chapter 7: Mey

629 43 84
                                    

Po śniadaniu cała drużyna siedziała u Willa w pokoju i obradowała nad tym co można by było zrobić.

-To może wyjdziemy na miasto? - zaproponowała Max rozkładając się na łóżku

-Max tylko ty masz tu w miarę dużo pieniędzy, my jesteśmy spłukani a za wszystkich raczej nie będzięsz płacić - powiedział Lucas po czym dosiadł się do Dustina na pufę

-W sumie racja - przyznała rudowłosa - jakieś inne pomysły?

-Obejżymy coś? - zapytała El owijając włosy w okół palca

-Wczoraj już oglądaliśmy Goonies - odpowiedział jej Mike leżący na materacu

Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi

-Will, El macie gościa! - krzyknęła pani Byers

Wszyscy zerwali się z miejsca i wybiegli z pokoju kierując się na schody. W przedpokoju stała blondynka z piwnymi oczami, ubrana w żółty kombinezon z luźnymi nogawkami. Włosy miała splecione w dwa długie warkoczyki, na jej twarzy widniało dużo uroczych piegów i było widać, że pomalowała usta błyszczykiem.

-Will! - dziewczyna przytuliła Byersa po czym spojrzała w lewo - Ooo hej Nastka!

-Hej - odpowiedziała Jane z uśmiechem na twarzy

Dopiero po chwili nieznajoma zauważyła czwórkę zdezorientowanych i lekko zmieszanych członków drużyny.

-Hej jestem Mey Marsh - odezwała się blondynka

-A my jesteśmy.. - próbował powiedzieć Dustin ale Mey mu przerwała

-Niech zgadnę Max Mayfield, Dustin Henderson, Lucas Sinclair i Mike Wheeler - powiedziała a reszta patrzyła na nią jak na ducha - No co? Will bez przerwy o was gada

-Serio? - zdziwiła się Max

-Serio, jesteście dla niego wszystkim a szczególnie ty Wheeler - W tej Will spojrzał na Marh i pokiwał głową na „nie" a dziewczyna zdała sobie sprawę, że prawie wyjawiła sekret swojego przyjaciela. Tym czasem Mike wpatrywał się w Byersa uśmiechając się i "tonął" w jego oczach

-A tak w ogóle mam zamiar zabrać was na plażę, pakujcie się i idziemy - oznajmiła Mey

-Nie żartujesz!? - zapytał Will

-No co ty, nie żartuję - odpowiedziała mu blądynka widząc, że jej przyjaciel bardzo się cieszy - Na co czekacie, idźcie po rzeczy i jedziemy!

Na te słowa wszyscy pobiegli na górę i zaczęli szukać strojów kąpielowych, kremów przeciwsłonecznych itp. Kiedy wszyscy byli już spakowani Dustinowi zaczęło coś nie pasować.

-Jak my wszyscy zmieścimy się do pięcioosobowego auta? - zmartwił się

-Nie jedziemy autem - Marh zaśmiała się - Mój brat jest kierowcą autobusu i zgodził się nas zawieźć

-Czekaj co!? - Mike niedowierzał

-A to, że właśnie czeka na nas przed domem - powiedziała dziewczyna a Nastka wyjrzała przez okno

-Faktycznie! - krzyknęła

Przyjaciele wybiegli przed dom z prędkością światła zabierając ze sobą torby i zobaczyli duży, prawdopodobnie bardzo luksusowy autobus.

-To jest ten autobus, którym mamy jechać!? - Wydusił z siebie Lucas w niemałym szoku

-Tak - Marsh uśmiechnęła się - Możecie wchodzić

Cała paczka zaczęła powoli wsiadać do pojazdu gdzie przywitał ich brat blądynki. Przyjaciele zajęli miejsca, Lucas z Dustinem, Mike z Willem a na trzech siedzeniach z tyłu Max, El i Mey, po czym autobus ruszył.

Droga nie była krótka a Byers często zasypiał w aucie, tak stało się i tym razem. Ziewnął i położył swoją głowę na ramieniu Mike'a który przytulił się do bruneta i też zasnął.

~•~

-Mikey, MIKEY - Jane szturchnęła Wheelera w ramię

-Nie śpię! - krzyknął Mike

-Właśnie widzę - wtrąciła Maxine

-Co się dzieje? - wymamrotał Byers którego obudził krzyk przyjaciela

-Jesteśmy na miejscu - odezwała się Marsh

Drużyna wysiadła z autobusu podziękowała kierowcy i ruszyła w stronę plaży. El chwyciła Mike'a za rękę a chłopak zkwasił się

Wiem, że rozdział jest dość krótki ale nie miałam weny
Liczba słów: 546

I will always be here // bylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz