Podczas pobytu na Islandii, Melian bawiła się najlepiej jak tylko mogła sobie wymarzyć. Tam mogła odpocząć od tak naprawdę wszystkiego, razem z Elijah'em, jego tatą i Luną wybrali się na długi szlak prowadzący przez prawie całą wyspę, wyruszyli z zapakowanymi po brzegi ogromnymi plecakami i na kilkanaście dni zupełnie stracili kontakt ze światem zewnętrznym oraz magią.
Różdżki zostawili jeszcze w Leeds, po tym jak dojechali Hogwarts Expressem na stacje w Londynie, całą trójkę odebrał tata Elijah'a, który był mugolem, pojechali więc samochodem do rodzinnego miasta Ślizgona, spędzili popołudnie i noc w jego domu, a już następnego dnia rano polecieli samolotem na Islandię.
Melian tkwiąc w takim zupełnym oderwaniu od świata magicznego, z dała od wydarzeń Turnieju Trójmagicznego i śmierci Cedrika, powrotu Voldemorta, nauki w Hogwarcie, czuła wewnętrzny spokój i ukojenie.
Będąc na tej oddalonej o sporą odległość od Anglii wyspie, jedynym problemem był zajmujący jej myśli Fred.
Od chwili uniesienia, która miała miejsce w pociągu, nie była w stanie przestać o nim myśleć, szczególnie po tym, jak dowiedziała się, że jego związek z Hermioną się zakończył.
Melian nie mogła doczekać się kiedy wrócą do ich niewielkiego drewnianego domku, który wynajmowali podczas pobytu na Islandii, gdzie na pewno czekała już na nią spora sterta listów od Rona, który miał ją o wszystkim informować na bieżąco.
*
Lavender Brown wypuściła z dłoni list od Ginny, z którą regularnie korespondowała.
Krzyk zszokowanie opuścił jej usta na tyle głośno, że zakryła usta dłonią. Rozejrzała się dookoła mając nadzieje, że nikt jej nie usłyszał, ale przypomniała sobie, że jest w domu sama; rodzice byli w pracy, a młodsza siostra Lisa bawiła się sama z ich psem w ogrodzie.
Informacja o, jak to ujęła Ginny, „głośnym zerwaniu Freda i Hermiony" zmroziła jej krew w żyłach.
Nie było jej to zupełnie na rękę.
Teraz kiedy przestali być razem, Lavender mogła przypuszczać, że Hermiona będzie chciała znaleźć pocieszenie w ramionach Rona. Ron.
Brown podkochiwała się w nim od kiedy pamietała, ale zawsze brakowało jej odwagi żeby cokolwiek zadziałać w tym kierunku.
Weasley zawsze spędzał czas ze swoimi bliskimi, popularnymi przyjaciółmi, a ona przyglądała się temu uważnie jedynie marząc o tym jak cudownie byłoby gdyby Ron chociaż z nią porozmawiał, sam na sam.
Jej radość, kiedy jakoś przypadkiem zaprzyjaźniła się z Ginny, była przeogromna, a teraz, kiedy rudowłosa Gryfonka zaprosiła ją na noc filmową w Norze, nie czuła nic innego niż czyste szczęście.
Gdy jej rodzice zgodzili się aby Lavender pojechała na kilka dni do Weasley'ów, z bijącym sercem pakowała ubrania, kosmetyki i inne potrzebne rzeczy.
11 lipca, dokładnie o trzynastej, w jej domu na przedmieściach Londynu pojawiła się Ginny i Arthur Weasley.
— Lavender! — rudowłosa rzuciła się w ramiona swojej przyjaciółce na tyle mocno, że przytulając się prawie spadły na ziemię.
— Też się przeogromnie cieszę, że się widzimy — uśmiechnęła się Brown i jeszcze chwile przytulała się z Ginny — Dzień dobry panie Weasley — powiedziała gdy odsunęły się od siebie do taty Gryfonki.
— Dzień dobry — mężczyzna miał na twarzy szeroki uśmiech gdy patrzył na szczęście swojej córki i jej przyjaciółki — Jesteś gotowa Lavender? Jeśli tak, moglibyśmy od razu się deportować.
CZYTASZ
Puchońskie łzy | Fred Weasley
FanfictionPowrót do Hogwartu na szósty rok nauki. Melian dawniej kochała to miejsce, ale coś w jej podejściu do tej szkoły się zmieniło, coś w całym jej życiu się zmieniło. Po śmierci najważniejszej dla niej osoby nie może poradzić sobie z negatywnymi emocjam...