chapter 11: kochasz Will'a?

618 41 147
                                    

-Co zrobił!? - Mey była za razem zaskoczona i podekscytowana 

-Cicho - Will próbował uciszyć przyjaciółkę

-Willy to cudownie! Idę wam ślub planować - dziewczyna starała się nie wrzeszczeć

-Mey spokojnie

-Jak spokojnie przecież Mike cię... - Marsh nie dokończyła bo usłyszała pukanie do drzwi

-Wychodzicie czy nie? - niecierpliwił się Lucas 

-Już idziemy - odpowiedziała mu Mey, po czym oboje wyszli

~*~

Tym czasem Mike leżał na materacu w pokoju rozmyślając o tym co wydarzyło się wczoraj wieczorem.  W jego głowie pojawiało się milion myśli na sekundę. Czemu pocałował swojego przyjaciela? Może to pod wpływem chwili. A może to po prostu mały, przyjacielski i nic nie znaczący pocałunek. Ale przecież Lucas i Dustin się nie całują, prawda? Wheeler nie wiedział co teraz będzie, spanikował. Chłopak chwycił się za głowę i próbował zatrzymać myślotok, który przeszkadzał mu normalnie funkcjonować. Nagle piegowaty zobaczył za sobą zaniepokojoną brunetkę o czekoladowych oczach, to była Eleven. Mike był tak zajęty uspokajaniem swoich myśli, że nawet nie zauważył kiedy weszła.

-Mike coś nie tak? - El spojrzała na przyjaciela

-Nie, wszystko jest okej - Mike nie chciał obarczać jej swoim problemem

-Przyjaciele nie kłamią - Jane wiedziała, że chłopaka coś trapi

-Wszyscy mi to mówią - Wheeler nie miał ochoty z nikim rozmawiać

-To znaczy, że dużo kłamiesz - gdy dziewczyna wypowiedziała te słowa, piegowaty zdał sobie sprawę, że przyjaciółka ma rację - Mike widzę, że coś cię gryzie, daj sobie pomóc

Chłopak zastanawiał się czy powiedzieć El o tym co zaszło wczoraj, czy zachować to dla siebie. Bo gdyby jej powiedział musiałby jeszcze wytłumaczyć jej, że osoby tej samej płci mogą się w sobie zakochać. Chociaż nie do końca wiedział czy kocha Will'a. Był to dość trudny temat zważając na to, że Nastka parę lat temu wyszła z laboratorium i zrozumienie tego wszystkiego byłoby dla niej ciężkie. Ale po mimo tego postanowił zaryzykować i nie owijać w bawełnę.

-Pocałowałem Will'a - Eleven zamurowało 

-Ale Will to.. chłopak - dziewczyna nie rozumiała słów wypowiedzianych przez szatyna

-Właśnie w tym problem - głos Mike'a załamał się - Ja i Will to najlepsi przyjaciele od przedszkola, a tu nagle takie coś!?

-Bo ja.. nie rozumiem o  co ci chodzi - Nastka chodziła w kółko próbując cokolwiek pojąć

-To coś takiego jak ty i ja kiedyś - chłopak podał przykład mając nadzieję, że Jane zrozumie

-To, to coś co doprowadza cię do szaleństwa? - Mike przypomniał sobie sytuacje z przed roku, gdy próbował wytłumaczyć jej, co to miłość podczas gdy dziewczyna siedziała na podłodze sklepu z zakrwawiona nogą

-Miłość  - powiedział

-Kochasz Will'a? 

-Nie wiem - piegowaty wiedział, że powiedzenie "tak" lub "nie" w sytuacji w, której sie znalazł nie będzie odpowiednie. 

-Nie wiesz? przecież go pocałowałeś - El nic juz nie rozumiała

-To trudy temat El 

-Mikey martwię się o ciebie, wszyscy się martwimy - dziewczyna przytuliła Mike'a tak mocno jak potrafiła - w zasadzie przyszłam tu żeby powiedzieć ci, że oglądamy film i chcemy żebys do na dołączył

-Chętnie - odpowiedział jej i dwójka przyjaciół ruszyła w stronę pokoju Nastki

~*~

Po obejrzeniu filmu nastała godzina 12:14, a Mey oznajmiła, że musi już iść, wzięła swoje rzeczy i wyszła. Niby nic dziwnego ale tego typu rzeczy działy się częściej, co niepokoiło Will'a. Marsh często w połowie spotkania żegnała się z przyjacielem i wychodziła. Czasami zostawiała coś w domu Byersów ale gdy brunet chciał jej to odnieść mama dziewczyny mówiła, że Mey nie ma w domu. Czasami też pytał gdzie jest, ale kobieta odpowiadał mu, że nie wie. 

-Często tak robi? - Max zmarszyła brwi

-Co? - Will był zdezorientowany

-Tak po prostu sobie wychodzi - powodziała Mayfield

-Mhm.. - potwierdził trochę przygnębiony Byers

-Nie przejmuj się - Mike uśmiechnął się i odganął włosy przyjaciela z czoła. Maxine widząc to, lekko podniosła kącik ust i mrugnęła do bruneta, którego twarz zrobiła się cała czerwona.

Tym czasem zamyślony Lucas, który objadał się chipsami nagle oprzytomniał bo zdał sobie sprawę z jednej rzeczy.

-A tak w ogóle to, gdzie są Jonathan i Nancy? Od paru dni nie ma ich w domu - powiedział

-Jonathan mówił, że chce ją gdzieś zabrać ale, nie powiedział gdzie - Will wzruszył ramionami

Przez następne kilka godzin nie działo się nic specjalnego. Przyjaciele rozmawiali, obejrzeli kolejny film i zajadali się przekąskami nadrabiając stracony czas. Aż nagle zadzwonił telefon, który odebrała pani Byers. W słuchawce odezwał się zapłakany głos brata Mey. Joyce słysząc słowa młodego dorosłego zamarła, powiedziała tylko „dobrze, przekażę” i się rozłączyła.

-WILL, SKARBIE CHOĆ TU NA CHWILĘ - krzyknęła z parteru kobieta -NASTKA TEŻ NIECH LEPIEJ PRZYJDZIE

-Idziemy! - odpowiedziała El, zbiegając razem z bratem ze schodów

-Tak? - młody Byers uśmiechnął się do Joyce, ale brunetka wiedziała, że za chwilę ten cudowny wyraz twarzy jej syna zniknie

-Słonko to będzie dla ciebie trudne ale.. Mey miała wypadek

Wiem, że rozdział jest krótki ale nie miałam weny. Do nastempnego rozdziału, kisses <3

Liczba słów: 760

I will always be here // bylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz