Fred obudził się wcześnie rano z bardzo dziwnym uczuciem palącym go od środka. Podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł twarz dłońmi wzdychając głośno.
Nagle ze zdwojoną siłą wróciły do niego wspomnienia poprzedniego wieczoru, jak wyznał miłość Melian, a potem...nazwał ją okropną i zepsutą?
Jedyne czego chciał wtedy to żeby dziewczyna powiedziała mu, że odwzajemnia jego uczucia, a nie, że potrzebuje jeszcze więcej czasu.
Po rozmowę z Hermioną Fred zrobił się kompletnie niecierpliwy, przecież już tak długo się znali się z Melian i coś definitywnie było między nimi. Jeśli cokolwiek miało się pomiędzy nim a Melian wydarzyć, powinno już to mieć miejsce.
Już dawno.
Rudzielec westchnął ponownie.
Było mu ciężko, bo przecież mimo wszystko tak mocno kochał tą dziewczynę.
Weasley wstał z łóżka i poszedł do łazienki, gdzie przebrał się z piżamy w szkolny mundurek, umył zęby i przeczesał włosy palcami. Spojrzał na siebie w lustrze i momentalnie poczuł wściekłość.
Wściekłość na siebie samego.
Przecież mógł to wszystko inaczej rozegrać, mógł nie mówić jej takich słów. Fred wiedział jaki charakter i usposobienie ma Melian, jak wrażliwa jest, ile już ma za sobą w życiu, po co coś takiego mówił.
Po co?
Huczało mu to w głowie za bardzo, jedną dłonią zaciśniętą w pięść z wściekłości uderzył w lustro, którego fragment rozbił się, a małe kawałeczki szkła utkwiły w ręce Freda.
Chłopak syknął z bólu gdy zobaczył kilka niewielkich strużek krwi. Postanowił to zignorować przynajmniej narazie, przemył świeże rany lodowatą wodą i wyszedł z łazienki.
— Dzień dobry bracie — George dopiero co obudził się i jeszcze leżał na ciepłym, wygodnym łóżku.
— Cześć — odpowiedział krótko starszy bliźniak, zgarnął krawat Gryffindoru, niechlujnie go zawiązał i opuścił dormitorium.
W Wielkiej Sali na śniadaniu tym razem bez żadnego zastanowienia usiadł obok Hermiony, stół Hufflepuffu obdarzył jedynie tęsknym spojrzeniem, gdy nie dostrzegł przy nim Melian.
— Smacznego! — Granger podała mu od razu talerz pełen naleśników i kubek gorącej czarnej kawy.
— Dziękuje Miona — uśmiechnął się do dziewczyny i zaczął jeść.
— Więc...jak tam po wczoraj z twoją ukochaną? — zapytała ewidentnie rozweselona Gryfonka, rudzielec cieszył się, że chociaż ona ma dobry humor.
— Wszystko poszło nie tak jak powinno — Fred głośno westchnął — Nie wiem, powiedziałem jej że ją kocham, a ona...ona odpowiedziała, że nie może mi tego samego odpowiedzieć bo nie jest do końca pewna, bo potrzebuje jeszcze czasu — ze zrezygnowaniem schował twarz w dłonie.
— Na Merlina...to może nie jest tego warta? Nie wiem, czy powinieneś na nią dalej czekać — Hermiona spojrzała na Freda i prawie krzyknęła gdy zobaczyła jego zakrwawioną pięść.
— To nic — rudzielec syknął z bólu gdy dziewczyna dotknęła jego dłoni.
— Sam to sobie zrobiłeś?
— Tak. Wczoraj chyba niepotrzebnie powiedziałem Melian trochę nieprzyjemne słowa i nie wiem, źle się z tym czuje — Weasley zacisnął usta w wąską linię.
CZYTASZ
Puchońskie łzy | Fred Weasley
FanfictionPowrót do Hogwartu na szósty rok nauki. Melian dawniej kochała to miejsce, ale coś w jej podejściu do tej szkoły się zmieniło, coś w całym jej życiu się zmieniło. Po śmierci najważniejszej dla niej osoby nie może poradzić sobie z negatywnymi emocjam...