/Aether/
- Aaaaaa! - Mona wydarła mi się do ucha, mocno mnie ściskając.
Spadając w głąb Abyssu zacząłem rozglądać się we wszystkie strony starając się dostrzec coś, co może pomocy w amortyzowanie upadku. Na próżno, dookoła dostrzegalna była tylko pusta przestrzeń. Mocniej więc objąłem Mone odwracając się plecami w dół aby w razie czego zamortyzować upadek swoim ciałem.
Kurczowo trzymaliśmy się nawzajem aż Mona niechętnie uwolniła dłoń i uniosła ją w górę. Spojrzała na mnie przerażona i wykrzyknęła
- Illusory Torrent! - Zaklęcie zadziałało. W jednej chwili zniknęliśmy w magicznej szczelinie. Na chwilę wszystko zniknęło, dziura wypluła nas powrotem na most a ja na nowo zobaczyłem rycerzy. Przez chwilę jeszcze trzymaliśmy się siebie dopóki nie udało nam się pozbierać i powstać przed zatroskanymi towarzyszami.
Mona mocno odetchnęła poprawiając swój kapelusz i mankiety.
Mieliśmy szczęście, dziewczyna poradziłaby sobie i beze mnie..- Ale się wystraszyłam.. - Paimon i Jean również odetchnęły.
- W porządku? - Spytałem.
- Irracjonalne zachowanie - Dziewczyna fuknęła unosząc palec i strasząc mnie jak nauczycielka - Koniec końców to ja musiałam ratować ciebie. A jednak skoczyłeś za mną. To było niesamowicie odważnie i miłe z twojej strony, dziękuję.
Dziewczyna uśmiechnęła się, była pełna klasy i dumy a jednak nie sprawiała wrażenia snobistycznej, była elegancką młodą kobietą. Imponowało mi to, wiele dziewcząt jak i niektórzy chłopcy powinni brać z niej przykład, serio.
Również się uśmiechnąłem chociaż mój uśmiech nie był tak elegancki jak jej.
- Dobrze, że nic wam nie jest - Diluc obejrzał nas dyskretnie - Powinniśmy ruszyć dalej. Mona, udało ci się uaktywnić znak?
- Oh tak, udało mi się zanim spadłam i zanim Aether rzucił się za mną rycersko - Mona spojrzała na Kaeye takim wzrokiem, jakiego żaden mężczyzna nie chciałby doświadczyć na własnej skórze. Bardzo mi to schlebiło, Kaeya prychnął cichutko i pochylił do mnie głowę z uznaniem.
- Hey ludzie! - Paimon zakrzyknęła wskazując na most - Paimon znalazła kolejne znaki!
Pognaliśmy za nią poszukując innych znaków. Mona po kolei je aktywowała, natrafiliśmy na ostatni i gdy po aktywacji się zaświecił, most zatrząsnął się. Kawałek platformy na której staliśmy uniósł się i poleciał w górę prowadząc nas na wyższą platformę.
- Dobra robota Paimon, gdyby nie ty, pewnie mielibyśmy spory problem - Posłałem jej oczko.- To wszystko dzięki temu że Paimon umie latać - Paimon zaśmiała się na co poczochrałem jej włosy.
„Winda" przyłączyła się do platformy i naszym oczom ukazały się skalne wrota, przed nimi umieszczony był mechanizm, nie dość skomplikowany. Jean przyjrzała mu się krótko i stwierdziła, że bez problemu uda się otworzyć drzwi.- Jesteście gotowi? Nie wiem co może być za tymi wrotami.
- Lepiej przygotować się na walkę - Westchnąłem wyciągając miecz.
- A może jednak jakaś duża skrzynka.
Paimon jak zawsze z optymizmem.- Jesteśmy gotowi, cokolwiek to jest poradzimy sobie z tym - Diluc i Kaeya również wyrazili gotowość.
Jean uruchomiła mechanizm, ziemia lekko się zatrzęsła a wrota z głośnym szczękiem i hukiem otworzyły się stając przed nami otworem.
Usłyszeliśmy niepokojąc dźwięk. Szuranie, warczenie i drapanie pazurami. Cała nasza szóstka przygotowała się do starcia, no może piątka, Paimon nawet się nie zawahała uciekając za moje plecy. Zza bramy usłyszeliśmy warczenie a następnie zobaczyliśmy geovishap hatchlinga.
Jak ja nienawidzę tych potworów.
Są zdecydowanie nadpobudliwe, atakują z zakończenia, chowają się pod ziemią i mają w cholerę twardą skorupę.
Sięgnęliśmy po broń a obok stwora pojawiło się jeszcze czterech takich samych.
Dwa czy trzy to już przesada a co dopiero pięć, dla każdego z nas po jednym.
CZYTASZ
Aether x Xiao / Genshin impact
De Todo/wstrzymana/w trakcie zmieniania?/ Czytajcie tylko do rozdziału "Letters" pls