Oto rozdział specjalnie dla Kotulasek w nagrodę za narysowanie tak cudownej okładki!
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤Cross
Po ciężkim dniu w pracy, lataniu za braćmi Dreamtale w tą i spowrotem bo jaśnie państwo się pokłóciło, naprawdę cudownie jest wrócić do domu i znaleźć na stole w jadalni zabawkę dla psów, czyli piszczałkę kurczaka i notkę, aby przyjść do domu swojego najlepszego przyjaciela tylko po to, żeby okładać się kurczakami i nawpierdalać się ciastek. Naprawdę jest to miłą odmianą i szczerze? Moją ulubioną częścią dnia jest właśnie wychodzenie do Epica i śmianie się z najmniejszego możliwego szajsu jak choćby chleb. Najśmieszniejsze gówno jakie widziałem. Chleb.
- Bruh orient! - krzyknął Epic i walnął mnie prosto w prawy policzek plastikową kurą, która wydała z siebie żałosny pisk, który z każdą chwilą śmieszył mnie tylko bardziej.
- Oberwie ci się za to - uśmiechnąłem się wrednie i zaśmiałem. Wziąłem głęboki zamach i już chciałem oddać za tak karygodne uderzenie mnie w twarz. Udałoby się gdyby nie pies, który wplątał mi się w nogi i przewrócił mnie wprost na Epica. Skąd tu pies?
- Brrrruuuuh uważaj jak leziesz - wybuchł śmiechem leżący pode mną i zmuszony do posłuszeństwa Epic. Trzymałem kolana tuż obok jego miednicy, a ciałem upadłem po prostu na niego. W rękach Wciąż dzielnie trzymaliśmy swoje kurczaki, które były gotowe na kolejny ruch, jednak taki nigdy nie nadszedł. Swoim wzrokiem utknąłem w jednym działającym oku Epica, które chowało w sobie tak wiele życia, szczęścia, radości, z lekka nawet powagi, a jednak wciąż był tym co opowiada najgorsze z najgorszych żartów i zakłada plastikowe okulary z przyklejonymi wąsami jak ostatni dzieciak. Nasze roześmiane i pełne uśmiechu usta dzieliły milimetry i coś podpowiadało mi, aby zbliżyć się jeszcze bardziej do niego nie ważne co powie.
W końcu Epic przestał się śmiać i spojrzał na mnie. Wzrokiem jakby rozkazywał mi, mówił "zrób to" i zbliżył się do mnie bardziej, jakby tylko na to czekał od bardzo dawna. Sam nie wierzyłem, że w sercu czułem jak oczekiwałem tego samego od niego. Chciałem w końcu przestać się starać o kogoś i po prostu... Rozpłynąć się w ramionach, ustach, zapachu, smaku tej osoby, której naprawdę na mnie zależy, która zawsze jest przy mnie i jedyne czego oczekuje w zamian to śmiechu z jego beznadziejnych żartów czy towarzystwa.
- Nie jestem pewien czy powinniśmy... - wymamrotałem jakby sam do siebie i spuściłem wzrok wprost na jego delikatne usta.
- Może to i nawet lepiej - odpowiedział mi cicho Epic po czym bez większego gadania połączył nas w namiętności pocałunku. Przymknąłem oczy i ciarki zaczęły mnie przechodzić od absolutnie nowego uczucia. Nie wiem co mam zrobić, włożyć mu język do ust? Czekać, aż on coś zrobi?
Nie musiałem długo czekać, język Epica szybkim ruchem wpełzł mi do ust pod moja nieuwagę i zaczął błądzić po moim podniebieniu przez co tylko bardziej go pragnąłem. Przycisnąłem go do siebie bardziej chcąc jak najwięcej odczuć z pocałunku, jednak Epic wciąż się nie spieszył. Zwiedzał całe moje usta, splatał nasze języki razem po czym rozplątywał i na nowo zaczynał podróż po podniebieniu. W pewnym momencie wydałem z siebie cichy pomruk i z tego wszystkiego naprawdę zaczęło mi tlenu brakować, tak strasznie skupiłem się na jego czekoladowo-ciastkowym smaku, na jego języku i na nowym uczuciu, że zupełnie zapomniałem o oddechu. Odkleiłem się od niego niechętnie i złapałem większy oddech. Nasze usta były przez chwilę nawet połączone strużką śliny. Poczułem uwierające mrowienie i gorąc pomiędzy nogami. Epic zamienił nas miejscami, siedząc mi na miednicy spojrzał na mnie z delikatnym fioletowym rumieńcem i przyłożył sobie do ust dwa rozszerzone palce w literę V. Zaczął je perfidnie i z wielką dokładnością oblizywać po czym przełożył pomiędzy nimi cały swój nadzwyczaj długi język. Oddech mi przyspieszył od takiego teatrzyku, a wiedziałem doskonale, że taki właśnie był nie tyle zamiar, a pokazywał mi swój plan jeśli tylko mu pozwolę.
CZYTASZ
One shot [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]
FanfikcePatrzysz, nie wierzysz, patrzysz, znowu nie wierzysz. Jak to one shoty? Wejdę, zobaczę, może coś ciekawego. Patrzysz, kolejny raz nie wierzysz... Chcesz może wiedzieć dlaczego?