ELFOWIE przekroczyli bramę warowni Gundabadu. Legolas odwrócił się do nich i omiótł spojrzeniem oddział conajmniej dwustu wojowników, których uwolnili z lochów.
- Formułujesz w głowie jakąś wzruszającą przemowę, książę? - parsknęła cichym śmiechem Coirë.
Jasnowłosy przewrócił oczami, jednak nie mógł powstrzymać unoszącego się kącika ust. Nie potrafił pojąć tego, jakim cudem brązowowłosa po takim czasie życia w mroku i cierpieniu potrafiła być cały czas wesoła do tego stopnia.
- Pewnego dnia opowiem swoją historię o tym, jak pokonałam to wszystko, jak przez to przeszłam, a ktoś uczyni z tego przewodnik przetrwania - rzekła nagle, jakgdyby czytając mu w myślach.
Legolas kiwnął głową, posyłając jej pełne uznania spojrzenie.
- Dzisiaj nastał dzień upadku Morgolgola - przemówił w stronę elfów - cokolwiek wam zrobili, nie wydarli waszej istoty, duszy, nie pozwoliście im na to. Dziś będziecie walczyć. Pora zacisnąć zęby i stawić czoła temu, co nas czeka. Niech Valarowie mają was w swej opiece - zakończył, chwytając za ostrze.
Elfy nie pozostawały mu dlużne i od razu chwyciły za swe bronie, unosząc je w górę z głośnym okrzykiem.
- Niech wygra lepszy - zaśmiał się w kierunku Tauriel Legolas.
- Oczywiście, że wygram - prychnęła, mrugając do niego.
Rhaweth uściskała siostrę.
- Nar Mat Kordh-Ishi - szepnęła, odrywając się od niej.
- I wzajemnie, siostrzyczko - poradziła czule.
Dosłownie wpadli na pole bitewne. Do ich uszu stale docierały odgłosy walki. Zbroje obijały się o inne elementy, miecze, strzały i włócznie ze świstem przecinały powietrze.
Legolas próbował odnaleźć wzrokiem swoich rodziców. Rozejrzał się dookoła, przy okazji robiąc kilka ruchów mieczem, by zabić orków, nacierających na niego.
- Donari! - krzyknął z niezrozumiałą ulgą, gdy przed jego oczami pojawił się ciemnowłosy elf.
- Legolasie - rzucił, podbiegając do niego - na wszystkie przeklęte światy, ty żyjesz! - zaśmiał się cicho.
- Gdzie król? - spytał szybko.
Jego towarzysz odwrócił się i wskazał dłonią w odpowiednim kierunku. Książę kiwnął z podziękowaniem głową.
- Nie daj się zabić. - Usłyszał jeszcze, nim zdążył się oddalić.
Posłał mu lekki uśmiech.
- Ty też.
Legolas zaczął biec w kierunku ojca, minął po drodze Meave, która uściskała go, mówiąc ze łzami w oczach, że Elerían zniknęła i do tej pory nikt jej nie znalazł. Gdy to usłyszał ból rozszedł się po jego ciele. Wziął głęboki oddech i ruszył dalej.
CZYTASZ
𝐑𝐄𝐓𝐔𝐑𝐍 𝐎𝐅 𝐓𝐇𝐄 𝐐𝐔𝐄𝐄𝐍.
FanfictionUWAGA! KSIĄŻKA MOŻE ZAWIERAĆ MASĘ BŁĘDÓW STYLISTYCZNYCH. POWOLI ZABIERAM SIĘ ZA KOREKTĘ. :) ❝𝐍𝐚𝐳𝐰𝐚ł 𝐜𝐢ę 𝐨𝐠𝐧𝐢𝐞𝐦. 𝐖𝐢ę𝐜 𝐛ą𝐝ź 𝐨𝐠𝐧𝐢𝐞𝐦.❞ Elerían. Ukochana żona Thranduila, zaginiona matka Legolasa. Podczas jednej z bitew znika, nig...