W sobotę rano Melian obudziła się z głośnym krzykiem cała zlana potem.
Ponownie śnił się jej Thomas, jego szyderczy śmiech huczał jej w głowie cały czas.
Nie mogła pozbyć z siebie uczucia ciągłego dotyku dłoni Wood'a błądzących po jej ciele mimo tego, że kilka razy dziennie szorowała się dokładnie.
Niechętnie wstała z ciepłego łóżka, które było jej bezpieczną przestrzenią, kątem oka spojrzała na Vivian, która jeszcze drzemała i równomiernie oddychała.
Puchonka skierowała się do łazienki wykonać poranną toaletę, przemyła twarz zimną wodą, wytarła kropelki ręcznikiem i spojrzała na samą siebie.
Melian czuła się przeokropnie ze sobą.
Nie była w stanie patrzyć na siebie w lustrze.
Słaba. Beznadziejna. Głupia.
Jedynie te przymiotniki huczały jej w głowie, gdy patrzyła w swoje odbicie. Jej twarz w ciągu ostatnich dni zrobiła się jeszcze bardziej blada, oczy miała cały czas opuchnięte i nawet się z tym nie kryła. Ręce ciągle pozostawały przeraźliwie zimne, co chwile miała dreszcze i zbierało jej się na wymioty.
— Melian? — brązowowłosa usłyszała głos swojej współlokatorki i pukanie do drzwi.
— Tak? — dziewczyna podeszła do drzwi i uchyliła je.
— Wszystko w porządku?
— Mhm, czemu pytasz? — zapytała Melian jakby nigdy nic nakładając sobie krem na twarz.
Raczej nie zwierzała się Vivian, nie były ze sobą aż tak blisko. Czasami, gdy tylko czarnowłosa dziewczyna nie spędzała czasu ze swoimi własnymi przyjaciółmi, wieczorami popijały kakao, plotkowały, razem odrabiały lekcje. Kilka razy nawet wyszły razem do Hogsmeade, ale to było jedynie okazyjnie, przed wakacjami na piątym roku.
Po dwumiesięcznej przerwie od nauki w Hogwarcie wiele zmieniło się w życiu Melian, najgorszym i najważniejszym faktem było to kiedy zmarła jej babcia.
Brązowowłosa chciała móc powiedzieć że już się z tego otrząsnęła.
Chciała.
— Ostatnio jakoś słabo wyglądasz — powiedziała jak zawsze szczera Vivian i delikatnie objęła ramieniem Mel, która od razu wzdrygnęła się na dotyk kogokolwiek.
— Zaczął się rok szkolny, trochę zmęczona jestem — wymusiła u siebie uśmiech próbując zatuszować kłamstwo.
— O to chyba jak my wszyscy, nauczyciele na prawdę nie odpuszczają z ilością zadań — zaśmiała się czarnowłosa.
—Tak, tak — Mel szybko zabrała swoje ubrania z niewielkiej szafki i sprawnym krokiem opuściła łazienkę.
Gdy Viv się myła, brązowowłosa przebrała się z piżamy w jakieś bardziej reprezentatywne ubrania i kiedy jeszcze słyszała szum wody z łazienki, opuściła dormitorium, po czym udała się na śniadanie.
Weszła do Wielkiej Sali z wrażeniem, że wzrok każdego skierowany jest wyłącznie na nią. Z głową pełną myśli niezrozumienia udała się na swoje standardowe miejsce i starając się zachować spokój zabrała się za jedzenie owsianki z owocami.
Gdy skończyła swój posiłek i chciała spokojnie opuścić największe pomieszczenie w Hogwarcie, dostrzegła Thomasa, który najwyraźniej też ją spostrzegł, bo wstał z miejsca i ruszył za dziewczyną.
Melian od razu spanikowała, strach ją obleciał i zimne dreszcze objęły całe jej ciało.
Gdy już opuściła Wielką Salę, chłopak znalazł się tuż przy niej i wkładając w to dużo siły przycisnął ją do ściany zaciskając dłonie na jej ramionach.
CZYTASZ
Puchońskie łzy | Fred Weasley
FanfictionPowrót do Hogwartu na szósty rok nauki. Melian dawniej kochała to miejsce, ale coś w jej podejściu do tej szkoły się zmieniło, coś w całym jej życiu się zmieniło. Po śmierci najważniejszej dla niej osoby nie może poradzić sobie z negatywnymi emocjam...