Rozdział 15 (koniec \('༎ຶ﹏'༎ຶ )/ )

354 18 14
                                    

                                                                             3 tygodnie później

Siedziałam na fotelu (w pokoju Maskyego i Hoodiego) rozmawiając z innymi proxy. Byłam nieźle zmęczona przez wcześniejszą trudniejszą misję, którą dał nam Slendy. Nagle do pokoju wszedł Alex, który już od dłuższego czasu także był proxy.

-Y/n, help.

-Co jest?

-Jeff chce mnie zabić.

-Dlaczego?

-Bo. no. ten. tego...

-No?

-Tak jakby, niechcący... zniszczyłem jego kolekcję noży. 

-O kurde... Sorry, że ci to mówię ale jesteś już martwy.

-No. właśnie. wiem. DLATEGO musisz mnie schować.

-O nie, nie, nie... Nie zamierzam się w to wtrącać.

-Inaczej każdy się dowie o..

-Jeśli komukolwiek to powiesz, przyrzekam że cię zabiję. -Teraz do naszej rozmowy wtrącił się Masky.

-Damn... I'm fucked...

-We know. -Odpowiedziałam mu spokojnie sięgając po mój kubek, który stał na stoliku. Spróbowałam się napić z niego ale był pusty. Sok, który jeszcze 10 minut temu tu był po prostu sobie wyparował. Westchnęłam, wstałam i wyszłam z pokoju omijając Alexa. Oczywiście skierowałam się do kuchni. Na szczęście soczek, tak jak zawsze stał na swoim miejscu. Nalałam go sobie trochę do kubka i od razu wypiłam. Nagle do pomieszczenia wszedł Jeff.

-Cześć Y/n. -Jego ton brzmiał inaczej niż zawsze. Domyśliłam się, że jest wściekły. Oczywiście wiadomo dlaczego. -Wiesz, może gdzie jest Alex? Mam do niego ważną sprawę.

-A jak ci powiem to co za to dostanę?

-Hmmmm... Wiem, kupie ci soczek.

-Soczek?!?

-Tak... No chyba, że chcesz coś innego?

-NIE!! Znaczy eee, może być soczek!

-No to gdzie on jest?

-Ostatnio był z nami w pokoju Maskyego oraz Hoodiego. Jeśli go tam nie ma, to nie wiem.

-Okeeej dzięki! -Wykrzyknął Jeff, wybiegając z kuchni. Uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam przez okno. Na którym swoją drogą siedział mój kot. Otworzyłam mu okno, pogłaskałam go i odwróciłam się. Gdy to zrobiłam o mało nie dostałam zawału. Przy stoliku siedziała Isa, a za mną E. Jack.

-JEZUS!!

-Co? -Bezoki "popatrzył" się na mnie pytający "wzrokiem".

-MOŻECIE SIĘ TU TAK NIE ZAKRADAĆ I MNIE NIE STRASZYĆ?!?!?!

-Przecież wcale się nie zakradaliśmy.

-TAK, TAK JASNE. MÓW SE CO CHCESZ!

-Możecie być ciszej? -Wtrąciła się dziewczyna.

-Tak mogę! Ale czy chcę, to jest inna kwestia!! -Dopiero teraz zauważyłam, że dziewczyna znowu nie ma opaski. Usiadłam na przeciwko niej. -A właśnie, wcześniej się ciebie o to nie pytałam... Dlaczego nosisz opaskę?

-Ponieważ go nie mam.. -Przyjrzałam się szybko dziewczynie.

-Ooo zupełnie tak samo jak Jack. W sumie ogólnie jesteście podobni...

»Thank You For Everything« (Masky x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz