IX: Smoczy jeździec jest przystojny

614 45 2
                                    


Po obiedzie Czkawka poszedł do stajni nakarmić smoki. Otworzył bramę do stajni i wszedł z trzema koszami pełnymi ryb. Oczywiście bez węgorzy. Po Kolei wchodził do boksów i dawał po kilkanaście ryb na smoka.

Po nakarmieniu smoków udał się do swojego domu, bo wbrew pozorom, on też musi coś zjeść. Szczerbatek urządził sobie poobiednią drzemkę, więc chłopak skorzystał z okazji i upiekł rybę.

Dzisiaj musi przeprowadzić kolejny trening dla rówieśników. Szczerz miał już gdzieś, czy odkryją jego tożsamość czy nie. I tak wpie*dolił by im bez powodu, a takie ukrywanie się jest nie wygodne. Nawet Viggo wie, że ma na imię Czkawka, przez co ciągle się z niego naśmiewa. Dlatego też jak tylko zjadł, ruszył do twierdzy, gdzie oni jedli posiłki.

- Liczę do trzech i macie się stawić w lesie! Jak nie, to trzydzieści dodatkowych pompek! - Warknął.

- Trzy. - powiedział zanim ktokolwiek zdążył się ruszyć.

- Nie Będę tu sterczał całego dnia, więc ruszcie swe dup*ka i do lasu ! - warknął zirytowany. Przecież im mówił, że mają kilka razy dziennie trening! Nie, czekaj, nie mówił. Heh. Mówi się trudno. On tu rządzi.

Chłopak wyszedł szybkim krokiem z wielkiej twierdzy i ruszył na arenę. Nie miał zamiaru tam stać i się z nimi użerać.


Astrid pov.


Właśnie jedliśmy obiad w wielkiej twierdzy, kiedy wszedł ten chłopak z rana, i powiedział;

- Liczę do trzech i macie się stawić w lesie! Jak nie, to trzydzieści dodatkowych pompek! - warknął.

Nie rozumiem go! Przecież on nic nie mówił że po obiedzie też mamy przyjść na arenę! Yghhh.... Już go nie lubię. W Sumie nie polubiłam go od momentu w którym wysiedliśmy z łodzi i zabrał nam broń. Pff. Za kogo on się uważa że może tak nami rządzić?! Niech w d*pę sobie wsadzi te swoje zasady o nie zabijaniu demonów. Mam zamiar dać mu nauczkę.

Nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł z wielkiej twierdzy. Zacisnęłam pięści i wstałam z mojego miejsca. Zemsta będzie sroga. Mogę ci to obiecać.

Wyszłam szybkim krokiem i ruszyłam w stronę areny. W ogóle ciągle lata za mną ten smok! Strasznie denerwuje mnie! Yyyyh! Próbowałam go zgubić, ale zawsze mnie jakimś cudem znajdywał! Nie wiem co oni dali tym potworom, lecz jedno jest pewne. Chce mieć te coś. Co to. Jakaś mieszanka roślin? Grzybów? Muszę to wiedzieć. Poza tym, czemu wódz ufa temu jeźdźcowi? Przecież on może nas pozabijać! Nigdy nic nie wiadomo. Nie rozumiem wodza.

Ze złości kopnęłam kamień leżący na mojej drodze. Kiedy przechodziłam obok krzaków, usłyszałam go. Rozmawiał z kimś. Zamaskowany jeździec.... bawił się z nocną furią?! Szybko schowałam się za drzewem jakieś pięć metrów od nich i nasłuchiwałam.

- Mordko! Przecież wiesz, że obiecałem wodzu ich uczyć! Nie mogę im się pokazać w takim stanie! - zaśmiał się? Ale on ma ładny śmiech! Wyjrzałam lekko zza drzewa i zobaczyłam go. Nie miał swojego hełmu. Ujrzałam piękną, dojrzałą twarz. Soczyste zielone oczy wpatrywały się z uwielbieniem i miłością w smoka. Jego usta były wykrzywione w szerokim uśmiechu. W kącikach jego oczu pojawiły się zmarszczki, co oznaczało że uśmiecha się szczerze. Nie widziałam go jeszcze w takiej wersji. On jest... przystojny? Niemożliwe. Ten zrzęda, co ciągle warczy na wszystkich i na wszystko? Nigdy bym się tego nie spodziewała. Nagle smok przewrócił go na plecy i zaczął lizać! Chłopak zaczął się śmiać i siłować ze smokiem. To było... słodkie. Nigdy bym nie pomyślała że te demony mogą być... takie.

