Dark Fear (Rozdział 10)

128 10 2
                                    


X

Teraz nadeszła pora na fazę numer 4.

Podbiegliśmy bezszelestnie do białego budynku. Staliśmy plecami przylepieni do gładkiej ściany i nasłuchiwaliśmy. Ja byłam tuż przy rogu.

Po chwili moich uszu dobiegły ciche kroki. Przygotowałam się i, gdy wyczułam moment...

Bokiem dłoni uderzyłam ochroniarza prosto w szyję. Zgiął się lekko, a jego ręce powędrowały w bolące miejsce. Cios pozbawił go tchu, więc wykorzystując okazję, ponownie go uderzyłam. Tym razem w tył głowy. Strażnik stracił przytomność. Podtrzymałam go, aby nie upadł gwałtownie. Nie narobiłby hałasu, lecz zrobiłam to odruchowo.
Odłożyłam go na trawę i dokładnie przeszukałam. Wyjęłam plastikową kartę i nóż. Cienki, ze stali nierdzewnej.

Odwróciłam się napięcie i zobaczyłam za sobą Matta z drugim sztyletem w ręce. Widać on też już rozprawił się ze swoim ochroniarzem.

Popatrzyłam na pozostałą czwórkę. Wszyscy oczekiwali z niecierpliwością. Wyczuwałam u nich napięcie, strach. Wsunęłam szybko nóż pod nogawkę legginsów za but.
Włożyłam kartę do czytnika. Lampka zaświeciła na zielono.

- Potrzeba jeszcze...

Odwróciłam się i przyciągnęłam Latynosa. Przyłożyłam jego dłoń do konsoli, i dopiero wtedy szare wrota z cichym sykiem odsunęły się w lewo.

Z bijącym sercem, ruszyłam przodem.

                       ***

Nie mieliśmy jak zdobyć planów budynku. Kierowaliśmy się więc na wyczucie. Kilka metrów za wejściem korytarz skręcał w prawo. Alternatywą były tylko niewielkie drzwi, zapewne jakiś składzik.

Podczas większości akcji jeździliśmy do miasta. Kradliśmy jedzenie i inne niezbędne produkty. Nie mieliśmy sklepu, tylko jadalnię i sporą kuchnię, z której każdy mógł sobie coś dodatkowo wziąć. Inne rzeczy wydawano co tydzień w konkretnych ilościach. Trudniejsze akcje, na które wysłano najlepszych Rebeliantów miały na celu pokonanie Widetów. Zdobywaliśmy informacje na temat ich kolejnych baz, dowiadywaliśmy się, kiedy planują nas atakować, zbieraliśmy broń... Próbowaliśmy także odkryć jak utrzymują społeczeństwo w Szczęściu. Kiedy poznamy ich sekret, przywrócimy życie do normalności.

Skręciliśmy w prawo.

Zachowaj trzeźwy umysł - powiedziałam do siebie. Trzeźwy. Uważaj.

Zlustrowałam otoczenie. Po ścianach wiło się mnóstwo rur w różnych rozmiarach. U sufitu umocowano kilka podłużnych, białawych lamp. Dominowała szarość. Szarość na dole, na górze, po bokach... To na pewno nie dawało szczęścia.

Rozglądaliśmy się dokładnie. Szliśmy powoli, nie wydając nawet szmeru.

Zauważyłam kolejny czytnik karty. Przejechałam nią tak, jak kasjerki kiedyś przejeżdżały kartami kredytowymi w sklepie, realizując płatności. Lampka zaświeciła się na zielono. Schowałam kawałek plastiku   do kieszeni, ale coś podpowiedziało mi, bym wyciągnęła nuż. Jakiś cichy szmer. Posłuchałam tego głosu, a Matt zrobił to samo. Reszta podążyła w nasze ślady i wyjęła swoją broń.

Doszliśmy do rozwidlenia. Dziwne. Po drodze natrafiliśmy tylko na dwoje drzwi (oba schowki ze starymi gratami, po co im one?) i na ani jednego strażnika.

- Coś mi tu nie pasuje - rzuciłam przy następnym, potrójnym rozwidleniu.

- Zga.. - ale w tym momencie moje słowa okazały się prorocze. Cichy alarm przerodził się w głośny, a raczej widoczny, ponieważ nagle białe lampy zaczęły migać na czerwono.

Dark Fear Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz