Rozdział 10

392 15 34
                                    

Obudziłam się i jak zwykle wstałam. Rozejrzałam się wokół. W tym momencie nieźle się zdziwiłam. Nie znajdowałam się w rezydencji lecz byłam w swoim dawnym pokoju. Nie w tym pokoju u cioci lecz w tym, w którym mieszkałam zanim moi rodzice nie żyli.
-Nie, to nie może być prawdziwe. To musi być sen. -Wyszeptałam sama do siebie. To oczywiście musiał być sen ale wydawał się bardzo realistyczny. Wstałam i spojrzałam w kalendarz. 03:09:2010. To był ten dzień.., dokładnie ten w którym straciłam matkę. Westchnęłam i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do łazienki. Przy okazji rozglądałam się po domu. W jednym momencie wszystko mi się przypominało. Gdy byłam już przed drzwiami łazienki. Otworzyłam je a tam... nic. Wanna była pusta. Odedchnęłam z ulgą i stamtąd wyszłam. Poszłam do pokoju rodziców, i weszłam szybko przez drzwi. Tam ujrzałam swoją matkę, siedziała na łóżku oglądając jakąś książkę. Do oczu napłynęły mi łzy. Nagle moja mama się do mnie odwróciła.
-Cześć kochanie...
-M-mamo?
-Długo się nie widzieliśmy, prawda?
-D-dlaczego to zrobiłaś...?
-Ehh ty i tata nigdy byście tego nie zrozumieli.
-Ale czego? M-mamo wytłumacz mi, proszę..!
-To proste... To naprawdę bardzo proste.
-A-ale... ja naprawdę nie wiem. Proszę po prostu mi to wszystko wytłumacz. -Podeszłam do niej ze łzami. W tym momencie wstała, rzucając książką o ścianę.
-Chcesz wiedzieć dlaczego? To ci to powiem. Przez ciebie!! Byłaś tylko głupią pomyłką!!! Nigdy, nigdy nie chciałam ciebie mieć!!
-C-co...? -Jej słowa mnie mocno zabolały. Czy naprawdę byłam pomyłką? Czy naprawdę przez te wszystkie lata myślałam, że mnie kochała? A może to był po prostu taki sen?
-Ty i tata, byliście tacy głupi! I powiem ci jeszcze coś. Szkoda, że wtedy to zrobiłam, ponieważ powinnam po prostu zabić ciebie! Słyszysz?! To ty jesteś powodem mojej śmierci.
-Nie! To nie może być prawda... Kłamiesz, to nie jest prawdą. Nie wierzę ci! -Krzyknęłam płacząc. W jednej chwili cały obraz zaczął się rozmazywać. Obudziłam się w czyichś ramionach.
-Spokojnie Y/n to tylko sen. -Ten spokojny głos od razu sprowadził mnje na ziemię. Mimo to nadal dyszałam i płakałam widząc obraz matki. Wtuliłam się w chłopaka, a ten zaczął głaskać mnie po głowie.
-Jack ja.... przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie za nic to nie twoja wina.
-Ale... wczoraj, tak chamsko cię odrzuciłam.
-Powiedziałem, że masz nie przepraszać. Po prostu twoje serce należy do kogoś innego. Nie ma co płakać o takie coś. -Jego słowa jeszcze bardziej mnie zabolały. Byłam taka okropna odrzucając go, a ten... zrozumiał mnie i ze mną został.
-Dziękuje za wszystko... co dla mnie zrobiłeś.
-To ja dziękuję za to, że cię poznałem. I proszę nie myśl o tym, że mnie odrzuciłaś... po prostu zapomnij. Mam pewność, że z Timem będziesz szczęśliwa. -Zabrakło mi słów więc po prostu zostałam tam wtulając się w Jacka. Nagle przerwało nam pukanie do drzwi.

-TAAAK?

-Y/n Slenderman chce żebyś do niego przyszła. -Rozpoznałam ten głos, była to Jane. Nie weszła do pokoju tylko powiedziała zza drzwi.

-Dobrze już idę, tylko się przebiorę. - Odsunęłam się od Jacka i podeszłam do swojej szafy, chłopak zaś tylko wstał.

-To ja dam ci się przebrać w spokoju, a sam pójdę coś zjeść. -Po tych słowach szybko wyszedł z pokoju. Wyjęłam ciuchy z szafy, podeszłam do drzwi i je zamknęłam. Postanowiłam założyć coś ładnego ale wygodnego. Były to ciemne jeansy, biały top i miętowa bluza. Dodałam do tego jeszcze wisiorek w kształcie księżyca, który kiedyś zajebałam ciotce. ;- ; Po ubraniu się poszłam do łazienki i umyłam twarz. Wszystko to robiłam w tempie Flusha, żeby Slenderman nie czekał na mnie zbyt długo. Gdy się wyszykowałam poszłam prosto do gabinetu Slendyego, po chwili wchodziłam już do pomieszczenia. Gdy tam weszłam nieźle się zdziwiłam na kanapie siedziały dwie osoby. Dziewczyna o bladej skórze, białych włosach i z opaską na jednym oku (siedziała w cieniu dlatego nie widziałam koloru tego drugiego oka). Chłopak z czarnymi włosami i szaro-zielonymi oczami. Wyglądali na mniej więcej mój wiek, znaczy dziewczyna. Chłopak wyglądał na rok lub dwa lata starszego. Siedzieli w ciszy, a gdy weszłam popatrzyli na mnie.

»Thank You For Everything« (Masky x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz