Louis
Cholera
Powiedziałem w duchu rozglądając się po pokoju nieznajomego.
Liczyłem, że da mi coś do jedzenia, ale nie spodziewałem się, że zabierze mnie do domu.
Pobiegłem przed siebie i jednym susłem wskoczyłem na parapet oglądając się za okno. Gdy ujrzałem oddalającego się loczka, uśmiechnąłem się w duchu i wskoczyłem na jedną z szafek przypadkiem zrzucając kilka książek, które z hukiem opadły na podłogę. Podskoczyłem przestraszony lądując na łóżku. Nie pewnie rozejrzałem się dookoła i wyciągnąłem mały medalik, który ściskałem w swojej puchatej łapce.
Wiedziałem, że to jedyne miejsce gdzie jest na tyle ciepło bym mógł się przemienić , dlatego z trudem wsunąłem na szyję naszyjnik. Po chwili rozprostowałem swoje nogi i podrapałem się po głowie nie zważając na to, że moje ciało było całkowicie nagie. Powoli poszedłem do reszty pokoju grzebiąc we wszystkich szafkach i rozrzucając jakieś rzeczy na podłogę.
Musiałem wiedzieć czy jest tu coś co mogło by mi się przydać w razie jakby nieznajomy chłopak miałby mnie wyrzucić.
Moją uwagę przykuła biała ramka leżąca na dnie szafki przedstawiająca zielonookiego w czarnym stroju trzymającego dyplom ukończenia jakiejś szkoły. Przyjrzałem się fotografii, dokładnie ilustrując wygląd chłopaka, który na tym zdjęciu wyglądał o wiele młodziej.
Po chwili jednak usłyszałem głośne burczenie dochodzące z mojego brzucha.
Dobra Louis, nie czas na takie pierdoły.
Trzeba znaleźć coś do żarcia.
Wręcz zanurkowałem do szafki schylając się i przegrzebując ją całkowicie. Uśmiechnąłem się szeroko kiedy w jednej z szafek znalazłem jeszcze nie otwartą tabliczkę czekolady. Ze smakiem wsunąłem prawie całą do ust w duszy dziękując, że wreszcie mogłem się czymś najeść.
***
Gdy skończyłem przeszukiwać pokój wskoczyłem z powrotem na łóżko owijając swoje nagie ciało strzępkami kołdry, którą wcześniej niechcący rozdarłem pazurkami. Zamruczałem na uczucie ciepła, którego zdecydowanie brakowało mi przez ten długi czas.
Nienawidzę zimy, a szczególnie kiedy muszę mieszkać na śmietniku w starym kartonie.
Skrzywiłem się na samo wspomnienie i wtuliłem się jeszcze bardziej w ciepłą pościel.
Zastanawiałem się czy ten mężczyzna na prawdę ma zamiar mnie zatrzymać czy tylko wziął mnie na chwilę, a jak przyjdzie wyrzuci mnie z powrotem na ten mróz.
Wydawał się bardzo miły.
I miał takie cieplutkie rączki.
Nagle gwałtownie podniosłem głowę słysząc kroki stronę pokoju. Przestraszony szybko zdjąłem medalik odrzucając go pod szafę by później móc go wyciągnąć. Spojrzałem na swoje puchate łapki by upewnić się, że jestem już w swojej postaci i rozejrzałem się dookoła. Otworzyłem szeroko oczy widząc jaki syf zrobiłem i przestraszony wbiegłem pod łóżko gdzie zwinąłem się w kulkę.
Wziąłem głęboki oddech gdy usłyszałem dźwięk otwierania drzwi.
Zrobiłem taki bałagan, że zielonooki na pewno wyrzuci mnie za drzwi.
Jeszcze tylko brakowało bym narobił mu na pościel.
Szczerze to chciałem, ale się powstrzymałem.
No co? Nie widziałem nigdzie kuwety, z której i tak nie potrafię korzystać.
No to sobie pomieszkałem.
CZYTASZ
my kitten || larry
Fanfiction(ff zostało zaczęte dwa lata temu i wiadomo, że styl naszego pisania się zmienił, więc prosimy byście nie zrażali się po pierwszych rozdziałach, bo z każdym kolejnym jest lepiej! Miłego czytania) Harry pewnego zimowego ranka znajduje nieopodal swoj...