XII: Smoczy jeździec kończy swój żywot.....?

575 47 11
                                    


Po przylocie do domku, odłożyłem kryształy do kosza i poszedłem zasłonić wszystkie okna w moim domku i zamknąć wszystkie drzwi, których miałem kilka. Zapaliłem świecę i ustawiłem ją na biurku, biorąc kartkę i węgielek. Mordka ułożył się z tyłu za mną i zamknął oczy robiąc sobie zasłużoną drzemkę.

Narrator pov

Chłopak wziął do ręki niebieski kryształ i zaczął oglądać go z każdej storny. Po chwili dostał nagłego olśnienia. Szybko wziął wszystkie kryształy do torby i zaczął zbiegać po schodach na balkon, z którego złapał patyczka przyczepionego do liny i zjechał liną w dół do lasu. ten wynalazek nazwał Tyrolką. Szybko dzięki temu mógł dostać się do lasu.

Po zjechaniu, chłopak ruszył biegiem do wioski. Musiał szybko coś zrobić. Kiedy do niej dotarł, smoki nadal szalały, lecz już ludzi nie było, gdyż się ewakuowali. Czkawka wbiegł zdyszany do kuźni i praktycznie rzucił torbę na ziemię, rozpalając piec.

Kiedy piec był już rozgrzany, wziął błękitny kryształ i zaczął tworzyć z niego sztylet. Po jakiejś godzinie, były gotowe cztery sztylety. Normalnie zrobił by to szybciej, gdyby nie to, że co chwila musiał unikać ataków przelatujących obok smoków.

Łącznie zrobił cztery błękitne sztylety, jeden czarny miecz i siedem gwiazdkowych ostrzy, koloru białego, który uzyskał z pomarańczowego kryształu który w bardzo gorącej temperaturze zmienił się na biały.

REEEKLAMAAAAAAA

KAŻDY WIE CO ROBIĆ, WIĘC DO ROBOTY!

KOOOONIEC REKLAAAAAMY

***

Astrid leżała pod krzakami, a żeby smoki jej nie zauważyły, dziewczyna przykryła się liśćmi. To była dla niej nowa sytuacja. Nigdy nie była przygotowywana do spotkania ze smokami, nie mogąc ich zabić, i musieć się ukrywać przed nimi, ze względu na chęć zachowania życia.

Kiedy minęła kolejna godzina, skończyła jej się cierpliwość i postanowiła działać. Smoki jakiś czas temu ucichły. Wykorzystując sytuację, szybko wyskoczyła z krzaków i pobiegła w stronę kuźni. Wzięła kilka lin, trochę metalowych siatek, kilka narzędzi i jeszcze innych rupieci. Wszystko zapakowała do taczki i zaczęła ją pchać na środek placu.

Możliwe, że smoki się chwilowo skończyły, i poleciały coś zjeść, aby załadować swoje tak zwane "amunicję" czy jak kto woli "pociski".

W tym czasie kiedy Astrid rozkładała wszystkie rzeczy zabrane z wioski i kuźni, Czkawka skończył robić notatki i małą miksturę. Szybko zgarnął kilka, dobra, kilkanaście buteleczek z dziwną mazią do torby i budząc Szczerbatka wybiegł z swojego domku czym prędzej pędząc do wioski.

Pod dotarciu na miejsce rozejrzał się, widząc całkowitą pustkę. Jakiś czas temu została ewakuowana cała wioska, lecz spodziewał się tu wciąż latających smoków. Chłopak zszedł ze smoka i z nim przy boku szedł środkiem wioski. Czkawka już miał dać sygnał smokowi do odlotu, kiedy rozległ się dźwięk napinanej linki. W jednej chwili wydarzyły się trzy rzeczy. Czkawka przewrócił się na ziemię, jego smok został wplątany w sieć na smoki zawieszoną przed jakimś domem, przez co pociągnął ze sobą chłopaka, któremu utkwiła noga w siatce zaplątana z sprzętem przy siodle Szczerbatka. Kiedy chłopak zawisł do góry nogami, usłyszał świst lecących strzał. Szybko napiął mięśnie brzucha i odwrócił się w stronę dźwięku. Kiedy jego mózg przyswoił informację, że w jego kierunku lecą strzał i zaraz zginie, było za późno. W nogę chłopaka trafiły wszystkie trzy strzały. Czkawka wrzasnął z bólu, w miarę możliwości łapiąc się za nogę, aby jakoś powstrzymać krwawienie. Zacisną zęby i wyciągnął strzałę. Nie myśląc o skażeniu które mogło się wdać w jego ranę, wyciągną drugą, a potem trzecią strzałę. Kiedy wyciągał ostatnią, miał już łzy w oczach. Łzy bólu i bezsilności.

ᴢᴀᴛʀᴀᴄᴏɴʏ ᴡ ᴄɪᴇᴍɴᴏŚᴄɪᴀᴄʜ || ʜɪᴄᴄꜱᴛʀɪᴅOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz