Rozdział 5 (... twojego tyłka?)

1K 102 122
                                    

***

Szymon oparł się o boks Hanny, popatrzył przez chwilę, jak dziewczyna szuka czegoś w wyszukiwarce komputera, i zapytał wesoło:

— Co tam wymyśliłaś?

Podskoczyła z zaskoczenia.

— Nieźle się pan skrada. — Na jej policzki wypłynęły rumieńce. — Nie żeby mi to przeszkadzało. Po prostu jestem mało spostrzegawcza.

— Mam nadzieję, że na piśmie jesteś tak rozwlekła jak w mówieniu — wymamrotał mimowolnie. — Co tu mamy?

Hanna się zaczerwieniła.

— Chcę napisać o pałacyku wybudowanym w osiemnastym wieku na północy miasta — zaczęła nieco urażonym tonem. — Legenda mówi, że pewien arystokrata wybudował go dla swojej kochanki, którą później zasztyletowała jego żona. Ja jednak dotarłam do źródeł, z których wynika zgoła inna historia.

— No to pisz — odparł przymilnie Szymon.

— Za pół godziny pójdę do książnicy. Nie mam jeszcze wszystkich materiałów.

Pokiwał głową, ciesząc się w duchu z powrotu Hanny. Omiótł wzrokiem pozostałych pracowników i podszedł do czajnika, postawionego na taborecie w rogu magazynu.

— Chcecie coś do picia?

— Ja chętnie. Z czego mogę wybrać? — spytała Hanna. — Jeśli mogę, oczywiście.

— Herbata owocowa, czarna albo kawa rozpuszczalna.

— Poproszę tę drugą. Przepraszam, że nie wzięłam swojej.

— To nic. Zadbałem o wszystko.

— Miło z pana strony. Nie żeby to miało pana do czegoś zobowiązać. — Pokraśniała, zawstydzona swoim szczebiotaniem.

— Ja bym się kawy napił — powiedział Xavier.

Szymon zauważył, że pracownik spojrzał z sympatią na rudą dziennikarkę. Zajmowała boks za nim i większość czasu byli do siebie odwróceni plecami, ale ten często się za nią oglądał. Xavier wstał od biurka i pokazał szefowi kartkę z rozpisanymi konspektami dwóch artykułów.

— Mam pisać o przekrętach przy obsadzaniu naszych radnych czy zarzucić ogólnokrajowym tematem o aferze korupcyjnej w opozycji?

— Ograniczmy się na razie do tego, co dotyczy naszego miasta — zdecydował Szymon. — W miarę możliwości. A kiedy „Kuty" urośnie, to rozwiniemy skrzydła.

— Przecież ta gazeta padnie po wydaniu pierwszego numeru — burknął Mateusz, nie wyściubiając orlego nosa ze swojego boksu.

— Dlaczego tak mówisz?

— Nie będę tłumaczył oczywistych rzeczy, szefie.

Szymon uśmiechnął się ironicznie i nalał gorącej wody do kubków. Najchętniej natychmiast wyrzuciłby Mateusza za drzwi, bo miał dosyć jego negatywnego nastawienia, nawet jeśli było uzasadnione. Musiał mu jednak pobłażać, dlatego że chciał darmowej reklamy na jego blogu.

— Może podasz chociaż jeden powód, dla którego „Kuty" miałby paść? Chyba że cię to przerasta — wypalił w końcu, bo nie potrafił odmówić sobie drobnej uszczypliwości.

— W kioskach są tanie gazety z większą ilością treści — stwierdził szorstko Mateusz.

— Wymyślimy jeszcze jakieś ogłoszenia, krzyżówki... czy inne horoskopy, skoro są takie ważne — w głosie Szymona zabrzmiała desperacja.

Ulica Przyjazna 8 (Wydana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz