"NIESPODZIEWANE SPOTKANIA"

1K 50 11
                                    

KIEDY Elerían w końcu odzyskała przytomność czuła przyjemne ciepło lekkich promieni słońca muskających ją w twarz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

KIEDY Elerían w końcu odzyskała przytomność czuła przyjemne ciepło lekkich promieni słońca muskających ją w twarz. Było jej niewiarygodnie miękko i błogo. Do nozdrzy dotarł zapach ziołowej herbaty, a do uszu ciche nucenie piosenki, wydobywające się zza otwartego okna. Podparła się na łokciach, rozmasowując bolący tył głowy, po czym przetarła oczy, by obraz stał się wyraźnieszy. Zaczęła rozróżniać kolory i kształty, przeszła do pozycji siedzącej i zdezorientowanym wzrokiem rozglądając się po pomieszczeniu.

Zakurzone okna, drewniane podłogi, dziurawe ściany, od których dało się wyczuć delikatny zapach stęchlizny. Sufit prowizorycznie zabity kilkoma deskami. Zmarszczyła brwi, odrzucając okrycie. Wstała prędko, po czym wyszła z chatki. Na drewnianej ławeczce siedziała brązowa postać, na widok której Elerían uśmiechnęła się szeroko.

— Radagast?! — krzyknęła entuzjastycznie.

Podbiegła do mężczyzny i objęła go w silnym uścisku. Małe ptaszki w jego kapeluszu zaświergotały radośnie, a jeż w kieszeni okazał natychmiastową sympatię i uśmiechnął się po swojemu. Jednak najbardziej radosnym z nich wszystkich, nie był nikt inny, jak sam czarodziej, który odwzajemnił uścisk drobnej elfki.

— Jak dobrze, że to ty... — szepnęła, odrywając się od niego.

Usiadła obok przyjaciela i chwyciła kubek, który jej wcześniej podał.

— Czyś ty do reszty powariowała, Elerían? — zapytał, spoglądając na nią srogo.

Elfka wzięła łyk napoju i niemal natychmiast poczuła, jak po jej żołądku rozchodzi się ciepło.

— Sądzę, że już dawno — mruknęła rozbawiona — ale zależy o jaką kwestie ci chodzi, przyjacielu.

— Chodzisz sobie sama po Mrocznej Puszczy! O to mi chodzi— wyjaśnił podniesionym tonem. — Pomijam już fakt, że nie mam pojęcia, jakim cudem jesteś tu żywa. — Głos mu złagodniał, a w oczach pojawiła się troska.

— Też nadal to do mnie nie dociera, stary druchu — westchnęła.

— To nie jest Wielki Zielony Las, to nie twój dawny dom. Tutaj nie jest już bezpiecznie...

— Wiem. — Spuściła wzrok na ziemię. — Zdążyłam zauważyć, co nie zmienia faktu, iż muszę dostać się do pałacu.

— To nie będzie takie łatwe — odparł sceptycznie. — Król stał się groźny i odizolowany.

— Nadal jest moim mężem... — wtrąciła cicho.

𝐑𝐄𝐓𝐔𝐑𝐍 𝐎𝐅 𝐓𝐇𝐄 𝐐𝐔𝐄𝐄𝐍. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz