POSTAWNY, pełen dumy mężczyzna, odziany w czarną szatę, siedział na swym tronie, całym rzeźbionym w złoto i srebro. Biała, niczym śnieg twarz, jak każdego dnia miała obojętny wyraz. Jasne oczy, przeszywały jego sługę, który właśnie wkroczył do sali niepewnym krokiem. Człowiek stanął przed panem i padł na kolana.
— Jakie wieści przynosisz? — zapytał Morgolgol.
— Gasha... — wyszeptał — w-wróciła do d-domu — wyjąkał z przerażeniem.
Oczy władcy zapłonęły furią, świecąc czerwonym, złowrogim połyskiem. W jednej chwili wstał i podszedł do mężczyzny, złapał go za szyję i uniósł w górę, jak gdyby nic nie ważył.
— Co to znaczy wróciła do domu? — wycedził ostro.
— Do Mrocznej Puszczy, panie... — wydusił ledwo.
Elf puścił go, rzucając o ziemię. Zawarczał, jak wściekły warg. Następne chwycił swoj miecz i zaczął niszczyć wszystko, co znalazło się w zasięgu ręki. Szał rozsadzał całe jego ciało i umysł. Krzyczał głośno, nie zwracając uwagi na nic. Jego sługa patrzył na to z wyrazem przerażenia, niemal płacząc.
— Czy coś jeszcze? — zapytał, nawet się nie odwracając.
— Wyrżnęła nasz oddział. Wszyscy nie żyją — powiedział cicho, zaciskając powieki.
Morgolgol usiadł ponownie na swoim tronie i uśmiechnął się chytrze.
— A zatem Gasha wróciła by ocalić swoją rodzinkę — powiedział ironicznie — niech tak będzie.
— Co zamierzasz, panie?
— Pożałuje swojej ucieczki. Oh, pożałuje — syknął — mogła mieć wszystko, ale nie... wolała wrócić do tego elfika... — prychnął z pogardą.
Jasne oczy zabłyszczały nagle, jak gdyby w jego głowie narodził się plan zemsty.
— A zatem zaatakuję w inny sposób... — mruknął z zadowoleniem. — Tak, aby ona przyszła do mnie, a gdy już to zrobi sprawię, że będzie błagać o litość, a ja będę głuchy na jej prośby — dodał głosem, przepełnionym złością.
Mężczyzna przełknął głośno ślinę, dygocząc ze strachu.
— Znajdź mi Malusa. Przyprowadź go — dodał po chwili Czarny Rzeźnik. — Mam dla niego zadanie.
— Rozkaz, panie.
•
•
•
Jak długo już tu siedziała? Kilka godzin? Dzień, dwa czy tydzień? Resztki świadomości już dawno uleciały gdzieś w przestrzeń. Przed oczyma duszy przelatywały różne sceny. Las już dawno spowiła noc. Słońce, ustapiło miejsca księżycowi i srebrnym gwiazdom. Królowa siedziała w komnacie, na drewnianym krześle, oprawionym w kryształy. Nieobecnym wzrokiem przyglądała się strzelającym w kominku ognikom. Lewa ręka drżała, a znak, będący dziełem demona palił elfkę.
CZYTASZ
𝐑𝐄𝐓𝐔𝐑𝐍 𝐎𝐅 𝐓𝐇𝐄 𝐐𝐔𝐄𝐄𝐍.
FanfictionUWAGA! KSIĄŻKA MOŻE ZAWIERAĆ MASĘ BŁĘDÓW STYLISTYCZNYCH. POWOLI ZABIERAM SIĘ ZA KOREKTĘ. :) ❝𝐍𝐚𝐳𝐰𝐚ł 𝐜𝐢ę 𝐨𝐠𝐧𝐢𝐞𝐦. 𝐖𝐢ę𝐜 𝐛ą𝐝ź 𝐨𝐠𝐧𝐢𝐞𝐦.❞ Elerían. Ukochana żona Thranduila, zaginiona matka Legolasa. Podczas jednej z bitew znika, nig...