Rozdział 8 - ZGLISZCZA. Część I: Rana

284 20 34
                                    

A ŻYCIE CZARNO-BIAŁE JAK SNY
KTÓRE POWIEDZĄ WIĘCEJ ZANIM ZDĄŻYSZ SIĘ UŚMIECHNĄĆ
FAŁSZYWIE JAKBY BRAKŁO SIŁ
I WYBUDZIĆ Z KOSZAMRU, KTÓRY PRZECHODZISZ WEWNĄTRZ
CZEKAJĄC ZNÓW NA NAJLEPSZE DNI
A LEKKI PODMUCH WIATRU ZNÓW BURZY TWOJĄ PEWNOŚĆ
I CZUJESZ JAKBYŚ PRZESTAŁ JUŻ ŻYĆ

24 czerwca 1978 roku

„Drogi Regulusie,

Mam nadzieję, że zastałam Cię w dobrym czasie. Jak wiesz, ostatnio byłam zajęta pracą i służbą, jednak mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. W poprzednim liście pytałeś się o nieruchomość w londyńskim Westminsterze. Pytałam i udało mi się znaleźć mieszkanie, które być może Cię zainteresuje. Budynek nie jest ukryty przed mugolami, ale mieszkają w nim jedynie czarodzieje. Podłączony do sieci fiuu, z zaklęciami dekoncentrującymi oraz w dobrej lokalizacji. Ty i twoje zamiłowanie do spacerów będziecie zadowoleni. Nie wspominając o fenomenalnym widoku na wieżę parlamentu, jaki zapewne masz. W kopercie znajdziesz wizytówkę osoby, z którą powinieneś się skontaktować. Dostałam tydzień urlopu. Mam zamiar odwiedzić Polskę. Szczerze mówiąc, stęskniłam się za moim krajem i rodziną. Wspominałam, że rodzice rozważają zaaranżowanie mi małżeństwa? Mówią, że chcą jeszcze doczekać się wnuków. Jak się rozwija Twoja relacja z Giaspro? Rada jestem, że tak dobrze wam się układa. Zasługujesz na to szczęście, które ona Ci daje. Serce mi rośnie, kiedy czytam Twoje listy o niej, pomagają mi się, choć na chwilę wyrwać z wiecznego biegu pracy w Ministerstwie.

Z wyrazami sympatii,

Maria Roszak”

Chyba powinienem napisać Mary, że mój związek z Giaspro się skończył. Muszę jakoś przerwać zaręczyny, nie będę kazał jej się męczyć. Napisałem do czarownicy, do której dała mi namiar. Jeśli mieszkanie mi się spodoba, to jestem pewien, że ojciec nie będzie robił większych problemów z kupieniem go (choć niewątpliwie wolałby, abym zaszył się w jakiejś posiadłości rodu). Dom, w którym zatrzymałem się obecnie, jest przyjemny. Większość czasu spędzam na werandzie, czytając książki o wyrabianiu biżuterii i po prostu patrząc, myśląc. Stworek zajmuje się wszystkim, w zasadzie cieszę się, że matka o nim pomyślała. Z dwójki naszych skrzatów domowych, zawsze wolałem właśnie jego. 

26 czerwca 1978 roku 

Odpisano mi w sprawie mieszkania. Za cztery dni mam się stawić, by je obejrzeć. Mam dobre przeczucia. Jude i Evan już zaczynają się umawiać w sprawie naszego co wakacyjnego spotkania. W zasadzie planują zrzucić mi się na głowę. Jakoś w tym roku nie mam siły na spotkania towarzyskie. Póki co nie wezwano mnie na spotkanie u mojego Pana. Im dłużej tak będzie, tym lepiej. Chociaż wiem, że będę musiał przedstawić nowych rekrutów. Zawsze podchodziłem raczej entuzjastycznie do Czarnego Pana, ale od dłuższego czasu zaczynam się wahać i żałować, nie tego, w jakim czasie poszedłem złożyć swoje życie w jego ręce, a tego, że w ogóle to zrobiłem. Od dłuższego czasu? Od czasu, kiedy prawie każde popołudnie spędzałem z Giaspro. Jutro matka zaprosiła mnie na obiad. Mam zamiar przyjść, zjeść, załatwić kwestię zaręczyn i wyjść. Brzmi jak dobry plan.

27 czerwca 1978 roku

Mój plan na dzisiaj wyszedł. Oczywiście trzeba było przebrnąć przez rzeczy, które maniery czystokrwistego dziedzica rodu wymagają (uwielbiam to, w jak absurdalnie poważny sposób ojciec może mówić takie rzeczy), ale wyszedłem najszybciej, jak tylko mogłem. Okazuje się również, że moi rodzice bardzo entuzjastycznie podeszli do idei zerwania zaręczyn. Najwyraźniej ojciec kwestię mojego ożenku powierzył matce i po czasie jej wybór przestał go satysfakcjonować. Cały Orion Black, nic dodać, nic ująć. To wydaje się takie niewłaściwe, jak łatwo dało się to wszystko odwołać. Jak łatwo mogłem pozbyć się ostatniego mostu łączącego mnie z Giaspro Ollivander. Kiedyś wydawało się to tak trudne, niemal niemożliwe. Może jestem przez to masochistą, ale mimo wszystko cieszę się, że nie zerwałem zaręczyn wcześniej. Nawet jeśli moje serce jest w strzępach, nie żałuję. Jeśli to cena za tamte cudowne miesiące - niech będzie. Zapłacę ją. Ale za nic nie oddałbym tamtych spacerów, pocałunków, beztroskich chwil i jej pięknych uśmiechów. Czasem, kiedy zasypiam, mam wrażenie, że słyszę jej głos. Tęsknie za nią tak cholernie bardzo, ale nie płaczę, nie jestem w stanie. Jakby tamten wieczór odciął ostatnią linę, która wiązała mnie z czymś, jakby coś zgasił albo złamał. Ale nie wiem co.

Wiara | Regulus Black ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz