Rozdział 1

746 27 5
                                    

Na lekcji

W szkole od rana słyszę, że podobno do szkoły ma dojść jakaś nowa uczennica. Mam nadzieje, że nie będzie jak reszta idiotów z tej szkoły. Chociaż raczej taka będzie.
-Y/n! -Początek szkoły a ty już myślisz o niebieskich migdałkach!!
-Yyy... -Z początku nie dotarło do mnie co pani powiedziała ale szybko się ogarnęłam i jej odpowiedziałam. -Przepraszam.
-Dobrze wróćmy do tematu. Bla bla bla -Boszzz ta baba mnie denerwuje, fajnie było by gdyby ktoś ją zabił. Zaraz, o czym ja myślę!? Właśnie zarzyczyłam komuś śmierci. Skąd mi sie to w głowie w ogóle pojawiło?
-Y/N! Nadal nie myślisz!!! Dostajesz uwagę!
-C-co! A-ale
-Żadnych ale! Dostajesz uwagę i już! -O nie... jest źle początek szkoły a ja już kurna mam uwagę. Moja ciotka mnie zabije, i to tak dosłownie. Dobra muszę już przestać myśleć bo na dobre mi to nie wychodzi.

Po chwili zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy i poszłam na stołówkę. Usiadłam jak zwykle samemu. Nie miałam dużo przyjaciół, a raczej w ogóle ich nie miałam. Po chwili postanowiłam stamtąd iść, ponieważ i tak nie byłam głodna. Poszłam do nie używanej części szkoły, jeszcze nie do końca wyremontowanej. Często tu chodziłam mimo, że było zakurzono. Woźne tu nie sprzątały, a uczniowie i nauczyciele nie zapuszczali się tutaj. Dzięki temu było cicho i spokojnie. Weszłam do mojej ulubionej klasy i odłożyłam plecak. Po tym, że były tu zostawione stare prawie zepsute instrumenty. Można było się domyślić, że była do klasa muzyczna. Mówiąc instrumenty mam na myśli starą gitarę z trzema strunami oraz pianino z połową klawiszy oderwanych. Mimo to oba instrumenty nadal wydawały dzwięk. Co prawda nie taki czysty co kiedyś, ale dało się na nich coś zagrać. Jak zawsze wzięłam do rąk gitarę i zaczęłam pociągać za struny. Nie umiałam jakoś wibitnie grać ale łatwą melodię dałam radę zagrać. Mój ojciec grał na gitarzę i tworzył muzykę. Nie publikował jej tylko grał dla mamy i mnie. Zaczęłam grać jedną melodię której uczył mnie tata. Lecz po chwili przerwałam, ponieważ usłyszałam dzwonek. Kurwww odłożyłam gitarę i szybko żuciłam się do biegu biorąc plecak. Wpadłam do klasy dysząc miałam pecha, bo akurat to była lekcja na której miała być przedstawiona nowa uczennica. I w dodatku była to lekcja z dyrektorką, a była ona najgorszą nauczycielką w całej szkole.

-O proszę nasza księżniczka postanowiła się pokazać! Idź na swoje miejsce w ławce. Dostajesz uwagę za spóźnienie.
-Dobrze...
-A jakieś przepraszam, że się spóźniłaś?
-Przepraszam za spóźnienie.

Usłyszałam cichy śmiech klasy, po czym podeszłam do swojej ławki i usiadłam na niej. Nauczycielka zaczęła znowu mówić
-Przepraszam cię za to nie porozumienie. Możesz się przedstawić klasie.

Nie wiedziałam o co jej chodzi, ale jak spojrzałam na tą starą babę ujrzałam dziewczynę. Kurde zajebiście zapomniałam o nowej.
-Ava.. -Mrukneła dziewczyna. Była wysoka(pewnie też bardzo silna i wysportowana), miała brązowe włosy, Ciemno niebieskie oczy oraz dosyć ciemną cerę. Jej obiór oraz sposób wysławiania się dużo o niej mówił. Raczej nie była miła i pomocna. Znowu usłyszałam głos babsztyla.

-Dobrze usiądź koło panny spóźnialskiej.
-Boszzz dobra. -Odparowała szybko nowa.
-Grzeczniej troche! No chyba, że chcesz dostać uwage.
-Dobrze, dobrze. -Podeszła do ławki obok mnie i spojrzała na mnie krzywym wzrokiem.

Jednego byłam pewna. Ona nie polubiła mnie, a ja jej. Reszta lekcji przebiegła normalnie i szybko. Zadzwonił dzwonek i wyszłam szybko na przerwę. Postanowiłam, że będe trzymać się od nowej z daleka. Ale oczywiście los chciał inaczej. Idąc jak zwykle do mojej znaczy szkolnej nie używanej klasy muzycznej. Po prostu musiałam, ale tak muuuusiaaaaałaaaam wpaść na Avę.

