Rozdział 2 Nieznajoma uciekinierka

127 15 6
                                    

Six spokojnie siedziała na łódce, którą płynęła na Maw. W sumie nie ona prowadziła, tylko mężczyzna odziany w ciemny płaszcz. Miał na głowie maskę przypominającą zwinięty worek w taki sposób, by imitował maskę z dwoma otworami na oczy. Do tego niewielki kapelusz na czubku głowy. Jego grube ręce trzymały wiosła, którymi sterował.

- Strasznie przypominasz Mono - mruknęła bez żadnych emocji w jego stronę. Ten tylko spojrzał na nią. - On też miał zakrytą twarz i też miał na sobie płaszcz. Ale był znacznie mniejszy.

- Nie obchodzi mnie twój "Mono" - powiedział szorstkim, zachrypniętym głosem, który tylko powodował, że po ciele mogły przechodzić ciarki. Ale nie Six. - Wykonuję tylko swoją robotę. Więc jakbyś mogła, to się zamknij. Chcę ten kawałek przepłynąć w spokoju.

- Okej - odpowiedziała obojętnie dziewczynka. Skoro nie chciał gadać, to ona nie będzie go do tego zmuszać. Spojrzała się w wodę, a dokładniej w swoje własne odbicie, które pod wpływem ciągłego ruchu wody rozmywało się. Po chwili skierowała wzrok za mężczyznę i dostrzegła niewielką wysepkę na horyzoncie. Na jej powierzchni znajdowała się jedynie latarnia morska z kamienia. - Nareszcie - mruknęła.

________________________

Mono dryfował na oceanie na drzwiach, którymi przypłynął z Six do miasta. Obecnie, jedynym jego "towarzyszem" była pozytywka, która ledwo co wydawała z siebie melodię. Można było powiedzieć, że  to były ostatnie tchnienia tego przedmiotu. Pełno piasku w środku uniemożliwiało poprawne wygrywanie muzyki. 

Mono cały czas patrzył na pozytywkę. Kiedy tylko słyszał ostatnie nuty, ponownie nakręcał ją do końca byleby tylko nie ucichła. Przypominała mu o Six. Z punktu widzenia obcych ludzi, było to masochistyczne podejście, gdyż to właśnie ona chciała uwięzić go w wieży transmisyjnej, by zajął miejsce Thin Man'a. Ale z jego punktu widzenia, Six dalej była jego przyjaciółką, którą teraz miał za zadanie znaleźć... i uratować. Cokolwiek to znaczyło. 

Kursu na "Maw" i tak nie znał, więc postanowił zdać się na szczęście. Było to głupie, patrząc na to, że on nie posiadał takowego. Ale z drugiej strony, również nie posiadał mapy, która by mogła go pokierować w dobre miejsce. Nie miał żadnego patyka czy kijka by strerować "tratwą". Po prostu wierzył, że dotrze w odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie. Zanim będzie za późno.

Jeszcze kiedy był w mieście, mógł oczywiście skorzystać z telewizorów, by znaleźć jeden działający na Maw i dzięki niemu przedostać się tam szybciej. Ale strach zwyciężył. Bał się, że jeżeli choć spróbuje dotknąć ekranu jakiegokolwiek telewizora, ten potwór w środku miasta jakimś cudem sprowadzi go do tej wieży i ponownie uwięzi, lub co gorsza - skontaktuje się z nim i tym razem uda mu się go zmanipulować by dobrowolnie tam wrócił.

- Ciekaw jestem, co tam zastanę - powiedział do siebie i ponownie nakręcił pozytywkę, by ta dalej grała. W Pale City było mnóstwo kreatur i ludzi, którzy już dłużej ich nie przypominali. Nie spodziewał się by Maw było odmienne w tym temacie i nie posiadało żadnych potworów za drzwiami. Bardziej zastanawiało go, czy będą to trudni przeciwnicy, którzy staną mu na drodze. W przeciwieństwie do Six, on wolał brać w dłonie broń i atakować, a nie uciekać. No właśnie... znowu ta Six. - Szkoda, że ciebie tu nie ma. - Uśmiechnął się smutno do przedmiotu.

Brakowało mu jej. Choć chciała go pozostawić na pastwę losu, była jedyną osobą, która akceptowała go dłużej niż godzinę czy dwie. Pomimo tego, czego się dopuściła, dalej traktował ją jak najlepszą przyjaciółkę. 

Powoli zachodziło słońce, ustępując księżycowi miejsce na niebie. Mono czuł się niezwykle wyczerpany. Samo wykorzystanie maksymalnej ilości mocy, by się wydostać już zrobiło swoje, powodując, że chłopak ledwo utrzymywał przytomność. Dodatkowo teraz zaczynała się noc, co potęgowało chęć snu.

Darkest Under The Lantern - [Little Nightmares]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz