Obudziły mnie promienie słoneczne, przedzierające się przez zasłonę.
Przekręciłam się na drugi bok i chwile zajęło mi, aby się podnieść. Gdy podjęłam tą drastyczna decyzje podniosłam się do siadu, przeciągając się i prostując kości. Rozglądnęłam się po pokoju, i zauważyłam ramki ze zdjęciami z moja rodzina. Samotna łza wypłynęła na światło dzienne.
- ile bym dała, abyście byli tu ze mną- starłam łzy, które zdążyły wypłynąć.
~nie martw się, napewno są dumni z ciebie~ powiedziała smutno Tiara( moja wilczyca)
~ brakowało mi cię, dawno się nie odzywałaś~ mruknęłam ze smutkiem.
~musiałam sobie to wszystko przemyśleć, strata tak bardzo boli~ odpowiedziała i odeszła w cień. To prawda minęło 2 lata, a ja dalej odczuwam jej brak, zreszta nie ja jedna.
Poszłam do łazienki, zgarniając ze sobą ubrania. Zrobiłam szybki prysznic i zeszłam do kuchni. Zjadłam szybko owsiankę i wyszłam pobiegać. Zmieniłam się, w białego dużego wilka i wbiegłam w głąb lasu. Unikałam wszelkich przeszkód pojawiających się na mojej drodze, aż w końcu poczułam niewyobrażalny ból w przedniej łapie. Upadłam na ziemie i zaczęłam nerwowo rozglądać się, kto był sprawca mojej rany. Niedaleko mnie zobaczyłam myśliwego z łukiem i strzałami, cholera!
~ musimy się ewakuować, jak najszybciej~ warknęła Tiara.
~ masz racje, ale jak? Nie chce żeby się coś nam stało~ mruknęłam z lekkim zdenerwowaniem.
~ Zrób tył zwrot i oddaj mi kontrole, gdy będziemy przy naszym drzewie, przemienisz się i szybko wejdziesz na drzewo~ powiedziała i dała znak. Zerwałam się utykając na jedna łapę, która była cała we krwi i oddałam kontrole mojej wilczycy. W tamtym momencie byłam jedynie obserwatorem, widziałam jak Tiara zapieprza tak szybko, że byłam w lekkim szoku.
Gdy znalazłyśmy się pod drzewem odzyskałam kontrole i z lekkim obciążeniem wspięłam się na szczyt drzewa. I weszłam do dziupli, gdzie miałam swoje miejsce. Próbowałam zatamować krwawienie co mi się po chwili udało. Zasnęłam z wycieńczenia.
Obudziłam się przez odgłosy dochodzące niedaleko mnie. Nastawiłam uszy i słuchałam.- widziałem, był ogromny i jeszcze biały! Nie mamy takiego w kolekcji, jest bardzo cenny! - mówił nieznany mi głos.
- pojawi się tu jeszcze? Zreszta mówiłeś, że jest ranny- dopowiedział ktoś inny.
- to duży las! Ale jest wiele zwierząt! Napewno wróci, a wtedy ją uchwycimy! Zostaniemy bogaci!- zachwycał się.Czy oni mówili o mnie? Chcą mnie schwytać? Nie to niemożliwe! Będę musiała uważać..
~ Tiara, chyba wstrzymamy się biegać, w wilczej formie, nie chce żeby ci coś się stało.~ powiedziałam cicho, jedynie kiwnęła głową zwijając się w kulkę.
Zeszłam szybko z drzewa i pobiegłam do domu.
Było już późno dlatego wzięłam prysznic i odkaziłam ranę, która nie wyglądała za ciekawie. Czym była nasycona ta strzała?
Ze zmęczenia padłam od razu zasypiając.————————————————————————
Hi guys! Hmmm.. jak wam się podoba?
Mam nadzieje, że jest w miarę ciekawie...
Czekacie na następny rozdział?Potrzebuje tez kilku osób, które będą przez cały czas pisania książki, komentowały ją i wyrażały swoje prawdziwe opinie, negatywne i pozytywne. Czy jest tu ktoś taki? I chciałby zrobić mi tą przyjemność?
Jeżeli jesteście zgłoście się w komentarzu!
Mam nadzieje, że będzie chociaż
jeden wierny czytelnik.Buziaki autorka❤️
————————————————————————
CZYTASZ
Jesteś tylko Moja kochanie[ZAKOŃCZONA///
WerewolfJedno słowo a tak dużo zmienia. Jedno spojrzenie i już wiesz. On na nią czekał, ona na niego. Chcieli miłości, opieki drugiego człowieka? Każdy z ich rodziny kogoś miał. Tylko oni wiecznie sami. On siejący grozę. Ona jedyna w swoim rodzaju. Czy...