-Kurwa, uważaj jak chodzisz!!! -Obróciła się w moją stronę i ujrzała mnie. -A to ty... Nie umiesz chodzić czy co? Może jesteś ślepa? Zaśmiała się obrzydliwie.
-Sorry zamyśliłam się, a teraz przepraszam ale chciałabym przejść. Spróbowałam ją wyminąć ale złapała mnie za nadgarstek i przyciągnęła do siebie.
-Masz przejebane. Szepnęła, puściła mnie i odeszła w swoją stronę.

Jeszcze chwilę stałam tam jak słup, po czym postanowiłam się tym nie przejmować. Jak zwykle chciałam iść do klasy muzycznej, ale przypomniało mi się, że jest koniec lekcji. Strzeliłam face palma i wyszłam ze szkoły. Wyjęłam telefon i zerknęłam na godzine 15:48. Co kurw.. Ja pierdol... Zaczęłam biec do domu, to było na pieszo jakieś 25 min z tąd. Powtarzałam sobie w myślach, że ciotka mnie zabije. Dostałam dziś 2 uwagi i jeszcze spóźnię się do domu. Znaczy nie spóźnie się jak się teraz pośpieszę. Trochę przyśpieszyłam, ale przez moje zamyślenie nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam. Zderzyłam się z tym kimś i upadłam na podłogę. Fuck! Upadłam ręką na szkło. Spojrzałam przed siebie na postać, w którą przez przypadek uderzyłam. Zamarłam to była Ava...
-No proszę, proszę kogo my tu mamy? Myslałam, że mówiąc, że będziesz miała przejebane, skopiemy ci tyłek jutro, a tu taka miła niespodzianka.

Milczałam, chciałam coś powiedzieć ale milczałam. Spojrzałam za Avę. Stała tam dziewczyna trochę wyższa od Avy i na pewno starsza, oraz chłopak jej wzrostu. Przyglądali mi się z uśmiechem na twarzy. Zaczęłam się podnosić lecz Ava kopnęła mnie w brzuch, przez co na nowo upadłam.
-Zostawcie mnie warknęłam.
-Bo co niby? Zamyślisz się znowu i rzócisz w nas jakimś przedmiotem telekinetycznie? -Ona i jej przyjaciele(?) zaczęli się śmiać.
-Za dużo science-fiction. -Prychnęłam.
-Ej ej! Grzeczniej trochę. -Po czym znowu mnie kopnęła.
Tym razem zrobiła to dużo mocniej przez co dosyć mocno zabolało. Odruchowo złapałam się za brzuch i syknęłam. Spojrzałam na moją ręke wbity w nią wcześniej kawałek szkła był cały czerwony. Zresztą tak jak moja ręka. Na widok krwi coś we mnie się poruszyło. Nie było czasu nawet zastanowić się co bo Ava złapał mnie za włosy.
-Ojej księżniczka się skaleczyła? -Odparła ze "współczuciem". Smród sarkazu można było wyczuć na kilometr (no chyba, że to były jej brązowe włosy) . Reszta zaczęła się śmiać.
-Boże,... ale wy rechoczecie jak takie obrzydliwe ropuchy.
-Przegiełaś. -Odezwała się dziewczyna za Avą. Podeszła do mnie wyjmując scyzoryk. Odepchnęła brązowo-włosą i przyłożyła mi tępy scyzoryk do szyi.
-Co ty mi tym małym tępym ostrzem zrobisz? Myślisz, że wyglądasz groźnie? To sorry, ale nie. -Chamsko jej odpowiedziałam. W jej oczach można było wyczuć gniew. Najlepsze było to, że miałam rację nożyk był tępy. Widać było, że był już dużo razy używany i nie ostrzony. Dziewczyna była wkurwiona, nie przerażało mnie to. Wręcz odwrotnie, spodobało mi się to. Miałam też pewność, że mnie nie zabije. Skąd? Gdyby umiała to zrobić już daaaawno by to zrobiła. Nie wiedziałam skąd nagle byłam taka pewna siebie ale lubiłam to. Znaczy, pewna siebie do końca nie byłam oczywiście ale stres czy zostaniesz zabitym czy nie był dla mnie bardzo... przyjemny.
-To co zabijesz mnie w końcu? Nie? Kurde nooo... -Udawałam trochę przybitą i zawiedzioną.
-C-co...? -Odpowiedziała zdruzgotana dziewczyna. -Teraz już nie tylko widziałam w jej oczach złość ale też zmieszanie i strach. Nagle usłyszęliśmy kroki. Trójka "baaaardzo strasznych" ludzi zaczęła uciekać. Znaczy przed tym jeszcze ta dziewczyna kopnęła mnie jeszcze mocniej w brzuch. Przez chwilę zwijałam się z bólu, a potem spróbowałam wstać. Na początku dosyć mocno się chwiałam. Utrzymałam równowagę i spojrzałam w stronę, z której słychać było kroki. A raczej stukot szpilek po betonie. Nie chciałam się nikomu pokazywać więc ukryłam się za rogiem i przeczekałam aż ta osoba przejdzie. Jak już nie słyszałam kroków udałam się do domu.

»Thank You For Everything« (Masky x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz