Louis
Powoli otworzyłem oczy nie czując przy sobie niczyjej obecności. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem w objęciach Harry'ego. Spanikowany rozejrzałem się dookoła nie widząc loczka obok siebie.
- Haly?- Wyszeptałem rozglądając się dookoła. Denerwowałem się. Nie wiedziałem czy prawdopodobnie loczek nie wpadnie tu zaraz z jakimiś mężczyznami, którzy mnie stąd zabiorą. Mama zawsze mnie straszyła, że powinienem uważać, bo jestem wyjątkowy. Co jeśli Harry tak na prawdę chce mnie oddać do jakiegoś laboratorium?
Spokojnie Louis. Przecież miałeś mu zaufać.
Nie pewnie podniosłem się ze swojego łóżka chcąc odnaleźć loczka. Pomimo grubych skarpet i bluzy poczułem nieprzyjemny dreszcz zimna na co zadrżałem. Zanim skierowałem się do drzwi złapałem za pierwszy lepszy kocyk i okryłem się nim schodząc na dół. W domu było cicho, a jedynym dźwiękiem był odgłos moich stóp. Wziąłem głęboki wdech i udałem się do salonu mając nadzieje, że to właśnie tam znajdę loczka. Na moje nieszczęście pokój był pusty. Moją uwagę przykuła kartka leżąca na stole. Nie czekając złapałem ją w swoje małe ręce uważnie się jej przyglądając.
- B-B...- Siłowałem się z odczytaniem kartki jednak na nic. Nie potrafiłem czytać. W przyszłości nie miałem na to warunków. No bo jak? Swoje dotychczasowe życie spędziłem na przydrożnych śmietnikach i w pustych kartonach pozostawionych przez ludzi. Westchnąłem z bezsilności i odłożyłem kartkę na miejsce. Jedyne co mi pozostało to czekać aż zielonooki wróci.
Nagle poczułem jak coś burczy w moim brzuchu. Byłem cholernie głodny. Postanowiłem, że nie będę czekał na loczka i sam zrobię sobie coś do jedzenia. Od razu ruszyłem w kierunku kuchni rozglądając się dookoła. Nie miałem pojęcia gdzie loczek trzyma jedzenie, więc jedyne co mi pozostało to szukać. Grzebałem po wszystkich szafkach po kolei rozrzucając mieszące się w nich przedmioty, a gdy to nie poskutkowało postanowiłem wspiąć się na szafkę. Nie minęła chwila, a mój wzrok przykuł słoik brązowego czegoś, z którym Harry robił mi kanapki. Delikatnie oblizałem usta sięgając po przedmiot jednak w ostatnim momencie jedna z moich nóg osunęła się przez co z hukiem upadłem na ziemię.
- Ał..- Syknąłem łapiąc się za obolałą rękę. Czułem jak ból rozchodził się, a dłoń nieprzyjemnie pulsowała. Miałem tylko nadzieje, że to nic poważniejszego i Harry nie będzie zły. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić usłyszałem odgłos otwierania zamka na co wzdrygnąłem się.
- Cześć Harry. Wpadłem na chwilę.- Usłyszałem znajomy głos. Należał on do tego blondyna, który jakiś czas temu nadepnął na mój ogon. Nie za dobrze to wspominałem. Jednak w tej chwili myślałem o niczym innym jak o ucieczce. Natychmiast złapałem za swój naszyjnik zrywając go z szyi, a następnie pognałem w stronę jakiejkolwiek kryjówki, którą okazała się kanapą stojącą w salonie, pod którą zdołałem się wcisnąć. Dojście do salonu nie należało do łatwych przez moją przednią łapę, która nadal okropnie bolała. Syknąłem cicho kiedy udało mi się już wdrapać pod łóżko gdzie zwinąłem się w kłębek.
- Harry? Jesteś?- Głos blondyna zbliżał się coraz bardziej.
- Cholera.- Nagle usłyszałem głośny huk.- Kto zostawia garnki na ziemi?- Mruknął zdenerwowany. Usłyszałem kroki z czego wywnioskowałem, że niebieskooki najprawdopodobniej znajdował się w salonie.- Styles gdzie ty do cholery jesteś.- Usłyszałem nad głową.- Jak mógł zapomnieć.- Fuknął chodząc w te i z powrotem. Przeczuwałem, że był dość zdenerwowany.
- Tak Niall przyjdź wieczorem i obejrzymy jakiś film tak jak dawniej, ale nie on jak zwykle nie ma czasu.- Ponownie słyszałem prychnięcie. Nie czekając nie pewnie wychyliłem łebek spod łóżka. Blondyn nerwowo chodził po pokoju trzymając w ręku jakieś urządzenie, które przyłożył do ucha.- No zajebiście. Poczta głosowa.- Warknął siadając na łóżku. Kichnąłem kiedy jego stopa otarła się o mój nosek.
