— Melian! — krzyknęła Angelina i od razu rzuciła się biegiem w kierunku swojej przyjaciółki.
Gdy znalazła się tuż przy niej, objęła ją bardzo mocno, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie widziały się całe 2 miesiące, jedynie pisały do siebie listy.
— Tęskniłam, bardzo — powiedziała Puchonka wtulając się mocniej w dziewczynę.
— Ja też — odparła Angelina gdy w końcu się od siebie odsunęły.
— Mike nadal sobie nie odpuścił? — Melian parsknęła śmiechem gdy zobaczyła Krukonka siłującego się z bagażem Gryfonki oraz jego, tak aby wnieść oba na raz do pociągu.
— Pisałam ci o tym jak przyleciał do mojej rodziny w Ameryce bo myślał, że nadal tam jestem? — obie wybuchły śmiechem — Na szczęście wtedy już byłam w domu — wzruszyła ramionami.
— W sumie jest słodki — odpowiedziała Melian kiwając głową — Naprawdę nie chcesz niczego bliższego między wami? Myślę, że tak chociażby odrobinę do siebie pasujecie.
— Przecież wiesz, że ogólnie chłopcy nie są raczej w moim typie — Angelina spojrzała wymownym wzrokiem na Melian, a ta jedynie zarumieniła się uśmiechając szeroko w tym samym momencie.
— Racja — Puchonka przejechała dłońmi przez swoje brązowe włosy, sięgające teraz do obojczyków.
— Idziemy zająć miejsca i usiąść? — zapytała Angelina przerywając chwilę ciszy.
— Pewnie — Melian zgarnęła z ziemii swój bagaż — Musimy znaleźć Lunę i Elijah'a, jego tata dzisiaj zapakował nam świeże drożdżówki z budyniem.
— Teraz jak to powiedziałaś to już na pewno musimy.
*
— Wolne? — Fred usłyszał otwierające się drzwi do przedziału i męski głos.
Usadowił się sam i było mu z tym dobrze.
Miał przynajmniej święty spokój, do czasu oczywiście.
— Tak — odpowiedział krótko i przewrócił oczami.
Gdy do przedziału wszedł blondyn z kotem na rękach, wiedział, że koniec z jego spokojem.
— Jestem Charles, ale mów mi Charlie — chłopak wyciągnął dłoń w kierunku rudzielca, a on uścisnął ją niechętnie.
— Fred Weasley — odparł i cofnął dłoń do tyłu.
Zmienił pozycje siedzenia tak aby było mu wygodnie zasnąć, w końcu mieli przed sobą kilka godzin podróży pociągiem.
— Moja mama upiekła ciasto, chcesz kawałek? — Charlie wyciągnął zawinięte w sreberko kawałki szarlotki.
— Podziękuję.
Blondyn wzruszył ramionami i wziął sobie jeden kawałek, a jego kot, brązowy z białą łatą na brzuchu, który rozłożył się na jego kolanach, zjadł kilka okruszków.
Nagle jakoś Fredowi odechciało się spać, wyciągnął ze swojego plecaka kryminał napisany przez mugolskiego pisarza i wrócił do lektury.
— „Chemia śmierci"? Kocham tą książkę — zagadnął go Charlie wskazując palcem na okładkę — Fabuła, postacie, to jak rozwija się akcja...A zakończenie? Nie spodziewałem się, że ten..
— Jak widzisz jeszcze czytam, nic nie mów o zakończeniu — powiedział Fred.
Jego chwilowy towarzysz podróży ewidentnie lubił dużo mówić. Bardzo dużo.
CZYTASZ
Puchońskie łzy | Fred Weasley
FanfictionPowrót do Hogwartu na szósty rok nauki. Melian dawniej kochała to miejsce, ale coś w jej podejściu do tej szkoły się zmieniło, coś w całym jej życiu się zmieniło. Po śmierci najważniejszej dla niej osoby nie może poradzić sobie z negatywnymi emocjam...