Louis
- Harry...To nie jest normalnie.- Usłyszałem zaniepokojony ton blondyna.- Takie rzeczy powinno się zgłaszać do specjalnych instytucji. Nie wiemy czym on jest ani czy jest bezpieczny. Powinieneś go komuś oddać Harry.- Odparł na ani moment nie odwracając ode mnie wzroku.
Nie pewnie podniosłem głowę i wlepiłem wzrok w loczka. Czułem jak moje ciało powoli zaczyna drżeć że strachu. Nie mogłem uwierzyć, że oni chcą mnie tak po prostu oddać. Jak zwykłego śmiecia czy nie potrzebną zabawkę, którą ktoś się znudził. Nie powiem spodziewałem się tego wcześniej, ale teraz? Kiedy byłem przekonany, że wreszcie znalazłem dom?
Czułem się okropnie. Wiedziałem, że nie potrzebnie dałem się zwieść przez co straciłem czujność. Powinienem już dawno uciec, a teraz? Moja tajemnica niebawem zostanie odkryta, a ja trafię do laboratorium. Zdecydowanie moja sytuacja nie należała do najlepszych.- Chyba wyraziłem się jasno Niall.- Warknął.- Jesteś moim przyjacielem, więc powinieneś to zrozumieć.- Usłyszałem głos zielonookiego.
- Harry. Nie mamy wyboru.- Westchnął blondyn.- Jutro znajdę numer do jakiejś agencji czy czegoś zajmującego się takimi sprawami i...- Nie dokończył, ponieważ nagle przerwał mu mój krzyk.
- Nie!- Krzyknąłem odsuwając się od loczka.- Nie pozwolę!- Krzyknąłem.- Louis nie pojedzie to laboratorium! - Krzyczałem wyraźnie widząc jak blondyn zamrugał kilka razy zdziwiony.
- Im szybciej to zrobimy tym lepiej.- Szepnął blondyn.- Nie wiemy czym jesteś i pewnie sam tego nie wiesz.
- Proszę. Nie jestem groźny...Louis nikomu nie zrobił krzywdy- Wyszeptałem ze łzami w oczach. Jedyne o co teraz musiałem walczyć to o litość. Wiedziałem, że od tego właściwe zależy moje życie. Gdybym chciał walczyć prawdopodobnie z góry byłaby to przegrana walka, ponieważ mężczyźni prawdopodobnie są o wiele silniejsi ode mnie. Pozostało mi tylko błagać o litość.
- Nie mamy wyboru.- Szepnął.
- Nie...Proszę.- Wyszeptałem wstając i cofając się o jeden krok do tyłu.
- Lou spokojnie.- Tym razem odezwał się loczek.- Nikt Cię nie zabierze. - Szepnął uspokajająco po chwili zabijając wzrokiem stojącego obok blondyna.
- Kłamiesz!- Krzyknąłem nagle.- To twoja wina...P-Powiedziałeś mu...Lou Ci zaufał.- Powiedziałem przez łzy spływające po moich policzkach. Czułem się rozdarty. Harry był jedyną osobą, której byłem w stanie zaufać. Przy nim czułem się bezpieczny, a on co? Ma zamiar mnie oddać?
- Nie Louis...To nie tak...Zaufaj mi.- Brunet powoli zbliżał się do mnie, a ja z każdym jego wykonanym krokiem oddalałem się do tyłu.
- Nie podchodź.- Syknąłem odruchowo pokazując swoje zęby. Co prawda nie były one takie jak w mojej prawdziwej formie, ale ze swoich kocich zwyczajów nauczyłem się by tak ostrzegać przed atakiem.
- Harry odsuń się.- Głos nagle zabrał niebieskooki.- Może Ci coś zrobić.
- Przestań Niall. Louis nie jest potworem.-Mruknął po chwili wracając wzrokiem do mnie.- Lou proszę Cię...To nie tak.- Zielonooki mimo mojego zakazu zbliżał się do mnie, a ja nadal starałem się zachować między nami dystans.
- Zostaw mnie. - Wyszeptałem. Czułem strach. Z jednej strony Harry był moim przyjacielem, a z drugiej po tych słowach blondyna wiedziałem, że nie mogę nikomu ufać. Nawet jemu.
Przestraszony spojrzałem prosto w oczy mężczyzny. Czułem łzy, które moczyły moje policzki.
Kiedy wreszcie udało mi się wykorzystać nieuwagę mężczyzn gwałtownie rzuciłem się do biegu natychmiast biegnąc w stronę schodów na górę.- Louis...- Usłyszałem zmartwiony ton mężczyzny.
- Chodźmy za nim.- Odpowiedział blondyn chcąc biegnąc za mną jednak zatrzymał go loczek.
- Nie Niall. Już dość namieszałeś warknął.- Ja z nim porozmawiam.- Usłyszałem kiedy wreszcie zdążyłem zniknąć za drzwiami sypialni.
^
Przestraszony jednym susłem wskoczyłem na łóżko i okryłem się kołdrą. Czułem jak całe moje ciało drży że strachu, a niespokojny oddech odbija się echem od ścian pokoju. To był ten moment kiedy nie wiedziałem co robić. Nie mogłem uciec, bo jedyną drogą ku wolności okazało się okno, które niestety zostało zamknięte. Poza tym na dworze już dawno było kilkanaście stopni na minusie i prawdopodobnie zamarzł bym tam na śmierć. Musiałem obmyślić plan działania. Zdenerwowany wziąłem głęboki oddech i skuliłem się bardziej pod warstwą ciepłej kołdry. O dziwo dopiero wtedy poczułem się w miarę bezpieczniej, oczywiście dopóki nie przerwał mi odgłos pukania do drzwi. Przestraszony schowałem się jeszcze bardziej pod kocem. Serce łomotało mi w piersi. Nie minęła chwila, a w drzwiach stanął loczek. Nie obdarzyłem go nawet drobnym spojrzeniem. Winiłem go za to co się stało. Nie powinien mówić temu blondynowi czym jestem, a jednak to zrobił...Nie mogłem mu zaufać. Ludzie to potwory, a ja byłem głupi, że w to wątpiłem. Harry był taki sam, a ja byłem głupi, że mu zaufałem.
Nie powinienem był ufać.
Nikomu.
CZYTASZ
my kitten || larry
Fiksi Penggemar(ff zostało zaczęte dwa lata temu i wiadomo, że styl naszego pisania się zmienił, więc prosimy byście nie zrażali się po pierwszych rozdziałach, bo z każdym kolejnym jest lepiej! Miłego czytania) Harry pewnego zimowego ranka znajduje nieopodal swoj...