Może on wcale nie jest taki zły jak nam się wydaje? Nagle z zakrętu zaczęły dobiegać głosy moich "przyjaciół". Szybko i ostrożnie odsunęłam się od wcześniej zajmowanego miejsca pod drzewem i weszłam na właściwą drogę do areny. Po chwili namysłu zaczęłam biec. Może chodź raz uda mi się być przed nim. Ha. W tedy będę mogła mu to wypominać. To, że teraz poznałam jego inną stronę, nie oznacza że nie dostanie za swoje za te treningi i znęcanie się nad nami!

REKLAMA

ZOSTAW GWIAZDKĘ!
NIE? CZEMU? PROSZĘ....
DZIĘKI <3

KONIEC REKLAMY :3


Narrator pov.


Kiedy Astrid dotarła na arenę, chłopak już tam stał z typową pozycją i hełmem na głowie. Wkurzona dziewczyna prychnęła i oparła się o ścianę, przodem do wejścia i założyła ręce na piersi.

Następnym razem będę pierwsza. - pomyślała.

Po kilku minutach reszta młodzieży przyszła na arenę. Za ciekawie na ich treningu to to nie było. A przynajmniej dla ćwiczących, bo kto inny oglądający ich trening uśmiałby się do łez.

Z osoby trzeciej wyglądało to tak. Czkawka tracący cierpliwość do młodzieży, bliźniaki walący się nawzajem w głowę, i kłócąc o to co będą robić kiedy zostaną wodzami, Sączysmark przymilający się do Astrid, dziewczyna odganiająca go na wszystkie możliwe sposoby i grubasek który cały trzęs się ze strachu przed Czkawką.

Dzisiaj mieli mieć teorię z obowiązków wodza, lecz nie wyszło, gdyż najpierw bliźniaki zaczęły wymyślać to, jak zmienią nazwę wyspy, jak to wszyscy będą im usługiwać, o to jak wygnają Smarka z wyspy, przez co Smark się wkurzył, i zaczął mówić co on będzie robił jak będzie wodzem, i wtedy wtrąciła się Astrid, mówiąc, że z takimi planami to ta wyspa już dłużej pożyła by pod rządami bliźniaków, na co Sączysmark zaczął się przymilać do Astrid, przez co kilkukrotnie oberwał w głowę i brzuch. Kiedy wszyscy zaczęli się o wszystko przekrzykiwać, Czkawka stracił cierpliwość, i kazał wszystkim robić po trzydzieści okrążeń dookoła areny, w jedną i drugą stronę, lecz to też nie zadziałało, przez co całkowicie już stracił cierpliwość, i kazał im nauczyć się pięćdziesięciu obowiązków wodza na pamięć, na jutro rano, a jak nie będą znali chociaż jednego, pomogą w budowie nowych domów na wyspie i w czyszczeniu stajni smoków, przy tym ciągle powtarzając wszystkie obowiązki wodza.

Miny młodzieży na tę wieść, były bezcenne. Każdy kto to widział, uśmiałby się do łez. Zapewne oczekiwali tu specjalnego traktowania, i jakiejś lekkiej teorii, o obowiązkach wodza, a tu proszę. Coś takiego.


***


Już po wieczornym locie, Czkawka leżał w łóżku i rozmyślał nad dzisiejszym dniem. Ilekroć wracał wspomnieniami do popołudniowych wydarzeń, za każdym razem narastała w nim większa irytacja. Jak niby on miał ich nauczyć posłuszeństwa, pokory i wodzowania? No jak? Nia da się. Westchnął zirytowany. Nie chciał przyznać tego przed sobą, lecz cień uczuć którymi darzył kilka lat temu Astrid, powrócił. W życiu by się nie przyznał, lecz to już nie od niego zależy, czy uczucia powrócą czy nie. Młody Haddock jeszcze tego nie wie, lecz jutrzejszy dzień, obróci jego dotychczasowe życie o 180°.  

ᴢᴀᴛʀᴀᴄᴏɴʏ ᴡ ᴄɪᴇᴍɴᴏŚᴄɪᴀᴄʜ || ʜɪᴄᴄꜱᴛʀɪᴅOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz