Gdy jakimś cudem Harry Potter nie przegrał w starciu z rogogonem węgierskim podczas pierwszego zadania Turnieju Trójmagicznego i udało mu się zdobyć smocze jajo, wszyscy Gryfoni wybuchli wręcz z euforii, mimo tego, że część z nich kibicowała bardziej smokowi niż Wybrańcowi.
Melian siedząca razem z Elijah'em na trybunach nie mogła powstrzymać szczerego uśmiechu pchającego się na jej usta, gdy widziała ich wiwatujących głośno.
Kiedy wszyscy opuszczali arenę dzieląc się przemyśleniami dotyczącymi pierwszej konkurencji, do dyskutujących Melian i Elijah'a podeszli bliźniacy.
— Cześć Mel — powiedział Fred i na chwilę zablokował spojrzenia z dziewczyną.
— Tak tak, cześć — zaśmiał się Elijah i puścił oczko do swojej przyjaciółki, na co ta jedynie wbiła mu dość boleśnie łokieć w żebro.
— Słuchajcie mamy dla was zaproszenie — powiedział George uśmiechając się wymownie do brata.
— Dzisiaj o 20 robimy imprezę u nas w Pokoju Wspólnym, głównie z okazji wygranej Harrego, może byście wpadli? — dodał Fred z nadzieją w głosie i spojrzał na Puchonkę, która chwilowo ewidentnie się zamyśliła.
— Na pewno przyjdziemy — odpowiedział Elijah zamiast niej.
— Tak tak, przyjedziemy — potwierdziła Mel i zaśmiała się nerwowo.
Twarz Freda rozświetlił uśmiech, naprawdę cieszył się, że dziewczyna zaszczyci ich swoją obecnością.
— To świetnie, do zobaczenia później — rzucił George i pociągając za sobą brata ruszył trochę szybciej do Hogwartu zostawiajac Melian i Elijah'a w tyle.
— Skoro nas zaprosili to ewidentnie coś jest na rzeczy — powiedział Ślizgon.
— Oj przestań, to zwykła impreza, więc raczej po prostu będzie tam dużo ludzi, chociaż w sumie nie wiem, nigdy wcześniej nie chodziłam na żadne imprezy.
— Co?! — krzyknął blondyn — Skoro to twoja pierwsza, musisz wyglądać oszałamiająco i wszystko musi być idealnie.
— Nie lubię się stroić.
— Ty nie będziesz musiała nic robić, ja ci pomogę — Elijah puścił jej oczko i razem wybuchli głośnym śmiechem.
*
— Nie idę tam bez ciebie — powiedziała stanowczo Melian.
— Udam, że tego nie słyszałem, ubieraj się — blondyn kaszlnął i podał dziewczynie pastelowo fioletową sukienkę.
— Jakbyś miał chociaż odrobinę rozumu żeby ubrać czapkę i szalik na to zadanie to byś się nie przeziębił do jasnej cholery! — krzyknęła Puchonka.
— Musiałem przecież wyglądać dobrze — powiedział Elijah, na co Mel obdarzyła go wściekłym spojrzeniem — No co? Tylko mnie nie zamorduj tym zabójczym wzrokiem — powiedział jeszcze i kichnął kilka razy z rzędu.
— Ja naprawdę boje się iść sama — dziewczyna przejechała dłońmi po twarzy — Z tobą czułabym się tam o wiele pewniej.
— Jeśli zrobisz to co ci mówię i ubierzesz się w tą sukienkę, Fred na pewno nie opuści cię na ani jedną sekundę.
— Mówisz? — westchnęła dziewczyna i wzięła do ręki wieszak z sukienką.
— Na pewno — Elijah popchnął ją w kierunku łazienki.
Siedzieli w dormitorium dziewczyny, a jej współlokatorka, Vivian leżała u siebie na łóżku próbując spokojnie czytać książkę, ale co jakiś czas parskała śmiechem słysząc rozmowy dwójki przyjaciół.
CZYTASZ
Puchońskie łzy | Fred Weasley
FanfictionPowrót do Hogwartu na szósty rok nauki. Melian dawniej kochała to miejsce, ale coś w jej podejściu do tej szkoły się zmieniło, coś w całym jej życiu się zmieniło. Po śmierci najważniejszej dla niej osoby nie może poradzić sobie z negatywnymi emocjam...