[...] tam uczyliśmy się życia
I trudno powiedzieć co zostało z tego dzisiaj
To chyba inny wymiar, dawno zniknął ten czar
Nie możemy nic naprawić, boimy się ran
Warto się zatrzymać, chociaż na chwilę wrócić
Być przez chwilę dzieckiem, nie patrzeć na ludzi
Przejrzeć na oczy i wywiązać się z obietnic
Mieć poczucie, że już nic nie trzeba zmienić7 stycznia 1976 roku
Evan nie wrócił do Hogwartu. Syriusz nie zagadał. Jude zajęła się przyjaźnią z Ślizgonkami. Aaron Werter i Giaspro mają własne życie, więc siedzę sam jak palec. Nadrabiam transmutację.
8 stycznia 1976 roku
Piętnaste urodziny. Nie wiem, dlaczego spodziewałem się, że dostanę życzenia od kogoś więcej niż rodziców. Przynajmniej jeden jedyny prezent jest przydatnym artefaktem. Lusterka dwukierunkowe. Nie wiem, po co mi one, ale nie będę narzekał.
11 stycznia 1976 roku
Do szkoły wrócił Evan. Jest przygaszony. Pani Nemezja zmarła, a winny temu jest mugol. Biuro Aurorów to potwierdziło. Widzę między falami zamyślenia i apatii furię. Nienawiść o wiele głębszą, niż ja jestem w stanie czuć do kogokolwiek. Przechodzą mnie dreszcze za każdym razem, gdy to dostrzegam.
14 stycznia 1976 roku
Evan wyszedł z tamtego dziwnego stanu, ale jego radość i żywiołowość stała się w pewien sposób mroczna. Nie potrafi przejść koło szlamy obojętnie. Jego uśmiech nie jest już beztroski, a gorzki i złośliwy. Nie poznaję w nim Evana Rosiera sprzed roku. Ta zmiana jest przerażająca, ale jego nieczułość jest jednocześnie czymś, co wzbudza okropny rodzaj podziwu. To ten rodzaj podziwu, który czuje się do bezlitosnych bestii.
15 stycznia 1976 roku
Evan nie tylko mnie przyprawia o ciarki. Nawet Crouch wreszcie zamilkł. Mało kto chce mu wchodzić w drogę. Ostatnio wiecznie kłócił się z Loriną, ale doszli do porozumienia. Rosier nie zdradził mi szczegółów, których z resztą chyba wcale nie chcę znać, a powiedział, że oboje postawili sprawę jasno i są zadowoleni z kompromisu. Jude próbowała do nas zagadać, ale odprawiliśmy ją. Evan nie przestaje mi dogryzać, że od początku wiedział, iż Jude to same kłopoty. Tak jakby on nie był ich definicją.
18 stycznia 1976 roku
Zaczynam już przyzwyczajać się do mroczniejszej odsłony Evana. Nie pokazałem mu jednak lusterek dwukierunkowych. Przecież już jesteśmy ze sobą dużo czasu. Nie potrzebne nam rozmowy przez lusterka. Jude dalej próbuje porozmawiać. Transmutacja przestała mi sprawiać kłopotu po przerwie świątecznej spędzonej nad podręcznikami. Kolejny atak śmierciożerców, tym razem dom jakichś mieszańców w Cambridge. Dwie ofiary śmiertelne, ani jednej rannej. Podejrzewam jednak, że nie umarli od zwykłej Avady, nie od razu. Jutro napiszę do Bellatrix i się zapytam, czy brała w tym udział.
22 stycznia 1976 roku
Po dzisiejszym treningu quidditcha złapał mnie Syriusz. Mówił, co tam u niego jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby nie zostawił mnie w domu samego. Zdenerwowałem się i wytknąłem mu to. Przeprosił i obiecał, że już mnie nie zostawi. Nie wiem dlaczego, ale po raz kolejny mu uwierzyłem. Jestem głupcem, to samo obiecywał pięć lat temu, przed szkołą.
23 stycznia 1976 roku
"Drogi Regulusie,
Miło słyszeć, że u Ciebie wszystko dobrze. Odpowiadając na twoje pytanie - owszem, byłam w Cambridge i nie musisz się martwić o program rozrywek, jaki zafundowałam naszym przyjaciołom. Wiem, że znałeś Nemezję Rosier, zmarłą czystokrwistą, żonę przywódcy brytyjskiej gałęzi rodu Rosierów. Oczywiście, wszyscy głęboko ubolewamy nad stratą wzorowej matki, żony i arystokratki. Przyczyna jej śmierci - napaść mugoli - wzburzyła dotąd neutralnych czarodziejów. Coraz więcej czarodziejów pokazuje zainteresowanie naszą podniosłą i ważną misją.
CZYTASZ
Wiara | Regulus Black ✔️
Fanfiction"Człowiek płacze i rozpacza tylko wtedy, kiedy ma jeszcze nadzieję. Kiedy nie ma żadnej nadziei, rozpacz przybiera postać przeraźliwego spokoju." ~ Maria Dąbrowska Kim był wcześniej? Na początku odpowiedziałby bez wahania. Regulus Arcturus Black, sy...