Knights of favonius

4.7K 307 743
                                    

/Aether/

- Aether! - Paimon rzuciła się w moją stronę widocznie uradowana moim widokiem. Zignorowałem ją całkiem skupiony na cierpiącym Bennettcie.

- To nic takiego, naprawdę nie musicie sobie zawracać głowy - Bennett wolną dłonią podrapał się po karku. Uśmiechnął się marszcząc brwi jak skarcony pies. W tym samym momencie Barbara szarpnęła jego drugie ramie skrupulatnie owijając je bandażem. Chłopak zaskamlał a Basia cichutko go przeprosiła.

- Wręcz przeciwnie - Diluc odezwał się stanowczo. - To bardzo ważne abyś jeszcze raz dokładnie opowiedział co się stało.

- A co się stało? - Zapytałem posyłając pytające spojrzenie to do Albedo, to do Bennetta.

- Bennett został zaatakowany przez zmutowane potwory.

- Zmutowane? - Powtórzyłem zaskoczony.

- To przez moje nieszczęście. Pechowo napadły mnie trzy Mitachurly i tyle, to się zdarza.

- To nie były zwykłe Mitachurly. Różniły się od tych okolicznych, były większe, o wile za duże. Poruszały się w taki dziwny sposób i były o wiele silniejsze. Pierwszy raz takie widziałem. - Wyjaśnił Kaeya świecąc swoimi złotymi bransoletami.

- Byłeś z Bennettem? - Kontynuowałem swoje przesłuchanie a Kaeya skrzyżował ręce na piersi.

- Usłyszałem jak walczył ale kiedy do niego dotarłem, był w kiepskim stanie. Myślałem, że dam radę z tymi mutantami ale się przeliczyłem. Musieliśmy uciekać a i tak mieliśmy dużo szczęścia.

- Ponadto nie jest to pierwszy taki przypadek. Słyszałem wiele plotek o zdziczałych do reszty slime'ach i innych z pozoru niegroźnych stworzeń które stały się agresywne a do tego silniejsze. Mieszkańcy Mondstandt boją się wychodzić z miasta. - Tym razem to Diluc się odezwał.

- Więc potwory nagle przybrały na sile?

- Dokładnie. Teraz staramy się ustalić dlaczego.
Wysłuchując wyjaśnień chłopaków przypomniało mi się oko sztormu z którym walczyliśmy razem z Xiao, mógł być jednym z tych o którym mówią Kaeya i Diluc, nie myliłem się twierdząc, że jest niepokojąco silne.

- Głównym założeniem jest mutowanie potworów za sprawą Abyssu lub pochodzących z nich monstrum - Albedo spojrzał mi w oczy. - Mam zbyt mało informacji aby spekulować i tworzyć własne teorie. Potrzebuje więcej informacji, mógłbym wybadać co się z nimi dzieje ale potrzebuję do tego próbek.
Albedo wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku, dobrze wiedziałem do czego zmierza.

- Myślę też, że teraz powinniśmy ostrzec mieszkańców wiosek - Kaeya też na mnie spojrzał a zaraz po nim Diluc.

- Mam nadzieję, że szybko te potwory znikną.. – Barbara odezwała się szeptem wciąż opatrując Bennetta.
Po jej słowach już nikt się nie odezwał. Wszystkie oczy było skierowane wprost na mnie. Zupełnie jakbyśmy odgrywali sztukę teatralną a teraz właśnie nadeszła moja kolej aby wypowiedzieć wyuczony na pamięć skrypt. Wstałem i oparłem ręce na biodrach.

- Zostawcie to mnie, dam radę zrobić kilka patroli i przynieść potrzebne próbki - Wypowiedziałem wcielając się w aktora i uśmiechnąłem się na tyle szczerze na ile własne sumienie mi pozwalało.

- Tylko nie wzbudzaj żadnej paniki - Kaeya również się uśmiechnął ale w przeciwieństwie do mojego, jego śmiech był zupełnie szczery.
Wiedziałem, że tak się to skończy. Zawsze się tak kończy. No ale co innego mogę zrobić niż uśmiechać się i wykonywać każe powierzone mi zadania? Tego oczekują od Rycerza Mondstandt. Zrobię wszystko co w mojej mocy alby jakoś pomóc.

Aether x Xiao / Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz