***
Kalendarz wskazywał czerwcowy poniedziałek, gdy Szymon pierwszy raz od wypadku zasiadł w fotelu szefa redakcji. Od pewnego czasu był w stałym kontakcie telefonicznym z Arkiem, więc dość łatwo wdrożył się w swoje obowiązki.
Odebrał kolejne tego dnia połączenie.
— Szymon Urbaniak, redaktor naczelny „Kutego na Cztery Nogi", słucham?
— Dzień dobry. Tu Piotr Libuca, chciałbym u was zareklamować mój sklep obuwniczy.
— Która strona?
— A jakie mam do wyboru?
— Proszę zajrzeć na naszą witrynę internetową — poradził profesjonalnym tonem. — Są tam podane wolne moduły, dostępne formaty i obowiązujący cennik. Potem niech pan napisze e-maila z wybraną ofertą.
— Dobrze, do widzenia.
Przez uchylone drzwi do gabinetu zajrzał Xavier. Szymon zakończył rozmowę i gestem zaprosił go do środka.
— Mam dobre wieści — oznajmił wesoło pracownik. — Zanim przyszedłeś, dzwoniły dwa kioski i supermarket, żeby potwierdzić, że będą nas sprzedawać.
Szymon popatrzył na niego zdumiony i zapytał uradowany:
— Jak to? Kto z nimi rozmawiał?
— Arek.
Szymon sposępniał. Skrycie uważał, że kuzyn ma zbyt miękkie serce, by prowadzić biznes w odpowiedzialny sposób.
— Naciągnęli go? — zapytał.
— Nie. — Xavier parsknął śmiechem, bardzo zaskoczony tym pytaniem. — Żądają tylko standardowej marży. Wystawią nas na wierzchu.
— Po tym, jak wybuliłem majątek w innych placówkach i nic z tego nie wyszło, trudno mi w to uwierzyć — wyburczał Szymon, marszcząc podejrzliwie brwi.
— Szefie, masz tu super dziennikarzy. — Xavier wskazał na kilka zajętych boksów. — Arek wykupił billboard, zgłasza się coraz więcej reklamodawców, nakład ciągle rośnie. Normalne, że znaczymy coraz więcej.
Szymon podziękował Xavierowi i wrócił do pracy. Jego energia stopniowo słabła, bo trochę go zdeprymowało to, że kuzyn dobrze sobie bez niego radził. Myślał, że mechanik statku nie zastąpi godnie studenta dziennikarstwa.
— O, cześć! — usłyszał i drgnął, wyrwany z zamyślenia.
Hania stanęła w progu gabinetu i założyła rude włosy za uszy.
— Jak twoje samopoczucie?
— Świetnie — odparł mechanicznie Szymon i wyłączył komputer. — Dzięki.
— Co tu robisz? Oczywiście, nie wypominam ci tego, że przyszedłeś, w końcu to twoje biuro i twój gabinet, ale powinieneś odpoczywać — stwierdziła serdecznie.
— Arek pojechał do teściów, więc wpadłem na kontrolę.
— I co, zadowolony z nas jesteś?
— Pewnie, jest lepiej, niż się spodziewałem. — Szymon wstał i włożył komórkę do kieszeni.
— Wychodzisz już? — rzuciła zawiedzionym tonem Hanna.
— Tak. Zmęczyłem się, a jeszcze muszę złapać tramwaj — odparł speszony.
— Może cię podwiozę? Mój samochód jeździ lepiej, niż wygląda. Nie żebym ci wypominała za małą pensję... — urwała i spojrzała na niego przepraszającym wzrokiem. — Przyjechałam tylko po parę rzeczy.
CZYTASZ
Ulica Przyjazna 8 (Wydana)
RomanceWielka nagroda, dwoje zwycięzców zamiast jednego i trudny dylemat: podzielić się wygraną, czy pozbyć się rywala? Komedia romantyczna o perypetiach studentki prawa, próbującej pogodzić naukę i pracę z przygotowaniami do ślubu, oraz początkującego dzi...