Zaraz na początku lutego, tuż po drugim zadaniu Turnieju Trójmagicznego, w celu rozluźnienia atmosfery, która w Hogwarcie ostatnio stała się jakaś napięta, zorganizowano mecz Quidditcha, ulubionego sportu większości uczniów czy nauczycieli.
Chwilowo żyła tym meczem cała szkoła oraz reprezentancie z Beauxbatons czy Durmstrangu, było to spore oderwanie od nudnej szkolnej rzeczywistości, którą narzucił trwający cały czas Turniej Trójmagiczny.
Szykująca się do wyjścia Melian poprawiła swój szalik i naciągnęła czapkę niżej na uszy, już wcześniej sprawdziła, że na zewnątrz tego dnia było dość wietrznie i całkiem chłodno.
— Gotowa? — spytał Elijah gdy dziewczyna jeszcze znajdowali się w jej dormitorium i zbierali do wyjścia.
— Mhm, możemy iść — odpowiedziała z uśmiechem wymalowanym na ustach i ze swoim przyjacielem zaraz przy jej boku opuścili pomieszczenie.
Przeszli przez Pokój Wspólny oraz tunel będący wyjściem i znaleźli się na szkolnym korytarzu.
— Jak nastrój przed meczem? — zapytał Ślizgon.
— Niby ja nie gram ani nic, ale i tak stresuje się za Freda — odparła przejeżdżając wzrokiem po mijanych przez nich uczniach — Chociaż jak go znam i wiem jak gra to pewnie da sobie radę.
— A bo dzisiaj Gryffindor kontra Slytherin, zapomniałem o tym na sekundę — Elijah parsknął śmiechem — Tutaj pozwalam ci kibicować twojemu chłopakowi.
— Chłopakowi? — od razu obruszyła się Melian — Nie przeszło ci jeszcze to całe insynuowanie czegoś między mną a nim kiedy my tylko się przyjaźnimy?
— Nie przeszło mi, bo moje insynuowanie to sama prawda — blondyn wystawił jej język i zaśmiał się głośno — Ja mam racje i ty sama o tym dobrze wiesz.
— Znowu te głupoty?
— Głupoty? Ja myśle, że jakbym zapytał naszego zainteresowanego co o tym wszystkim myśli to na pewno on przyznałby mi racje, a nie tobie.
— Skończymy ten temat? Dyskusja kompletnie bez sensu — Melian westchnęła pod nosem.
To ciagle gadanie Elijah'a robiło się coraz bardziej uciążliwe i irytujące, a raczej nie zanosiło się na to, żeby miał przestać.
— Cześć wam — gdy już znaleźli się na zewnątrz, dołączyła do nich szeroko uśmiechnięta Luna.
Od pamiętnego Balu Bożonarodzeniowego Krukonka zbliżyła się i do Melian i do Elijah'a, dziewczyny bardzo polubiły spędzać czas razem, miały dużo wspólnych tematów, które się nie kończyły.
Natomiast Elijah, cóż Mel twierdziła, że Luna wpadła mu w oko, ale on zamiast coś z tym zrobić wolał nadal gadać jedynie o tym jak bardzo Fred pasuje do jego brązowowłosej przyjaciółki.
Gdy Ślizgon i Krukonka obstawiali wyniki mającego zaraz się rozpocząć meczu, Melian trochę wyłączyła się z rozmowy i jeździła wzrokiem po rozpościerający się przed nią krajobrazem.
Była w stanie dostrzec boisko do Quidditcha i gromadzących się przy nim uczniów oraz nauczycieli, ale także widziała fragment rozległego jeziora czy wielki las, z którego dochodził szum drzew i liści, którymi poruszał wiatr. Kilka samotnych ptaków latało na niebie i ćwierkało całkiem głośno.
Powietrze było dość wilgotne, a szumiący wiatr na tyle mroźny, że Melian schowała swoje zaczerwienione z zimna dłonie do kieszeni kurtki.
Trochę żałowała, że nie zabrała ze sobą rękawiczek.
CZYTASZ
Puchońskie łzy | Fred Weasley
FanfictionPowrót do Hogwartu na szósty rok nauki. Melian dawniej kochała to miejsce, ale coś w jej podejściu do tej szkoły się zmieniło, coś w całym jej życiu się zmieniło. Po śmierci najważniejszej dla niej osoby nie może poradzić sobie z negatywnymi emocjam...