Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Han Jisung, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że istnieje coś takiego, jak prywatność? - Zapytała Yeonghwa, krzyżując ramiona.
- T-tak, ale skoro zostawiłaś mnie bez odpowiedzi to pomyślałem, że może podsłucham nieco waszej rozmowy i czegoś się dowiem. - Powiedział, wstając z podłogi. Przewróciłam oczami na jego słowa, a Yeonghwie posłałam niezadowolone spojrzenie.
- Co ty nagadałaś? - Zapytałam dziewczynę.
- No cóż, powiedziałam mu tylko, że będzie lepiej, jeśli dowie się całej prawdy od ciebie. - Próbowała się wytłumaczyć, a Jisung potwierdził jej słowa szybkim skinieniem głowy.
- Chciałem wiedzieć, czy wszystko z tobą w porządku i co spowodowało u ciebie to omdlenie. Nie chcę zmuszać cię do powiedzenia mi, kto jest sprawcą twojej choroby, ale powinnaś wiedzieć, że zawsze możesz na mnie liczyć.
W tamtej chwili nie wiedziałam, co powinnam była powiedzieć.
- Czy możesz zostawić mnie i Yeonghwę na chwilę na osobności? - Zapytałam Hana, a on tylko skinął głową i wyszedł na korytarz, zamykając za sobą drzwi.
- Musisz mu o tym powiedzieć. Wiem, że to trudne. Boisz się jego reakcji, ale wierz mi, że on naprawdę się o ciebie martwi i nie jesteś mu obojętna. Han będzie z tobą nie ważne, co się stanie. Mówię ci to z własnego doświadczenia, więc nie uciekaj przed tym. Później może być tylko gorzej.
- B-boję się powiedzieć mu, że to on jest jedynym, który powoduje we mnie takie stany. - Szepnęłam cicho.
Po chwili zawołałam Jisunga, aby wrócił do sali.
- Musisz to zrobić, zanim będzie za późno. Nie martw się niczym. Będę obok.
Wzięłam głęboki oddech, a po chwili ujrzałam Jisunga, który wszedł do sali.
- Jisung, j-ja mam hanakaki, a ty jesteś tego przyczyną. - Wymamrotałam cicho i sama ledwo rozumiałam, co mówię.
- Jedyną rzeczą, jaką zrozumiałem było moje imię. - Powiedział nieco zmieszany.
- Jisung, jestem chora na hanakaki. Z twojego powodu.