•Rozdział 39-stanowcze nie•

1K 83 8
                                    

— Melian! — krzyknęła Angelina i od razu rzuciła się biegiem w kierunku swojej przyjaciółki.

Gdy znalazła się tuż przy niej, objęła ją bardzo mocno, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie widziały się całe 2 miesiące, jedynie pisały do siebie listy.

— Tęskniłam, bardzo — powiedziała Puchonka wtulając się mocniej  w dziewczynę.

— Ja też — odparła Angelina gdy w końcu się od siebie odsunęły.

— Mike nadal sobie nie odpuścił? — Melian parsknęła śmiechem gdy zobaczyła Krukonka siłującego się z bagażem Gryfonki oraz jego, tak aby wnieść oba na raz do pociągu.

— Pisałam ci o tym jak przyleciał do mojej rodziny w Ameryce bo myślał, że nadal tam jestem? — obie wybuchły śmiechem — Na szczęście wtedy już byłam w domu — wzruszyła ramionami.

— W sumie jest słodki — odpowiedziała Melian kiwając głową — Naprawdę nie chcesz niczego bliższego między wami? Myślę, że tak chociażby odrobinę do siebie pasujecie.

— Przecież wiesz, że ogólnie chłopcy nie są raczej w moim typie — Angelina spojrzała wymownym wzrokiem  na Melian, a ta jedynie zarumieniła się uśmiechając szeroko w tym samym momencie.

— Racja — Puchonka przejechała dłońmi przez swoje brązowe włosy, sięgające teraz do obojczyków.

— Idziemy zająć miejsca i usiąść? — zapytała Angelina przerywając chwilę ciszy.

— Pewnie — Melian zgarnęła z ziemii swój bagaż — Musimy znaleźć Lunę i Elijah'a, jego tata dzisiaj zapakował nam świeże drożdżówki z budyniem.

— Teraz jak to powiedziałaś to już na pewno musimy.

*

— Wolne? — Fred usłyszał otwierające się drzwi do przedziału i męski głos.

Usadowił się sam i było mu z tym dobrze.

Miał przynajmniej święty spokój, do czasu oczywiście.

— Tak — odpowiedział krótko i przewrócił oczami.

Gdy do przedziału wszedł blondyn z kotem na rękach, wiedział, że koniec z jego spokojem.

— Jestem Charles, ale mów mi Charlie — chłopak wyciągnął dłoń w kierunku rudzielca, a on uścisnął ją niechętnie.

— Fred Weasley — odparł  i cofnął dłoń do tyłu.

Zmienił pozycje siedzenia tak aby było mu wygodnie zasnąć, w końcu mieli przed sobą kilka godzin podróży pociągiem.

— Moja mama upiekła ciasto, chcesz kawałek? — Charlie wyciągnął zawinięte w sreberko kawałki szarlotki.

— Podziękuję.

Blondyn wzruszył ramionami i wziął sobie jeden kawałek, a jego kot, brązowy z białą łatą na brzuchu, który rozłożył się na jego kolanach, zjadł kilka okruszków.

Nagle jakoś Fredowi odechciało się spać, wyciągnął ze swojego plecaka kryminał napisany przez mugolskiego pisarza i wrócił do lektury.

— „Chemia śmierci"? Kocham tą książkę — zagadnął go Charlie wskazując palcem na okładkę — Fabuła, postacie, to jak rozwija się akcja...A zakończenie? Nie spodziewałem się, że ten..

— Jak widzisz jeszcze czytam, nic nie mów o zakończeniu — powiedział Fred.

Jego chwilowy towarzysz podróży ewidentnie lubił dużo mówić. Bardzo dużo.

Puchońskie łzy | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz