Mono tępo wpatrywał się w to co Nome obecnie robi. Nawet nie zorientował się, kiedy stworzonko otworzyło klatkę, w której był zamknięty. Dalej nie mógł uwierzyć w to co widzi. Nie mógł uwierzyć, że po chwilowym rozstaniu z towarzyszem tyle się zmieniło.
Teraz stał na przeciwko Noma, który delikatnie przechylił główkę, jakby zastanawiał się nad następnym ruchem chłopca. Mono natomiast czuł jak łzy napływają mu do oczu, a nogi uginają się pod nim, powodując, że upadł na kolana. Przyciągnął do siebie stworzenie i przytulił.
Chciał się mylić. Bardzo chciał się mylić. Jednak nie mógł sobie powtarzać w nieskończoność, że to co przed nim stoi, nie jest prawdziwe. Wełna za bardzo gryzła w jego dłonie i twarz. Za bardzo by mógł uznać, by mu się to śniło lub wydawało. A pomyśleć, że chwilę temu był z Seven'em w przedszkolu i uspokajał go po obudzeniu się z koszmaru.
- Proszę, powiedz że to nie jest prawda - załkał chłopiec ściskając mocniej niebieski sweterek Noma. - Powiedz, że ja tylko śnię. Że-że nie jesteś moim przyjacielem i że wcale nie zmieniono ciebie w Noma... Proszę...
Jednak istotka tylko odwzajemniła uścisk Mono, dając mu tym samym do zrozumienia, że nie może mu skłamać. Seven wydał z siebie dziwny dźwięk, tak jakby próbował go pocieszyć. No tak... Nomy nie potrafiły mówić. Teraz już nawet nie miał możliwości z nim porozmawiać, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i wszystko skończy się dobrze.
- Dla-dlaczego... dlaczego? - zapytał żałośnie. Czy naprawdę zawsze musiał tracić tych, na których mu zależało? Czy takie jest już jego przeznaczenie? By być samotnym?
Tulił się do swojego przyjaciela jeszcze przez dłuższą chwilę. Nawet nie wiedział jak długą. Może było to dziesięć minut, a może i nawet godzina. Jednak kiedy nastał ten moment i odsunął od siebie szare stworzonko, czuł że znowu do jego oczu zbierają się słone łzy.
Seven cały czas patrzył się na Mono, zastanawiając się co w tej sytuacji mógł zrobić. Chłopiec był roztrzęsiony i było widać, że teraz przechodzi swego załamanie. Dalej trzymał mocno zaciśnięte dłonie na jego swetrze. Tak mocno, że powoli wnętrze dłoni zaczęło być zaczerwienione. Łzy spływały po jego policzkach, aż w końcu upadały na blat biurka.
- Wiesz... nieważne czego nie zrobię zawsze zostaję samotny. Nie ważne jak bardzo się staram trzymać z różnymi ludźmi. Ironia losu, nie? - zaśmiał się słabo. - Zawsze kończę sam, choć próbuję i się staram. Nie licząc wszystkich, którzy zginęli będąc przy moim boku... Six mnie porzuciła. Zostawiła mnie jak starą, bezużyteczną zabawkę, choć poświęcałem wiele razy dla niej swoje życie.
Mono położył ręce na kolanach. Nie miał odwagi się przyznać przed Seven'em, że celem jego podróży było znalezienie osoby, która dobrowolnie go porzuciła. Chciał wierzyć, że nie postępuje źle, ale w głębi duszy wiedział, że cokolwiek nie zrobi, nie powiedzie się to, bo Six tak naprawdę już go nie chciała.
- Od Lady już chyba wiesz, że jestem... byłem, będę... Thin Man'em - powiedział zawstydzony i zawiedziony tym faktem. Ścisnął mocniej w dłoniach spodnie. - To nie było z mojej strony w porządku, że ci o tym wcześniej nie powiedziałem, ale każdy kto był tego świadomy, porzucał mnie. Six... nie wiem co jej przez cały ten czas chodziło po głowie. Nie wiem, czy od samego początku planowała to wszystko. Uratowała mnie wiele razy, podobnie jak ja ją. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, że razem uciekniemy, że nic nas nie rozdzieli...!
- Niczego nie rozumiesz! - usłyszał w głowie ochrypły, wściekły i zarazem zmęczony głos Thin Man'a. - Ona cię wykorzystała! Teraz jej pomagasz, a gdy ty będziesz jej najbardziej potrzebował, wtedy cię zdradzi i PORZUCI na pastwę losu!!!
CZYTASZ
Darkest Under The Lantern - [Little Nightmares]
FanfictionŻycie traci sens, kiedy kończymy kompletnie sami. Bez wsparcia, pomocy, nadziei... Mono w pogoni za Six trafia na Maw, gdzie stara się odnaleźć zagubioną dziewczynkę. Niestety, nic nie idzie zgodnie z planem odkąd napotyka chłopca, który ma móc pomó...