FLUFF ~Nasza historia~ Deathglitch

201 7 21
                                    

Rozdział dla BlueGirI_8

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Jako Bóg śmierci nigdy nie miałem łatwo. Dużo zasad, zero kontaktu fizycznego z czymkolwiek, dużo pracy, wszystko umiera od czasami nawet spojrzenia na moją najprzystojniejszą twarz. Nie dziwię się, gdybym pierwszy raz widział takie ciacho, też bym umarł.

Ostatnio zrobiłem sobie dzień wolny, a dokładnie to dzisiaj. Uzbierało mi się przez tą wieczność kilkaset dni wolnych to skorzystam z chociaż jednego z nich. Trzeba korzystać z tego ŚMIERTELNIE długiego życia. Ha, łapiesz?

Uznałem, że skoro mam taki piękny i wolny dzień to pójdę do cyrku. Cyrk zawsze wypełniony jest śmiechem, radością, dużo się dzieje. Idealne miejsce na zapomnienie o nudzie i zwalczeniu rutyny.

Wykupiłem sobie cały okrąg siedzeń, aby na pewno nikogo w dzisiejszy dzień nie skrzywdzić. Szybko znalazłem się w dusznym namiocie pachnącym sianem, popcornem i zasiadłem na swój jeden z dwudziestu foteli wyściełanych czerwonym, miękkim materiałem przybitym złotymi pinezkami. Ludzie schodzili się, artyści chowali za czerwoną kurtyną i czekali, aż ubrany w czerwony frak z czarnym kapeluszem mężczyzna rozpocznie wielkie show. Dzieciaki z rodzicami zaczęli zasiadać na swoich miejscach i rozmawiać cicho pomiedzy sobą.

Światła zgasły, kilka reflektorów zaczęło błądzić po górze namiotu, bębny grały z każdą chwilą coraz szybciej, aż wszystkie światła skupiły się na arenie. Po środku sceny stał mężczyzna ubrany w znany każdemu strój, miał na twarzy szeroki uśmiech, a w dłoni trzymał drewnianą laskę.

- Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, wszyscy nasi widzowie - zaczął mówić reprezentant przedstawienia - Witam was na nowym spektaklu, gdzie akrobaci, tancerze i wiele innych rozśmieszą was do łez! - w tym momencie na nos założył czerwony nos i perfidnie go nacisnął. Przez cały namiot rozległ się dźwięk piszczałki, a dzieci zaczęły chichotać. Mężczyzna nawet bardziej się rozpromienił - Zapraszam! - krzyknął i odszedł w stronę czerwonej kurtyny.

Przez następną godzinę po scenie chodzili klauni robiący z siebie debili, tancerki, a potem wybieranie dzieci do pomocy w udawaniu zwierząt.

Kiedy miałem już zamiar z nudów wyjść, na scenę weszła piękna akrobatka. Miała czarne kości, granatowe linie spływające z jej krwistoczerwonych oczu cierpiących na heterochromię. Jedno oko miała żółto-niebiesko-czarne, a drugie białe jakby było ślepe. Białe napisy "Error" wokoło jej postury, jej ciało delikatne, a jednak umięśnione, każdy jej krok był pełen gracji, przemyślenia, spokoju, a jednocześnie jakby nienawiści do całego świata. Miała na sobie czerwone body otoczone w biodrach czarnym zwiewnym materiałem jako spódnica, a na ramionach nosiła długo płaszcz, widocznie zszywany w kilku miejsach z kilku materiałów. Dziewczyna rozejrzała się po sali i uniosła dłoń w górę. Cała widownia zamarła w ciszy czekając na rozwój akcji.

Wtem, z góry namiotu zleciało kilkanaście sznurków, które otoczyły dłoń czarnokostnej i uniosły ją w górę. Widocznie panowała nad linkami, które wcale nie spływały z sufitu, a z jej oczu. Linki biegły z jej oczu, po podłodze, aż na górę do jej dłoni.

Dziewczyna z łatwością zaczęła błądzić nogami tak, jakby chodziła po powietrzu, aby znaleźć się do góry nogami kilka metrów nad ziemią. Błękitne linki bez przerwy trzymające się jej dłoni otoczyły z początku jej talię, a potem utworzyły okrąg utrzymujący się sufitu. W tym momencie dziewczyna trzymała się jedynie kółka, bez podparcia, bez pomocy własnych linek, tylko ona i okrąg.

Akrobatka uśmiechnęła się, najwyraźniej to co robiła nie było czymś wymuszonym, było czymś co kochała robić. Jedyną przeszkodą była widownia.

One shot [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz