Letters

4.3K 252 772
                                    

/Aether/

Pożegnaliśmy się niechętnie. Nie chciałem wracać i Xiao również zdawał się nie być na to obojętnym. Zadziwiające jak wiele zmieniło się między nami. Lubię to co mamy i nie zamieniłbym to na nic innego.
Rozstaliśmy się gdy było już całkowicie ciemno. Musiałem odnaleźć Paimon. Nie spodziewałem się, że spotkanie z Xiao aż tak się przedłuży a przecież Paimon została bez grosza. Coś mi mówiło, że będzie w Mondstandt. Nadal nie zapuszczaliśmy się do Fontaine czy Sumeru a jako, że poznaliśmy się w Mondstandt i tam rozpoczęliśmy nasze przygody, było to najbliższe dla nas miejsce.
Odnalazłem ją w Angel's Share. Siedziała przy ścianie na stołku barowym, sączyła przez rurkę fioletowy sok i machała ospale nogami jakby to była jedyna rzecz, która powstrzymuje ją od utraty kontaktu z rzeczywistością i poddaniu się snu.

- Tutaj jesteś - Położyłem dłoń na jej głowie, rozbudziło ją to. Spojrzała na mnie wielkimi oczami i o odkładając sok na stolik, wyfrunęła w górę.

- Jak było? - Zapytała od razu, dociekliwym głosem.

- Mogę opowiedzieć ci potem? - Ruchem głowy wskazałem na tył tawerny, wciąż bawiło się tam kilka osób a tuż przy nas, zza ladą przysłuchiwał się krwawo-włosy. - Cześć Diluc - Rzuciłem mu krótkie spojrzenie.

- Diluc postawił mi sok winogronowy widzisz? - Paimon uniosła szklankę.

- Dzięki - Uśmiechnąłem się do niego wdzięcznie, pewnie siedziała tu już sporo czasu. Zacząłem się zastanawiać czy w takich sytuacjach nie powinienem odprowadzać jej do świetlicy czy coś.. Tawerna po zmierzchu to nie zbyt przyjazne miejsce dla małych dziewczynek.
Wyszliśmy ziewając. Paimon znów zapytała o przebieg dnia. Opowiedziałem jej więc o prawie wszystkim i przyznałem, że w końcu udało mi się powiedzieć te niesamowite słowa.
Wyjaśniłem też, że Xiao wcale nie odpowiedział tak jakby Paimon tego chciała ale mnie to odpowiada. Podekscytowanie zamieniło się w zawód i dziewczyna snuła się jak chmura zniesmaczona, że nagle nie weźmiemy ze sobą ślubu.

Rozbiliśmy ognisko poza miastem. Przygotowaliśmy posiłek i miejsce do spania. Pojedzeni wpatrywaliśmy się w gwiazdy z brzuchami na wierzchu. Choć z tego miejsca zobaczenie Alatus Nemeseos było praktycznie niemożliwe, wciąż miałem tą konstelacje przed oczami.
Paimon doszukiwała się swojej ale nie znaleźliśmy żadnej odpowiedniej.
Usłyszeliśmy kroki. Podniosłem się, Paimon skuliła przy ogniu obserwując las dookoła.
Kroki były ciche i miękkie. Brzmiały jak skradające się zwierzę lecz zupełnie jakby miało na sobie buty.

- Miaaau! Ogień! - Postać wyskoczyła z krzaków i skuliła się przy ognisku wypędzając stamtąd Paimon. Dziewczynka krzyknęła po czym chwyciła się za pierś oddychając ciężko.

To Diona ze swoją kocią torebeczką i granatową czapeczką. Pocierała swoje dłonie rozgrzewając się przy tańczącym ogniu. Wygalała na zdenerwowaną.

- Co ty tutaj robisz? - Krzyknąłem wstając na równe nogi.

- To wasz ogień, jak dobrze! Zamarzam na śmierć przez mojego głupiego papę! Gdy tylko poczułam, że gdzieś tutaj jest ognisko od razu przybiegłam ale wąchałam się czy to nie jacyś zbóje w lesie. Dobrze, że to tylko wy.

- Ale co ty tutaj robisz? Tata pewnie się o ciebie martwi, jest już ciemno.

- Phi! Gdyby się o mnie martwił to by się poświęcił na tyle aby wykonać swoją pracę na czas! Pan Connor miał interes z papą. Oczywiście zawsze chodzi tylko o to głupie wino! Papa miał przekazać pewną kopertę i dziś był ostatni dzień na jej przekazanie. Mógł to zrobić już dawno ale ten leń wolał się obijać gdy ja ciężko pracuje i teraz musiałam sama dostarczyć Panu Connorowi kopertę! Wracam aż z Dawn Winery, zdążyło się ściemnić a ja nie zabrałam ze sobą nawet płaszczyka.
Diona skrzyżowała ręce pocierając ramiona dłońmi, fuknęła do ognia jak kot.

- Posiedź z nami, możesz się zagrzać - Paimon znów przysiadła się do dziewczyny.
Podałem kotce szaszłyk z grillowaną rybą, ucieszyło ją to.

- Miaow! Dziękuję jaka pyszna!

- Nie przejmuj się - Usiadłem obok dziewczyn. - Odprowadzimy cię do domu. W lesie może być niebezpiecznie.

- Papa pewnie nawet na mnie nie czeka.. Aj tam! On mnie nie obchodzi! Mogę jeszcze jedna? Dziękuję. Ach właśnie! Od jakiegoś czasu do Cat's Tail chodzi jakiś mężczyzna i pyta się o ciebie. Raz powiedziałam mu, że czasami przychodzisz i od tego czasu wydaje mi się, że czeka tam na ciebie. Mam nadzieje, że to nie jakiś twój arcywróg. Nie chciałbym ci zrobić na złość. Powinnam go wyprosić?

- Jak wygląda?

- No, trochę jak ty. Też blondyn tylko starszy i zawsze ubrany w pelerynę jak bohater albo złoczyńca. Ciężko stwierdzić. Och, i ma bardzo niski głos.

Spojrzałem na Paimon a ta wzruszyła ramionami.
- W takim razie odwiedzimy cię jutro. Może ten tajemniczy gość też tam będzie.

Diona pokiwała głową oskubując patyk z szaszłyka do zera. Wstała i przeciągnęła się robiąc z pleców łuk i naciągając ogon. Stwierdziła, że na nią czas ale tak jak powiedziałem nie zamierzałem jej puszczać samą. Odprowadziliśmy ją do wioski i dopiero w tedy wróciliśmy do obozowiska.
Nazajutrz z samego rana wdrapaliśmy się po schodkach do Cat's Tail i weszliśmy do środka. Uderzył nas zapach kociej karmy, pergaminu i bawełnianych koców. Diona już tam była, pomiędzy wysokimi drapakami dla kotów z zamontowanymi domeczkami i zabawkami. Upewniała się czy koty mają odpowiednią ilość wody w miskach, zobaczyła nas i przemknęła obok stolików aby nas przywitać.

- Przyszliśmy spotkać się z tym tajemniczym facetem.

- Dziś też przyszedł. Siedzi sam w pokoju. Tylko uważajcie, jeśli będzie chciał wam coś zrobić albo oszukiwać w karty to od razu go stąd wyrzucę!

- Damy ci znać jakby coś się stało.
Weszliśmy do pokoju. Spodziewałem się kim jest tajemnicza osoba i miałem rację. Dainsleif siedział na sofie naprzeciw. Sprawiał wrażenie jakby dokładnie wiedział, że się dziś zjawimy. Wyobraziłem go sobie siedzącego tutaj dzień w dzień między kocimi zabawkami i ludźmi grającymi w karty. Zawsze ma taką twarz czy robi taką minę dla lepszego efektu?

- Jesteście - Uznałem to za przywitanie. - Coś czułem, że prędzej czy później się spotkamy.

- Dainsleif! - Paimon była zaskoczona. Nie zaskoczyło mnie jej zaskoczenie.

- Musimy porozmawiać. Zdaje się, że jestem na tropie pewnej sprawy, której istota może cię zainteresować. Powiem wprost, chodzi o twoją siostrę.

Aether x Xiao / Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz