LEMON ~Nikomu cię nie oddam~ Poth

562 10 19
                                    

Udało się! Pieniądze schowane w bagażniku, policja nas absolutnie ominęła zbaczając z trasy za podobnym do naszego samochodem, a my jesteśmy absolutnie bezpieczni w drodze do domu. Gothy zna się na tym naprawdę dobrze, wszystko rozplanowuje, prowadzi samochód podczas ucieczki, a czasem nawet podpowiada mi jak obezwładnić strażnika. To takie ekscytujące kiedy wszystko idzie według myśli. Już niedługo będzie nas stać na wylot za granicę i życie w absolutnych luksusach do końca życia. Pozostał nam ostatni bank, ostatnie kasyno i lot gotowy. Jednak przed tym będę musiał potrenować z Gothym więcej niż dotychczas. Musimy być szybsi niż policjanci i zwinniejsi niż lasery. Gothy od dość dawna powtarza z resztą, że będzie musiał mnie w czymś podszkolić. Nie mówi nigdy w czym, ani jak. Ostatnio kupił też jeden z tych "zboczonych strojów nie dla niewinnych chłopców jak ty Palette" jak to mówi Goth. Z tego co widziałem było to koronkowym czarnym body z odkrytymi plecami... Albo kokardą na plecach? Nie pamiętam.

- Wysiadaj, trzeba schować pieniądze - wysiadł Goth z samochodu i podszedł do bagażnika. Byliśmy już w garażu naszego bezpiecznego domu. Rodzice Gotha kupili całe to mieszkanie na jego 18 urodziny, aby jak najszybciej mieć miejsce w ich domu na kolejne dziecko. Jemu chyba to nie za bardzo przeszkadzało, wydaje mi się, że nawet od samego wprowadzenia się tutaj wiedział na co może się idealnie nadać dom. Co z moimi rodzicami? Trzy lata temu, jak miałem 17 lat rozwiedli się i znaleźli sobie swoje własne rodziny. Goth, jako mój najlepszy przyjaciel zabrał mnie wtedy do siebie. Mieszkał w swoim nowym domu już dobre dwa tygodnie, więc część rzeczy miał już na swoich miejscach. Tak. Część. Bo był tam jeden rozłożony materac, lodówka, a reszta była w pudłach. PO DWÓCH TYGODNIACH. Chyba jasne, że musiałem mu pomóc. Kocham go, jak przyjaciela oczywiście, ale czasami po prostu rozwala mnie co potrafi zrobić jak ostatni debil.

Wracając do teraźniejszości. Rozłożyliśmy wszystkie pieniądze do bezpiecznego podwójnego sejfu, a Goth powiedział, że dzisiaj nauczy mnie tego czegoś co miał mnie już dawno nauczyć. Trzymając mnie za rękę prowadził mnie do pokoju do którego nie mam dostępu. Raz na jakiś czas, ja wiem? Dwa może trzy razy w tygodniu Goth zamyka się w tym pokoju na godzinę, a po wykrzyknięciu mojego imienia parę razy wychodzi jakby nigdy nic.

Światło w pokoju włączyło się kiedy tylko drzwi zostały otworzone. Cały pokój był w odcieniach czerwieni i czerni. Pobudzał prawdopodbnie jakieś zmysły kiedy Goth znikał tu na całą godzinę. Ściany były pełne jakiejś zaschłej białej cieczy, na półkach wiele dziwnych plastikowych urządzeń o dziwnych kształtach, na środku ogromne łóżko, a przed nim wielki telewizor. Na jednej ścianie był nawet plakat ze mną! Co za zaszczyt.

- Nałóż damskie ecto-body~ - wymruczał mi do ucha dziwnym, niskim i lekko zachrypionym głosem Goth. Poczułem się przez niego tak strasznie dziwnie. Ciarki przeszły mnie po plecach i poczułem dziwne ciepło na kroczu. Nabrałem w policzki więcej powietrza i spełniłem jego żądanie. Goth jest ode mnie prawie o głowę wyższy i to naprawdę mi nie pomagało kiedy czułem jak koszulka zaczyna mi się coraz bardziej opinać na piersiach. On tylko patrzył na mnie wygłodniałym wzrokiem, aż do samego końca nałożenie ciała. Następnie poszedł do drzwi za którymi kryła się ogromna szafa i wybrał dziwnie znajomy biały strój, jakby body tylko w stylu żeglarskim...? Było całe białe, na górze była gumka która trzymała cały materiał na ciele i prawdopodbnie miała być trochę niżej niż ramiona tak jak w typowej hiszpance. Falbanka byla z niebieskim, wręcz granatowym paskiem tak samo jak dziury na nogi - Idziemy do kasyna dziwko moja~ - zaśmiał się cicho pod nosem i zbliżał się powoli do mnie. Oddech mi przyspieszał i odruchowo zacząłem iść tyłem w przeciwnym kierunku do niego, aż natrafiłem na zimną i brudną ścianę.

- C-co masz na myśli..? - wydukałem patrząc na jego rękę która wylądowała tuż przy mojej głowie. Był tak blisko. Uśmiech po prostu sam z siebie właził mi na twarz wraz z wypiekami. Czułem się bezbronnie, ale podobało mi się to.

One shot [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz