VI: Smoczy Jeździec po raz kolejny przekonuje się że Viggo to dupek

811 37 12
                                    


Podczas tych pięciu lat wiele się wydarzyło. Znalazłem sobie wroga, o imieniu Viggo. Jest on łowcą smoków. Nie wikingiem, nie zabija smoków od razu, jak wiking, tylko na nie poluje i sprzedaje. Ostatnio dowiedziałem się, że prowadzi on prywatne walki smoków. Przecież to takie okrutne! Jak można zmuszać smoki do tego, aby ze sobą walczyły na śmierć i życie?! Podczas tych pięciu lat, straciłem również moją prawą nogę, nie lubię o tym wspominać, ale cóż, było minęło.

Dzisiaj podobno już ma dotrzeć jacyś ludzie z ich wodzem, i chcą prosić o pomoc w wybraniu przyszłego wodza ich wyspy. Nie za bardzo mnie to obchodzi, dopóki nie zabijają smoków.

- Szczerbatek! - zawołałem. Kiedy smok przybiegł do mnie, wsiadłem na niego i wzlecieliśmy w przestworza. Ale cudowny wiaterek wieje przy dużych prędkościach... Kocham to. Kiedy lecieliśmy nad morzem, o dosłownie centymetry, minęła nas siatka. Szybko spojrzałem w dół. Na dole były cztery statki łowców, z czego jakoś celniej do mnie strzelali. Mordka od razu wiedziało co robić. W jednej chwili zaczęliśmy pikować w dół. Kiedy byliśmy już na wysokości statków, Szczerbatek już miał rozłożyć skrzydła, kiedy w poleciała w nas cała chmara strzał. Staraliśmy się ich unikać, ale i tak kilka strzał trafiło mnie i Szczerbatka w lewą tylną nogę.

Cała jego noga zdrętwiała. Zdezorientowany i przestraszony Szczerbatek, zaczął razem ze mną spadać w dół do wody. Nie było szans, aby na czas się uspokoił i wyrównał lot przy okazji uniknął wszystkich strzał. To po prostu było niemożliwe.

Kiedy już mieli wpaść do wody, w ich stronę wyleciała siatka, ze statku który mieli zamiar zaatakować. Łowcy jeszcze nigdy nie byli tak zgrani i nie mieli tak bardzo przemyślanego planu. Coś było nie tak. Przecież nawet sam Viggo nie dawał rady nas złapać, coś się zmieniło. Tylko co?



***



- Więc? Czego chcesz?

- Jak to czego...? Smoka.

- Szczerbatka? Nie oddam ci go! Nie oddałem ci go, Nie oddam i nie mam zamiaru ci go oddawać! Zrozum to ty debi....

- Cóż, w takim razie najpierw zabijemy ciebie, a później smoka... - Przerwał mi Viggo.



Narrator pov.



Chłopak warknął na niego ostrzegawczo i zacisnął mocno pięści, tak że mu kostki pobileały.

Zacisnął zęby, i zamilknął, wiedząc, że jak się jeszcze odezwie, to nic dobrego z tego nie będzie. Chociaż i tak, chyba gorzej być już nie mogło...

Nagle do kajuty weszła góra mięsa, zwana strażnikiem. Chłopak nie wiedział czemu oni mają tyle tłuszczu, zamiast mięśni, które są bardziej poradne, no, ale on tam mieszać się w ich sprawy przecież chyba nie będzie, nie?

Góra mięsa podeszła do Viggo i powiedziała mu coś na ucho po czym wyszła. Czkawka nie usłyszał o czym mówili, nawet z jego wyostrzonym słuchem. Tyle lat spędził ze smokami, uciekając przed wikingami i walcząc z łowcami, że po prostu mm wyostrzone zmysły. Chłopak dorobił się także dobrych mięśni. Ale to kiedy indziej.

- Viggo. - powiedział, wiedząc, że musi coś zrobić, by uratować przyjaciela. Zawsze razem wpadali w kłopoty i z nich wypadali. Tak będzie i tym razem.

- Wiesz... muszę ci się do czegoś przyznać.....

Mówiąc to, powoli wyciągnął z kieszeni mały scyzoryk i zaczął przecinać linki na jego rękach. Kiedy udało mu się je przeciąć, szybko schował go i udał że nadal ma związane ręce.

- ... Mam skręcony nadgarstek.

- Hę? - spytał głupio Viggo patrząc się na niego jak na ostatniego idiotę.

- Pomożesz mi go nastawić? Wiesz... Będziesz miał z głowy moje jęczenie że nadgarstek mnie boli, poza tym, pomyśl, z uleczonym nadgarstkiem będę smaczniejszym kąskiem dla smoków, czy lepiej będzie mi się powodziło na tej twojej arenie z bitwami ze smokami, i więcej zarobisz, a mnie nie będzie bolał nadgarstek! To chyba dobry układ, nie?

Viggo pomyślał trochę i kiwnął głową. Podszedł do Czkawki, który nadal miał sznurek na rękach, i wziął jego skręcony nadgarstek.

- Eto... tak to się robi?

Zapytał skręcając go jeszcze bardziej. Czkawka powstrzymał się od syknięcia.

Szybko wyjął jedną rękę i zrobił ruch w drugą stronę, pokazując mu, jak to się powinno zrobić, po czym z powrotem schował rękę w pętlę sznurka.

Viggo pokiwał głową i w zamyśleniu podrapał się po brodzie. Szybko powtórzył ruch który zrobił Czkawka, tym samym nastawiając mu nadgarstek.

- Wielkie dzięki! - Podziękował chłopak kładąc jedną rękę na jego ramieniu, i wykorzystując jego zdezorientowanie wybiegł z kajuty wyjmując piekielnik.

Dotarł do celi w której przetrzymywany był Szczerbatek i wyważył je. Uwolnił szybko smoka i wyleciał ze statku, w tym samym momencie powalając na ziemię masę gór mięsa.

Brawo mordko! Pochwalił smoka za celny strzał w maszt jednego ze statków. Zatopili jeszcze kilka i zmyli się z tamtego miejsca.

- Jesteś cały?

- Ja? No chyba! Za kogo ty mnie masz?!

- Tak, też jestem za tym aby wracać już do domu. - pogłaskał smoka po głowie i wyrównał lot w stronę wyspy.

Ech... Kolejny dzień z życia Jeźdźca smoków...! (@Limonkaa_)

ᴢᴀᴛʀᴀᴄᴏɴʏ ᴡ ᴄɪᴇᴍɴᴏŚᴄɪᴀᴄʜ || ʜɪᴄᴄꜱᴛʀɪᴅOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz