Czy słuchanie się małych stworzeń, które nie potrafią nawet gadać, było dobrym pomysłem? Widocznie nie, bo obecnie Mono i Seven byli zamknięci w pokoju bez wyjścia. A jak się tu znaleźli? No cóż. Kiedy już winda miała zacząć działać, okazało się, że brakuje jeszcze z trzech lub nawet czterech Nomów do pracy. Najpierw musieli uporać się z naprawą windy towarowej pod okiem Roger'a, który stał im na drodze do sukcesu, a później, kiedy znaleźli już się na górze, zostali zamknięci w pokoju z żelaznymi drzwiami.
Obaj chłopcy rozglądali się po pomieszczeniu szukając jakiejś drogi do dostania się do Noma. Owy Nome stał sobie na drewnianym stoliku pod ścianą i tuszem rysował zarówno na kartkach jak i ścianie. Niestety, mebel był zbyt wysoki, by mogli go w jakikolwiek sposób dosięgnąć.
- Mam chyba pomysł - powiedział Seven i złapał Mono za rękę. Zaciągnął go do stolika, który były ulokowany na przeciwko drugiego, na którym stał Nome. Pomiędzy dwoma meblami był wózek przypominający skrzynię. - Wskocz na ten stół, a potem na ten wózek.
Ciemnowłosy wspiął się po przewróconych, metalowych szafkach leżących przy jednym z drewnianych mebli. Z jednej z zamkniętych szuflad dochodziły dźwięki, a sam przedmiot lekko się poruszał.
- Tam są pewnie też Nomy - odparł Mono, kiedy już wspiął się na drewniany blat.
- Zaraz je uwolnię - Seven podszedł do wózka i przyciągnął go Mono. - Skacz.
Chłopiec w trenczu zrobił tak jak jego towarzysz powiedział. Chwilę później, Seven zaczął pchać przedmiot prosto do małego Noma. Nie zajęło to nawet dwudziestu sekund, kiedy Mono stanął na przeciwnym stole. Gdy Seven upewnił się, że jego towarzysz jest już w dobrym miejscu, wrócił się do metalowych szafek, by najprawdopodobniej uwolnić dwa Nomy.
Natomiast Mono miał zadanie udobruchać tego tutaj, który teraz marze tuszem po ścianie i kartkach. Jednak z tym Nomem było coś nie tak. Nie uciekał przed chłopcem, tylko dalej wykonywał swoją czynność. W ogóle nie bał się Mono, który w tym momencie był dla niego po prostu nieznajomym.
- Dziwne - pomyślał ciemnowłosy i podszedł troszkę bliżej do istotki. Ta po dotknięciu tylko odwróciła główkę w jego stronę. Wydawało się, jakby patrzyła na niego ze znudzeniem lub zaciekawieniem. Albo i tym i tym jednocześnie.
Nome wydał z siebie krótki dźwięk, jednak był on dość trudny do rozszyfrowania. Nie dało się określić czy chodzi o to by Mono dał mu spokój, czy może by podszedł bliżej. Mono zdecydował się jedno na to drugie.
- Co tam masz mały? - spojrzał się na rysunki i chwilę po tym zamarł.
Na ścianie wszędzie widniały nuty i te przeklęte oczy, które były skierowane tak, by patrzeć tylko na rysującą istotkę. Na samym dole, bardzo blisko granicy z drewnianym stołem były narysowane Nomy, jednak nie były nagie, były poubierane. Niektóre miały sukienki, niektóre zwykłe bluzki, a jeden nawet miał ogrodniczki. Natomiast rysunki na kartkach były tą częścią, która zamurowała chłopca. Na pierwszym widniał Thin Man. Tylko... skąd Nome mógłby wiedzieć w ogóle o jego istnieniu? Na następnej kartce, zaraz obok wizerunku chudego mężczyzny, znajdowała się wieża transmisyjna, na której samym środku było wyrysowane szeroko otwarte oko. Kolejna kartka, tym razem znacznie mniejsza, przedstawiała Six. Mono wyciągnął rękę w stronę papieru i delikatnie odkleił go od ściany.
- Skąd... skąd ty ją znasz? - w jego głosie mieszało się przerażenie i zdziwienie. Rysunek Six był też jedynym, który był w innym kolorze niż tylko czarnym. Był w pełni pokolorowany. Niedokładnie, ale najbardziej rzucający się w oczy żółty płaszczyk był zakolorowany najdokładniej, jakby ktoś chciał podkreślić wyjątkowość ubrania postaci.
CZYTASZ
Darkest Under The Lantern - [Little Nightmares]
FanfictionŻycie traci sens, kiedy kończymy kompletnie sami. Bez wsparcia, pomocy, nadziei... Mono w pogoni za Six trafia na Maw, gdzie stara się odnaleźć zagubioną dziewczynkę. Niestety, nic nie idzie zgodnie z planem odkąd napotyka chłopca, który ma móc pomó...