- Co do cholery?- Niebieskooki zerwał się z łóżka, a po chwili spojrzał prosto w moją stronę.- Oh To Ty kocie.- Mruknął.- Harry jeszcze Cię nie oddał?- Spojrzał na mnie zdziwiony na co ja zmierzyłem go wzrokiem.- No cóż. Wygląda na to, że poczekamy sobie na niego razem.- Rzucił ponownie opadając na kanapę. Ja nie czekając wyczołgałem się spod łóżka i od razu wskoczyłem zaraz obok blondyna.
- No co?- Mruknął kiedy zauważył, że mu się przyglądałem.- Coś mam na twarzy?- Fuknął jednak ja nie spuszczałem z niego wzroku. Zastanawiało mnie czego chciał i czy wie gdzie zniknął Harry. Równie dobrze mógłbym go o to zapytać jednak nie miałem zamiaru ryzykować. I tak już Harry dowiedział się o mojej tajemnicy.
- Głodny jesteś?- Spojrzał na mnie dziwnie na co ja miałem ochotę przywalić sobie łapą w czoło. To przecież oczywiste, że nie zrozumie.- Styles pewnie nie zostawił Ci jedzenia. Sam nie wiem gdzie zniknął.- Chłopak podniósł się z łóżka.- Chodź. Zobaczymy czy jest coś co mógłbym Ci dać.- Niebieskooki od razu ruszył w kierunku kuchni za to ja kuśtykałem za nim. Przednia łapa nadal bolała co szczerze trochę mnie martwiło.
- Hej? Co Ci jest?- Chłopak kucnął przy mnie kiedy zauważył mój niecodzienny chód.- Pokaż tą łapę.- Blondyn niespodziewanie złapał za moją przednią łapkę. Poczułem ogromy ból przez co próbowałem ją wyrwać.- Zaczekaj. Muszę zobaczyć co Ci jest.- Kiedy niebieskooki nadal nie puścił odruchowo zamachnąłem się i z syknięciem przejechałem pazurami po jego policzku zostawiając na nim krwisty ślad. Irlandczyk gwałtownie odskoczył dzięki czemu ja miałem czas na ucieczkę. Pognałem do sypialni starając się nie nadwyrężać łapy Szybko schowałem się pod kołdrą nie mając zamiaru spod niej wychodzić. Bałem się blondyna. To nie pierwszy raz kiedy zrobił coś co mnie zabolało w porównaniu do Harry'ego. Tylko, że on zniknął. Nie wiedziałem nawet czy wróci. A co jeśli blondyn przyszedł tu po mnie? Bo brunet nie miał odwagi mnie wyrzucić? Westchnąłem jeszcze bardziej wtulając się w kołdrę. Tak bardzo chciałem by Harry przy mnie był. Zdążyłem się do niego przyzwyczaić. Był troskliwy i nie krzyczał na mnie tak jak inni ludzie na ulicy. Nie miał mnie za pchlarza albo dziwoląga. To dzięki niemu czułem się jak w domu. Bałem się jednak, że za bardzo się przywiązałem i jak przyjdzie co do czego zostanę sam. A wtedy będę cierpiał. Jednak póki byłem z Harrym nie przejmowałem się tym. Liczył się tylko on i ja. Nikt inny.
Kiedy usłyszałem jak blondyn wychodzi. Co było łatwe, ponieważ jako kot miałem wyostrzony słuch. Nie pewnie wychyliłem łebek spod swojej kołdry. Sypialnia była pusta, więc spokojnie mogłem przybrać swoją ludzką formę. Szeroko otworzyłem oczy kiedy zorientowałem się, że nie mam przy sobie naszyjnika, który o dziwo zawsze starałem się trzymać blisko siebie. Spanikowany zacząłem kręcić się po sypialni szukając go we wszystkich możliwych skrytkach, ale bez skutków. Bez naszyjnika nie mogłem się przemienić. Nie mogłem rozmawiać z Harrym. Nic. Wiedziałem, że mam przechlapane.
CZYTASZ
my kitten || larry
Fiksi Penggemar(ff zostało zaczęte dwa lata temu i wiadomo, że styl naszego pisania się zmienił, więc prosimy byście nie zrażali się po pierwszych rozdziałach, bo z każdym kolejnym jest lepiej! Miłego czytania) Harry pewnego zimowego ranka znajduje nieopodal swoj...