(︶^︶) { Ekhem... w rozdziale może się pojawić przemoc. } (︶^︶)
Pierwszy na ochotnika zgłosił się Sączysmark.
*Retrospekcja*
- A tak właściwie, to dlaczego tak bardzo nie lubisz Viggo? Przecież on jest fajny! Kiedyś przypłynął na naszą wyspę. - Zaczęła Szpadka.
- Dziewczyno on próbował mnie i smoki wiele razy zabić! - Zirytował się pytaniem Czkawka. - Dziewczyna wydęła dolną wargę i wzięła patyka z ziemi, dotykając nim zdezorientowanego Czkawkę w brzuch.
- O. jA TyLkO pRóBuJę CiĘ zAbIć, SmOcZy JeŹdŹcu. NiEnAwIdZiSz MnIe TeRaZ?
- Szpadka, ja...
- DySkrYmInAcJa!!!
- Sączysmark, idziesz jako pierwszy. - Wycedził przez zaciśnięte zęby Czkawka, zaciskając ręce w pięści.
*Koniec Retrospekcji*
Tak więc biedny Sączysmark stał teraz nad klifem, przełykając ślinę. Obejrzał się na Smoczego Jeźdźca raz jeszcze, upewniając się, że to nie żart.
W końcu przełamał się i zaciskając mocno oczy zrobił krok w przód, tym samym spadając z klifu. czkawka uśmiechnął się i podszedł ze Szczerbatkiem do krawędzi klifu.
Sączysmark wydzierał się machając rękoma i nogami. Czkawka uśmiechnął się na ten widok i podszedł do reszty nastolatków.
- Kto następny? - uśmiechnął się diabelsko.
- Szpadka, może ty?
- Ja spasuję - zaśmiała się nerwowo. W tej samej chwili obok nich wylądowała Kathrine z Sączysmarkiem, który nadal się wydzierał.
- Zamknij japę. - Warknął Jeździec.
- Dobra, Astrid, tchórzysz czy idziesz?
- Idę! - Dumnie się wyprostowała, rozpędziła i skoczyłą z klifu.
- Astrid!! - Wrzasnęli wszyscy na raz.
Chłopak w zawrotnym tempie wskoczył na Szczerbatka i zaczął lecieć za dziewczyną w dół. Musiała się zorientować co odwaliła, gdyż zaczęła piszczeć. Smok złapał ją w swoje łapy dopiero chwilę przed wodą.
Dopiero kiedy wylądowali, wszyscy odetchnęli z ulgą. Zielonooki już miał się zabrać za wykrzyczenie jej kazania, jak to było bezmyślne, i niebezpieczne, kiedy dziewczyna zemdlała, o mało nie przewalajac się na ziemię, gdyż Czkawka ją złapał.
Westchnął cierpiętniczo i wziął ją na smoka, idąc w stronę domku ich szamanki. Po drodze, kazał się wszystkim rozejść, lecz kiedy nie posłuchali martwiąc się o przyjaciółkę, wsiadł na smoka i poleciał do domku szamanki, gdyż wszyscy nagle zaczęli działać mu na nerwy.
Odkąd uciekł z Berk, wmawiał sobie, że uczucia do drugiego człowieka są zbędne i niepotrzebne, lecz po tym jak poznał Katherine, zaczął tolerować ludzi, i ją pokochał jak siostrę. Dlatego też nie potrafił wytłumaczyć, czemu czuł takie poirytowanie, kiedy ledwo udało się mu uratować Astrid, bądź teraz, kiedy widział ją nieprzytomną leżącą w domku szamanki.
Było to strasznie irytujące uczucie, dlatego wsiadł bez słowa na smoka i wzleciał w chmury. Lot z przyjacielem zawsze go uspokajał. Na jego usta od razu wkradł się uśmiech błogości.
CZYTASZ
ᴢᴀᴛʀᴀᴄᴏɴʏ ᴡ ᴄɪᴇᴍɴᴏŚᴄɪᴀᴄʜ || ʜɪᴄᴄꜱᴛʀɪᴅ
FanficPewnego dnia na wyspę, zamieszkaną przez smoki, przypłyneli wikingowie. Zrobili wielki zamęt. Po naradzie, ustalono że Chłopak, 21-latek, będzie trenował ich na wodza tamtej wyspie. Grupka nastolatków zebrała się na arenie. Myśleli, że będzie to coś...