rodzicami w wieku pięciu lat. Wraca sama, opuszczona i musi zmagać się z demonami z przeszłości. Czy śmie...