24; Nie powinienem zostawić Louisa samego

767 54 4
                                    

Harry

Na dźwięk otwierania drzwi od razu oderwałem się od Louisa. Miałem nadzieję, że mama tego nie widziała, nie chciałem by zdawała masę pytań. Przypuszczam, że zareagowała by podobnie do Nialla. Nie chciałem by Louis drugi raz przez to przechodził.

- Cześć Harry, przyniosłam... Kto to jest? - Zmarszczyła brwi i spojrzała na chłopaka. Wziąłem głęboki oddech starając się szybko coś wymyślić.

- Ja... To jest syn mojej znajomej. - Uśmiechnąłem się delikatnie kładąc dłoń  na jego ramieniu. - Louis jest chory, a ona musiała iść do pracy. - dodałem po chwili.

- Chory? Harry dlaczego wyciągasz go z łóżka? Powinnen ciągle leżeć... matko Harry, załóż mu jakieś skarpetki, widzisz jego gole stopy? -Pokręciła głową. - nie wiem dlaczego zaufała ci na tyle, by zostawić tu swoje dziecko. - Westchnęła. - Idź go połóż, a ja przygotuję coś dobrego.

Uśmiechnąłem się delikatnie przytakując i prowadząc Louisa do pokoju. Od razu posadziłem go na łóżku szukając jakiś skarpetek, a kiedy je znalazłem, klęknąłem przed nim zakładając najpierw jedną i następnie drugą dostrzegając, że chłopak przygląda się mojej osobie.

- Mam coś na twarzy, Lou? - lekko rozbawiony spojrzałem na chłopaka, na co ten od razu odwrócił wzrok speszony. - Hej.. - Wyszeptałem i położyłem dłoń na jego policzku odwracając go z powrotem tak by ponownie na mnie spojrzał. - Coś się stało? - Wyszeptałem. - Lou... Hej... co jest?

- Louis źle się czuję... - wyszeptał cicho.

- ja... połóż się. - Wyszeptał przykrywajac go kadrą. - za chwilę przyjdę, dobrze? - Uśmiechnąłem się delikatnie po chwili schodząc na dół.

coś czułem, że jednak nie o to chodziło.

może zbyt gwałtownie się zachowałem, całując go? chciałem mu pokazać, że jest dla mnie ważny, a to pierwszy sposób jaki przyszedł mi do głowy.

- Cudownie pachnie. - Uśmiechnąłem się delikatnie wchodząc do kuchni, na co kobieta od razu odwróciła się w moją stronę.

- Gotuje spagetti, Louis lubi? - Uśmiechnęła się.

- Ja... myślę, że tak. - Odparłem.

- No szlag by to... Skarbie, pojedziesz do marketu po przecier...- Westchnęła następnie skupiając wzrok na mnie.

cholera.

- Ja... nie powinienem zostawić Louisa samego... - Wyszeptałem. Bałem się, że znowu ucieknie albo się przemieni przy mamie.

- jak samego? przecież ja z nim będę. - uśmiechnela się delikatnie. - No proszę, pojedziesz autem, 10 minut i będziesz z powrotem. - dodała, na co westchnąłem.

- No dobrze. - westchnąłem po chwili zakładając buty oraz swój długi czarny płaszcz. - Ja... Louis właśnie zasnął, więc nie musisz do niego wchodzić.- Uśmiechnąłem się po chwili wychodząc jak najszybciej udając się w stronę auta.

miałem tylko nadzieję, że nic się nie stanie.

my kitten || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz