- Nie damy sobie z tym rady! - Seven kurczowo trzymał się nóg Mono. Chłopak do tej pory nie mógł zrozumieć jakim cudem wiszą teraz oboje na ledwo działającej lampie i próbują uniknąć śmierci z rąk Granny.
- Seven, dłużej nie wytrzymam... - sapnął Mono, kiedy tylko poczuł, że jego dłonie ześlizgują się z lampy. Seven, gdy tylko to usłyszał, próbował się rozbujać, by tylko udało im się doskoczyć do puszek na przeciwko nich. Jakimś cudem udało im się to, jednak kobieta z głębin była zaskakująco szybka i nie dawała im nawet chwili wytchnienia. Co stanęli na jakimś przedmiocie, podpływała do nich i od razu uderzała w ich podłoże, by tylko wylądowali na jej terenie. W końcu oboje stanęli na niewielkim, drewnianym pomoście z jedną martwą rybą.
Chłopcy wyglądali tragicznie. Woda spowodowała przylegnięcie się ubrań do ciała, włosy lepiły się do całej twarzy. Seven miał ciągle otwarte rany na rękach, z których ciekła szkarłatna ciecz. Mono nie mógł w pełni wykorzystać umiejętności pływania, gdyż najprawdopodobniej jedno czy dwa żebra miał złapane. Mono jak i Seven mieli poranione, zmarznięte i do tego brudne stopy, które bolały za każdym razem jak tylko dotykali słonej tafli wody.
- Nie mam... - dyszał Mono, próbując przy tym złapać powietrze, które wypełni mu płuca. Niestety, na dole były dość mało tlenu, a jedyne co mógł wdychać to ostry zapach stęchlizny, zgniłego mięsa i soli. - Już... Siły...
Ciemnowłosy upadł na kolana. Jego ciało odmawiało posłuszeństwa, nie miał już kontroli nad kończynami, a zwłaszcza nogami. Był wykończony. Natomiast Seven jeszcze się w miarę trzymał, choć wydawało się, że jeszcze kilka obrażeń i skończy podobnie jak Mono.
- Mono... musimy iść... - sapał Seven, jednak towarzysz tylko kręcił głową na znak, że nie ma najmniejszego zamiaru wstawać. Chłopak w swetrze podszedł do niego. Seven nawet nie próbował siadać. Wiedział, że jeżeli to zrobi, już nie wstanie. A nie mógł sobie na to pozwolić. - Im szybciej stąd uciekniemy, tym szybciej odpoczniemy...
- Teraz odpocznijmy - rozkazał Mono, choć jego głos wydawał się spokojny, bez większego zamiaru wymuszania na kimś działania.
Choć było widać po minie Seven'a, że wcale nie chciał tego odpoczynku, ostatecznie zdecydował się usiąść na mokrym drewnie. Wystarczyła chwila, by z jego twarzy zniknął grymas, a pojawiło się wyczerpanie i zmęczenie. Oboje padali z sił, a do tego Granny w żaden sposób nie powodowała, że przepłynięcie tego miejsca było proste.
Wiedzieli, że zadanie nie będzie proste, ale żeby było to aż takie trudne? Nie wiedzieli co robią źle. Próbowali wszystkiego, a ta istota i tak zawsze była o krok przed nimi i już na nich czyhała. Oboje bali się zostać złapani, a wiedzieli, że gdy do tego dojdzie, staną się jej kolejnym posiłkiem.
- Musimy iść - mruknął Seven. Nie było po nim widać energii ani wypoczynku. Chciał po prostu opuścić to cholerne miejsce i to w trybie natychmiastowym. - Wstawaj.
Mono posłusznie wykonał rozkaz. Podszedł do kawałka zdechłej ryby i poniósł go. Kiedy ciemnowłosy kiwnął głową, chłopak w trenczu rzucił przynętę najdalej jak tylko potrafił. Granny, gdy tylko poczuła, że nowa przekąska wpada na jej teren, rzuciła się w tamtą stronę.
Chłopcy mieli szansę, którą wykorzystali. Wskoczyli do wody i podpłynęli do desek unoszących się na wodzie. Chwilę później znowu musieli dopłynąć do skrzyni, która unosiła się nad szafkami. Dzięki rybie, babcia nie deptała im już tak na piętach jak wcześniej. Z niewielkimi problemami udało im się dostać na rurę, która znajdowała się dosłownie obok szafek.
Seven zapalił latarkę i zobaczył jak Granny wychyla głowę z toni i uśmiecha się kpiąco, tak jakby chciała mu przekazać, że i tak zostaną jej posiłkiem. Chwilę później powoli zanurkowała, zostawiając chłopaka z poczuciem strachu i niepokoju.
CZYTASZ
Darkest Under The Lantern - [Little Nightmares]
FanfictionŻycie traci sens, kiedy kończymy kompletnie sami. Bez wsparcia, pomocy, nadziei... Mono w pogoni za Six trafia na Maw, gdzie stara się odnaleźć zagubioną dziewczynkę. Niestety, nic nie idzie zgodnie z planem odkąd napotyka chłopca, który ma móc pomó...